Rozdział IV. Początek końca

90 8 0
                                    

Minęło kilka dni odkąd Marion wróciła z lasu. Postanowiła wtedy by solidnie zabrać się za zdobywanie potrzebnej wiedzy. Bardzo długo przesiadywała w bibliotece. Nie narzekała, bo ceniła sobie wyjątkowy klimat tego miejsca.

Każdą wolną chwilę spędzała z Eiraną. Przebywały w pałacu, spacerowały w ogrodzie, a najchętniej wymykały się do miasta. Kilka razy natknęła się także na młodszego syna Odyna. Zamieniali wówczas kilka słów i każde szło w swoją stronę. Właściwie się nie znali, więc ta rozmowa była o charakterze czysto grzecznościowym, ale w ogóle jej to nie przeszkadzało. Szanowała księcia tak jak wszystkich członków rodziny królewskiej.

Jednakże nastąpiła drobna zmiana w jego postrzeganiu, gdy któregoś razu wracała z biblioteki, by udać się na spotkanie z Eiraną. W jednej z ogromnych sal zauważyła Odyna i Gunnara pochłoniętych w rozmowie. Zamierzała nie przeszkadzać i szybko przemknąć wzdłuż ciągu pozłacanych kolumn, gdy w miejscu, gdzie nie docierało światło za jedną z nich ujrzała... Lokiego. Bezczelnie podsłuchiwał rozmowy ojca.

Właściwie nie miała prawa go osądzać ani pouczać, ale nie byłaby sobą, gdyby nie zobaczyła jego miny, gdy zostanie przyłapany na gorącym uczynku. Ostatecznie usprawiedliwiał ją fakt, że Wszechojciec rozmawiał z Gunnarem, a nie kimś innym.

— Ładnie to tak podsłuchiwać, książę? — zapytała cicho, by nikt poza nim jej nie usłyszał.

Loki aż podskoczył. Był tak pochłonięty niechlubną czynnością, że nawet jej nie zauważył.

— To chyba nie jest twój interes, panienko — odrzekł nieuprzejmie.

— Mój czy nie mój — ujęła się pod boki. — Jestem mimowolnym świadkiem zbrodni i czuję się w obowiązku, aby zareagować.

— Zbrodni? Jakiej znowu zbrodni? — Loki udawał zdziwienie. — Skąd wiesz, że po prostu nie stałem tu sobie z zupełnie innego powodu? Pojawili się, więc stałem się świadkiem rozmowy, tak jak ty rzekomej zbrodni.

— W takim razie powiedz mi, cóż to za niezwykle interesujący powód, dla którego od dobrych kilku minut gapisz się na tę kolumnę?

— A gdybym ci powiedział, że wiem, iż każdego dnia mniej więcej o tej porze wracasz z biblioteki do swej komnaty tą właśnie drogą? I dlatego tu stałem, czekając — mówił z pełnym zaangażowaniem, ważąc każde słowo.

Starając się, najłatwiej wzbudzić czyjeś zaufanie... lub po prostu zamydlić oczy. Marion zaśmiała się cicho.

— To stwierdziłabym, że kłamiesz — powiedziała bez ogródek. — Jednakże doceniłabym poświęcenie. Trzeba być naprawdę zdeterminowanym, żeby śledzić czyjś rozkład dnia.

Loki przewrócił oczami. Potem nagle przestał zwracać na nią uwagę i chciał ukryć to, że próbuje się zorientować, czy Gunnar i Odyn w ogóle jeszcze rozmawiają.

— Nie musisz się więcej trudzić. Już sobie poszli — uśmiechnęła się złośliwie. — Czy to nie oczywiste, że skupiając całą twoją uwagę na sobie, mogłam skutecznie zapobiec twojej próbie podsłuchu, Loki?

Najwyraźniej zabrakło mu słów by wyrazić swój bezmiar zgorszenia. Po chwili piorunowania jej wzrokiem rzucił gniewnie:

— Zapomniałaś o czymś.

— Och, przepraszam, książę — powiedziała, przeciągając ostatnie słowo.

To był zdecydowanie punkt dla Marion w nieistniejącej rozgrywce między nimi.

~*~

— Jak myślisz, czy ta jest wystarczająco elegancka?

Biały Łowca || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz