Chcecie drugą część?
Walentynki. Coś czego [T.I] nienawidziła najbardziej. Oczywiście do tego rodzaju rzeczy dochodziło wiele, wiele innych czynności, jednak Walentynki to było coś, co powodowało u niej niesmak i niezadowolenie. Po części było tego powodem brak zainteresowania od płci przeciwnej oraz przykre wydarzenie z przeszłości. Mimo to, głównym powodem, przez który na dźwięk tego "święta", na jej twarzy powstawał grymas i przewracanie oczami, słysząc podekscytowanie innych, to to, że według niej Walentynki były na pokaz. Jeśli naprawdę chciałbyś komuś wyznać uczucia, to nie tylko z okazji tego dnia, nie wywierając przy okazji niezdrowego nacisku na osobę przeciwną. Według niej takie wyznania najczęściej były nieszczere i były niczym innym jak zwykłym zauroczeniem i niezdrowym występkiem od normy.
[T.I] otworzyła oczy, budząc się ze snu. Mlasnęła ustami, sunąc wzrokiem po pokoju. Gdy jej wzrok napotkał kalendarz, dziewczyna jęknęła przeciągle, odwracając się do ściany plecami. Najchętniej stopiłaby się z łóżkiem w jedność i nie wstawała do następnego dnia. Jednak ku jej zgorszeniu zostało przydzielone zadanie. Miała się zająć pocztą walentynkową dla swojej klasy. Nie chciała się bawić w to od samego początku, więc w głównym holu ustawiła kartonowe pudła, po jednym dla każdej osoby, na widoku, by nawet Ci odważniejsi z innych klas mogli tam wrzucić swoje poczucia wstydu i zażenowania, które zapewne najzwyczajniej w świecie nie zostaną odwzajemnione. Jednak [T.I] nie była takim zimnokrwistym gadem, na jakiego z pozoru wyglądała. Widząc, jak co niektórym dziewczyną na tym zależy, z westchnieniem, założyła na pudła pokrywy, z szparą, na tyle dużą by można byłoby włożyć w nią list lub małą paczkę, ale na tyle małą, by nikt nie podglądał. Ku pewności, zakleiła je papierową, różową, ozdobną taśmą, którą pożyczyła od Miny, by wiedzieć, czy ktoś czasem tam nie zaglądał. Informując przy tym wszystkich, że otwarcie poczty walentynkowej będzie rano przed szkołą. Dziewczyna z ociąganiem wstała, krzywiąc się na widok tak wczesnej godziny. [Kolor twoich włosów] ubrała się, rozczesując włosy. Poranna toaleta nie zajęła jej dużo, więc pocierając oczy, ruszyła korytarzem, na dół, dziwiąc się, dlaczego jest tak cicho. Miała zamiar zanieść pod drzwi, każdemu pudło z osobna, aby w osamotnieniu doznać zawodu na widok pustych pudeł.
Jakie było ogromne zdziwienie [Kolor oczu], gdy dostrzegła całą jej klasę, na dole na kanapach, czekając w zniecierpliwieniu na otwarcie pudeł. Niektórzy spali, zapewne siłą wyciągnięci z pokojów przez Minę i Toru.
- Co w tu... - [T.I] ledwo co powstrzymała ziewniecie, lecz przerwały jej te dwie dziewczyny.
- Jesteś wreszcie! - krzyknęły, podchodząc do niej w zaskakującym szybkim tempie. - Ledwo się już powstrzymywałam, aby je samej nie otworzyć! - powiedziała radośnie Mina. - Otwieraj je, ale już!
- Jak chcecie. - westchnęła [T.I], wyswobadzając się z ich mocnego uścisku. Podeszła do pudeł, kucając przed nimi. Wyjęła mały składany nożyk, który zawsze miała w kieszeni, i za pomocą nożyka, przecięła wstążki i mocne tasiemki. - Macie. - ziewnęła, przeciągając się. Odeszła od pudeł, lecz nikt nie wstał, nie licząc Miny i Toru. - Naprawdę, mam je wam przynieść? - przekręciła oczami, wzdychając. Podniosła pierwsze pudełko, czytając na nim plakietkę.
- Uraraka... - mruknęła, wręczając je dziewczynie, która z czerwonymi policzkami, przyjęła pudełko.
Tak też podała całej klasie pudełka, siadając na kanapie, gdy inni zajmowali się kartonami. Deku dostał czerwone serducho, bez podpisu, na co on i siedząca nieopodal niego szatynka się zarumienili. [T.I] westchnęła, obserwując tą dwójkę, dziwić się, że Izuku jeszcze się nie domyślił tak oczywistej rzeczy. Co niektórzy, dostali po jednej, inni nawet kilkanaście.
- Nie obawiajcie się! - wykrzyknęła Mina. - Nie ma osoby, która nie dostałaby walentynki, my już o to zadba...
- Ja nic nie mam! - wykrzyknął Mineta, obracając pudło do góry nogami, z którego nic nie wyleciało. Kilka dziewczyn rzuciło w jego kierunku zdegustowane spojrzenia.
- Bo nie zasłużyłeś!
- A ty, [T.I]-chan? - zapytała Tsu. - Dlaczego nie otwierasz swojego pudełka?
- Ponieważ wiem, że nic na mnie tam nie czeka... no może od teraz walentynki od was dziewczyny... - odpowiedziała, na co ożywiła się Mina, która w podskokach podeszła do [Kolor twoich włosów]. Nachyliła się nad dziewczyną, na co ta nieco zmieszana, odchyliła się na kanapie.
- Otwieraj natychmiast! Wiesz jak się namęczyłam, robiąc kartkę dla Ciebie?! Mało co o Tobie wiem, dziewczyno! A może na serio dostaniesz coś jeszcze?!
- Ja...
- Otwieraj! - krzyknęła Mina, Toru i Uraraka, na co [T.I] westchnęła. Sięgnęła po pudełko, leżące pod jej nogami, robiąc dziurę na jego wierzchu. Odwróciła je do góry nogami, patrząc znudzonym wzrokiem w oczy różowo włosej.
Ku jej zgorszeniu wypadły z niej papierki po cukierkach.
- Wrzuciłem Ci tam coś, żeby nie było, że nic nie ... - wykrzyknął Mineta, lecz został uciszony przez Jiro.
Następnie wyleciała kartka od dziewczyn, na której widok uśmiechnęła się półgębkiem. Potrząsnęła pudełkiem, i gdy już miała je otworzyć, wyleciała z niej, druga walentynka, na widok której zmarszczyła brwi.
- Co... - zaczęła [T.I].
- A, nie mówiłam?! - wykrzyknęła Mina. - Co tam jest, co tam jest?! - zapytała podekscytowana.
[T.I] otworzyła kartkę, marszcząc brwi.
- I co?
- Dla [T.I]... 14.02.18.05.1,1.1 - wymamrotała.
Zapał dziewczyn na moment ostygł. wszystkie spojrzały na nią ze zmartwieniem, gdy tak jakby nic się nie stało, wzięła dwie walentynki, przeciągnęła się.
- No cóż... - westchnęła dziewczyna, ziewając przeciągle. - Idę się przebrać. - powiedziała, po czym chwytając puste pudło jedną dłonią skierowała się w kierunku schodów... Żebyście nie zapomnieli, nie zostawiajcie pudeł tutaj. Nie mam zamiaru tutaj sprzątać. Wyrzucie, zostawcie sobie, cokolwiek... - powiedziała, ponownie ziewając.
- Ty chyba sobie żartujesz? - zawołała za nią Mina, gdy ta wchodziła po schodach. Dogoniła ją na półpiętrze, na co [T.I] spojrzała na nią pytająco. - Dostałaś walentynkę. - powiedziała, jakby chciała dać to do zrozumienie wspinającej się obok niej dziewczynie. - Zaszyfrowaną najwyraźniej walentynkę, co zamierzasz z tym zarobić?
- Nie jest to tak skomplikowane. - mruknęła. Widząc uparty wzrok Miny, która wydawała się być nieprzekonana jej słowami, westchnęła, otwierając ją. - Pierwsze dwie liczby to zapewne data... drugie dwie kolejne, zgaduję, że godzina, a pozostałe to miejsce spotkania. Jeżeli bym miała tam się stawić, to musiałabym poszukać...
- Ale... - Mina już miała oburzona dodać, że co mają oznaczać słowa wyższej dziewczyny i ma ona nad tym posiedzieć, ale uniemożliwiły jej to zamknięte drzwi, za których dobiegł ją głos [T.I].
- Pośpiesz się! - powiedziała. - Masz niecałą godzinę na przebranie się, śniadanie i dojście do szkoły! Nawet walentynka Ci w tym nie pomoże!