Epilog

138 11 6
                                    

Tragiczny w skutkach dzień powoli dobiegał końca. Nie można jednak powiedzieć, żeby po porannym zamieszaniu w pałacu zapanował spokój. Wręcz przeciwnie. Nie dalej jak po południu wybuchła kolejna awantura, a wywołał ją książę Loki.

Długo myślał nad tym, jak przekazać Gunnarowi dowody, a jednocześnie zrobić to tak, aby nikt nie mógł go o to podejrzewać. W końcu nadarzyła się okazja. Władca Wanów musiał porozmawiać z jego ojcem. Wówczas Loki zakradł się do jego komnat i zostawił cenny pergamin. Chciał jeszcze potwierdzić ich autentyczność, co wcale nie było takie oczywiste jak mogłoby się wydawać. Starał się rozumować jak Marion, która przede wszystkim podkreślała anonimowość, co akurat księciu było na rękę. Napisał więc krótką wiadomość, zmieniając przy tym charakter pisma. Nie bardzo mu to wyszło, ale koślawe litery, które wyglądały tak jakby rozjechały się na skutek jakiegoś poślizgu, utworzyły się w następującą treść:

Oto dowód, że Biali Łowcy nie kłamią.

Loki był bardzo z siebie zadowolony. Poczuł się dużo lepiej ze świadomością, że zrobił to, o co prosiła go Marion. Teraz nawet Vali nie mógł temu zaprzeczyć. Książę starał się wyrzucić jego słowa z pamięci, ale za głęboko go uraziły i kiedy tak krył się po kątach pałacu, by być na bieżąco w kolejnych wydarzeniach, wracały do niego jak jakaś mantra.

Nie trudno było się zorientować, kiedy Gunnar wreszcie trafił na pozostawione dowody. Jego gniew wstrząsnął całym pałacem, co oznaczało, że w nie uwierzył. Powstało ogromne zamieszanie, a Gunnar, grzmiąc jak chmura burzowa, wyruszył z orszakiem strażników za miasto, do posiadłości Hundigera. Namiestnik kipiał złością do tego stopnia, że nikogo nie zdziwiłoby, gdyby dom przesiębiorcy został zrównany z ziemią po jego wizycie.

Potem wszystko potoczyło się zaskakująco pomyślnie. Loki nie do końca rozumiał treść przekazanych zapisków mimo wielokrotnego przeczytania, bo Marion była kiepskim źródłem informacji, jeśli chodzi o sprawy Łowców. Wiedział jednak dość, by przekonać się, że odegrał w tym kluczową rolę.

A jednak Biali Łowcy mieli rację. Ich niezgodne z prawem, niezbyt dyplomatyczne, jak mawiała Marion, metody podziały. W końcu, gdyby nie ona i Vali, Hundiger dalej pławiłby się w swoim bogactwie z dała od jakikolwiek podejrzeń. Chociaż trzeba przyznać, że był poważnym przeciwnikiem. Jego dedukcja była jak najbardziej trafna i zapewne dopiąłby swego, gdyby nie to, że Biali Łowcy nie byli sami.

Gunnar pognał do jego rezydencji, chcąc wyjaśnić sprawę, przez którą stracił córkę. Nie zdołał ochłonąć z emocji, a tajemnicza wiadomość rzuciła na to wszystko zupełnie nowe światło. Jego gwałtowność i brak panowania nad sobą okazały się zadziwiająco pomocne. Zamieszanie jakie tam wywołał kompletnie zbiło z tropu Hundigera, dla którego spokój i porządek były wartościami nadrzędnymi, dlatego nie zdołał ukryć kompromitujących rzeczy. Wyszły na jaw kolejne sprawy, które niejako przekreśliły jego silną dotychczas pozycję. Postanowiono więc, że odbędzie się proces i bogowie raczą wiedzieć, jak Hundiger zdoła się wybronić.

Ale to nie był już problem Lokiego, który pomimo odniesionego sukcesu milczał i mówił jeszcze mniej niż zazwyczaj, mimo że tematów do rozmów nie brakowało, a plotki roznosiły się wręcz z prędkością światła. Jego problem znajdował się tuż pod nim, teoretycznie blisko, ale w rzeczywistości nieosiągalnie daleko, a sytuacja mogła się lada chwila pogorszyć.

~*~

Marion podkurczyła nogi i objęła je zgrabiałymi dłońmi. Przerażało ją jak szybko straciła poczucie czasu. Gapiła się bezmyślnie na dogasającą pochodnię, która stanowiła jedynie źródło światła. A gdy zupełnie zgaśnie?

Biały Łowca || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz