Rozdział XII. Ostrzeżenie

69 6 0
                                    

— Gdzie jest ten cholerny strażnik?! — huknął Gunnar takim głosem, że było go słychać co najmniej w kilku korytarzach.

Cholerny strażnik ostrożnie pojawił się w zasięgu jego wzroku. Podszedł bliżej, ale zachował bezpieczną odległość.

— Niestety nie wiem, gdzie jest panienka — odpowiedział z niekrytym przestrachem. — Powiedziałem już, żeby jej szukali.

Gunnar był wściekły. Przyszedł do komnaty Marion, żeby z nią porozmawiać, ale okazało się, że jej tam nie ma. Z początku zaniepokojony, kazał sprawdzić miejsca w pałacu, gdzie mogłaby być. Kiedy dowiedział się, że w ogóle nie ma jej w zamku, zaczął się naprawdę martwić.

— Już ja ci dam „nie wiem"! — grzmiał wściekłe. — Gdyby w moim zamku pracowali tacy durnie, to...

— Gunnarze! Co tu się dzieje?! — rozległ się stanowczy, kobiecy głos.

Na korytarzu, przed drzwiami komnaty Marion, pojawiła się królowa Frigga, jak zwykle wzbudzająca respekt swoją osobą. Usłyszała awanturę namiestnika z Wanaheimu i postanowiła dowiedzieć się, po co niepokoi co najmniej pół piętra.

— Chodzi o moją Marion, pani — powiedział, chyląc przed nią głowę. — Nigdzie jej nie ma!

Królowa wysłuchała go i postanowiła rozwiązać ten problem, a przede wszystkim uspokoić nerwowego namiestnika. Podeszła do strażnika i zaczęła go wypytywać. Co prawda to były dokładnie te same pytania, które tego wieczoru słyszał już kilkukrotnie, ale cierpliwie odpowiadał.

Jak się okazało, informacja o poszukiwaniu zagubionej panienki szybko się rozeszła. Nie minęło nawet dziesięć minut, a nadszedł kolejny strażnik w identycznej, lśniącej zbroi, niższy i starszy od poprzedniego.

— Jest w pałacu? — natychmiast zapytała królowa.

— Tak, pani. Dopiero co widziałem ją w stajni.

— Och, bogowie... — jęknął Gunnar — a tyle razy prosiłem, żeby sama...

— Nie była sama, panie — przerwał szybko strażnik, zanim Gunnar zaczął jeszcze bardziej narzekać. — Jechał z panienką książę Loki.

Frigga popatrzyła na niego z zaciekawieniem. To w końcu dość niecodzienna sytuacja, biorąc pod uwagę tak późną porę. Mimo wszystko, była jednak zupełnie spokojna.

— W takim razie wszystko w porządku — zwróciła się do Gunnara, gdy strażnicy zostali już odprawieni. — Z moim synem na pewno była bezpieczna.

— Ależ nie mam co do tego wątpliwości! — zapewnił ją z przesadną gorliwością. — Ale i tak...

— I tak się o nią martwisz — odgadła królowa. — Nikt nie ma ci tego za złe. Troska to bardzo ważna cecha.

— Dziękuję ci, pani — Gunnar jeszcze raz chylił przed królową czołem.

Nie zatrzymywał Friggi, kiedy odchodziła i postanowił zaczekać na Marion. Nie musiał długo stać w samotności, bo kilka minut później na opustoszałym korytarzu pojawiła się jego wychowanka. Na jego widok przystanęła, wciągając powietrze.

Gunnar westchnął boleściwie, jakby miał zabrać się do wyjątkowo niechcianej pracy.

— Marion... — zaczął — gdzieś ty znów była?

Mimo zaskoczenia nie dała wyprowadzić się z równowagi. Do tej pory w głowie miała jedynie Lokiego, o którym szybko jednak zapomniała, widząc Gunnara.

— Nie rozumiem... czy coś się stało? — zapytała niewinnie.

— Och, stało się! — huknął, rzucając jej oskarżycielskie spojrzenie, a jego cierpliwość uprzednio okazana królowej nagle gdzieś się ulotniła. — Wiesz jak się martwiłem, kiedy dowiedziałem się, że nie ma cię w pałacu?! Nie widzisz, jaka jest już pora, Marion?

Biały Łowca || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz