Rozdział 9

14 4 0
                                    

Pustka wkoło. Dźwięk kapiącej wody z pękniętej rury. Pomieszczenie było przesiąknięte zapachem ziemi i pleśni. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich ukazał się cień mężczyzny. Coś mówił, ale dźwięk był niewyraźny i dochodził jakby zza grubej szyby. Zza pleców wyciągnął broń i wycelował
- Jesteś bez wartości - uśmiech wypełzł mu na twarz. Padł strzał, a później zapadła ciemność
Zerwał się zlany potem. Po raz pierwszy przyśnił mu się taki sen udziela mi się od niej..., popatrzył na zegarek. Dochodziła 7 rano. Odrzucił kołdrę na bok i wstał

***

- Nie śpisz już? - spytał stając przed sofą
- Nie jakoś nie mogłam
- Znowu koszmar?
- Nie. Po prostu nie mogłam spać i juz
- Na co masz ochote na śniadanie?
- Nie wiem. Obojętne - ruszyła za nim do pomieszczenia. Siadła przy stole obserwując go - Wszystko w porządku?
- Tak. A czemu pytasz?
- Wydajesz się być zamyślony
- Wydaje ci się tylko
- Może - podparła głowe rękami. Czuł jak jej wzrok wypalała mu dziurę w plecach przestań tak patrzeć na mnie... Zacisnął ręke na nożu
- Muszę coś załatwić w mieście. Idziesz ze mną czy zostajesz?
- Miasto?
- Jest tutaj jakieś cztery kilometry stąd
- I na piechote pójdziemy?
- Nie, podjedziemy autobusem. Tu nie daleko jest przystanek
- No nie wiem... Nie chce by ludzie się mnie wystraszyli...
- A czemu by mieli? - postawił przed nią tosty z nutellą
- Spójrz na mnie... Mam ślady cięte na twarzy... Ludzie jeszcze pomyślą, że mam coś nie tak z głową...
- Nie pomyślą. Nie bój się. To wolisz zostać tutaj i czekać na mnie nie wiadomo ile?
- Eh zgoda. Pojadę z tobą do miasta. O której?- ugryzła tosta i zamruczał z zadowolenia
- Koło 11 - nalał mleka do szklanki i jej podał
- Ty znowu nie jesz?
- Zaraz sobie zrobię tylko ogarnę się jeszcze - poszedł na górę po drodze zgarniając laptopa z szafki. Zamknął się w łazience i włączył komputer
- Ok a teraz sprawdźmy moją teorie - wszedł w wyszukiwarke i wpisał „policyjna kartoteka". Otworzył zakładke zaginieni. Przeleciał całą od góry do dołu nie znajdując tego czego szukał

- Ok tutaj nie ma. Spróbujmy jeszcze raz - wyszedł z kartoteki i wpisał w wyszukiwarce internetowej „zaginieni". Zero wyszukań. Walnął się ręką w czoło - Jaki kretyn ze mnie... Może jej rodzice nie zgłosili zaginięcia bo nie wiedzą, że zaginęła... Idiota... - zamknął laptopa, a następnie wstał z klapy muszli, odłożył go na półkę i stanął przed lustrem skoro nie jest na liście zaginionych to skąd te sny zaczynają i mnie prześladować?
- Coś tu jest nie tak... Bardzo nie tak... - zabrał laptop i wyszedł z łazienki. Kiedy wszedł do kuchni, stała przy oknie i patrzyła w dal
-

Wszystko ok, Melody?
- Tak. Zamyśliłam się tylko - odwróciła się do niego - A z tobą? Wszystko gra?
- Tia
- Nie wyglądasz - podeszła - Możesz mówić, że jest ok, ale to oczy cię zdradzają. Oczy są oknami duszy. W nich zobaczysz prawde. Więc? Co się dzieje?
- Eh koszmar miałem - włożył ręce do kieszeni
- A co ci się dokładniej śniło?
- Przeszłość powraca - skłamał i spojrzał na zegarek - Za 10 minut musimy wyjść jeśli chcemy zdążyć na autobus
- Spoko. Idę się ogarnąć troche - kiedy wchodziła po schodach obserwował ją i myślał jak to możliwe, że nie pamiętała nic sprzed chwili, kiedy ją znalazł może doznała urazu głowy? Albo stało się coś tak złego, że nie chce pamiętać?? Eh... może z czasem sobie przypomni, przejechał ręką po twarz sfrustrowany 
- Jestem gotowa - stanęła przed nim
- No to chodźmy - wziął bluze i stanął przed drzwiami czekając
- Dalej uważam, że ludzie będą patrzeć na mnie jak na wariatke...
- Nawet jeśli to co z tego? Niech sobie myślą co chcą - przepuścił ją w drzwiach i odwrócił się zamykając je za sobą.
Szli przez las w kompletnej ciszy. Szła obok niego spięta i zdenerwowana. Im bliżej byli przystanku, tym bardziej jej stres rósł
- Ile razy mam mówić byś się tak nie stresowała? - spojrzał na nią kątem oka
- Łatwo mówić, gorzej zrobić - westchnęła - Ty nie masz na sobie plastrów, bandaży i nie wyglądasz jakbyś się samookaleczał... - powiedziała cicho patrząc w drugą strone
W końcu doszli do przystanku. Siadła pogrążona w myślach
- Eh. Czemu tak się boisz tego co powiedzą czy będą myśleć?
- Bo nie wiesz jak się czuje kiedy tak się patrzą na ciebie i szepczą między sobą wytykając cię palcami....
- Chwila... Ty to przeszłaś prawda? A wiesz co to oznacza? - podniosła głowe i spojrzała z uniesioną brwią - Przypominasz sobie powoli - uśmiechnął się lekko
- Wątpię... Takich rzeczy się nie zapomina... Nigdy... - szepnęła spuszczając wzrok

Powróciłam do pisania tego. Znaczy... do poprawy wszystkich rozdziałów. Wszystko opisałam przed prologiem i jeśli chcecie wiedzieć więcej, tam wszystko opisałam. Wyczekujcie poprawionych rozdziałów

Domek pośrodku lasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz