Weekend spędziłam zamknięta w pokoju. Nie mogłam spać ani jeść. Wszystko przypominało mi o pocałunku, przynosząc tym samym nowe fale bólu.
Nie odbierałam telefonów, ale nikt nie przyjechał, zaniepokojony tym faktem. Oczywiście opuściłam sobotnie zajęcia. Nie miałam pojęcia, jak mogłam zachować się teraz w towarzystwie Styles'a. Nie znałam jego zdania i nie wiedziałam, co nim kierowało. Chciał to powtórzyć tak mocno jak ja? Też wiedział, że to niemożliwe?
Perspektywa tygodnia pozbawionego jego towarzystwa dała mi nadzieję, że może jednak zdążę się z tym uporać przed naszym kolejnym spotkaniem. Miałam czas, by wszystko przemyśleć.
W poniedziałek zamówiłam taksówkę i pojechałam pod szkołę z walizką. Udawało mi się sprawiać wrażenie szczęśliwej i zrelaksowanej przed przyjaciółmi. Nikt nie zauważył, że coś jest ze mną nie w porządku. Czasami naprawdę wątpiłam, czy znają mnie choć trochę.
- Rey, mogłabym z tobą chwilkę porozmawiać? – spytała cicho Diana, kiedy przyglądałyśmy się, jak chłopcy pakują nasze walizki do autokaru.
- Jasne – odparłam, a ona poprowadziła mnie trochę dalej, poza zasięg słuchu naszych znajomych.
- Mam świetny pomysł – oznajmiła entuzjastycznie. – Prześpisz się z Ian'em.
Podniosłam brew.
- Jaka jest puenta tego żartu?
- Żadna, po prostu prześpisz się z Ian'em – powtórzyła, wzruszając ramionami.
- Słucham? – niedowierzałam.
- Oj, Rey – przewróciła oczami. – Nie bądź taka pruderyjna. Nakryję was i będę miała powód, żeby z nim zerwać.
- Mam nadzieję, ze jednak żartujesz – oznajmiłam, na pozór spokojnie.
- Nie, dlaczego? – zmarszczyła czoło.
Była wyraźnie zdziwiona.
Zaśmiałam się, ale nie było w tym ani krzty humoru.
- Czyli twoim zdaniem nie będzie w tym nic dziwnego, jeśli uwiodę Iana? – niedowierzałam.
Pokiwała głową.
- Proszę, Rey. On mnie coraz bardziej drażni – jęknęła.
- Bo co? Bo mu na tobie zależy? – warknęłam.
- Rey...?
- Jak śmiesz w ogóle prosić mnie o coś takiego? – spytałam, z trudem panując nad emocjami. – Zarządzasz moim ciałem? Nie przypominam sobie, żebym kiedyś dawała ci takie prawo.
Odeszłam szybko, zostawiając ją zaskoczoną na betonie.
Odetchnęłam głęboko, przybrałam na twarzy kolejny niedorzeczny uśmiech i wróciłam do Camille, Ian'a, Cherry i Luke'a.
Rozmawialiśmy chwilę, Diana wróciła do nas, nie odzywając się ani słowem.
Poranek był chłodny. Próbowałam otulić się szczelniej bordowym żakietem, ale nie dawało to wielkich rezultatów. Nieoczekiwanie poczułam, że ktoś nakrył mnie płaszczem. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Ian zabiera dłonie z moich ramion. Podziękowałam słabym uśmiechem, a on skinął mi głową.
Pozwolili nam wsiadać, więc czym prędzej oddałam mu okrycie i weszłam do środka. Wnętrze było schludne, wypełnione rzędami foteli, jak w każdym normalnym autokarze.
Opadłam na jedno z miejsc na tyłach, a reszta zaraz do mnie dołączyła. Siedzenia po moich bokach zajęły Camille i Cherry.
- Boże, jakie piękne buty! – wykrzyknęła Cami, łapiąc mnie za kostkę.
Pociągnęła, by zobaczyć je lepiej, a ja o mało nie zsunęłam się z fotela.
- Camille! – wyrwałam się.
- Są cudowne! Musisz mi je pożyczyć!
Spojrzałam na swoje stopy. Ciemnofioletowe szpilki w kwiatowe motywy faktycznie robiły wrażenie.
- Gdzie je kupiłaś?
Miała całkowitą obsesję na punkcie mody i dopiero teraz zorientowałam się, że brakowało mi tego prostego, babskiego gadania o ciuchach.
Entuzjazm moich przyjaciółek był naprawdę zaraźliwy i pomógł mi na chwilę oderwać się od myślenia o Harry'm. Ja też byłam pozytywnie nastawiona odnośnie wyjazdu, ale tylko dlatego, że cieszyłam się, że nie będę zmuszona do widzenia się z nim.
Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie, gdy mężczyzna wszedł do autokaru.
CZYTASZ
Pretty face {H.S.}
FanficRey jest prawdziwą królową swojej szkoły. Ma wspaniałego chłopaka, przyjaciółki, szafę wypełnioną ubraniami z najnowszych kolekcji... dziwi ją jedynie, że nikt nie widzi, jak bardzo jest smutna. I że nikt nie zorientował się jeszcze, że im głośniej...