🧚Rozdział 1🧚

301 8 8
                                    

Lekki wietrzyk dostał się do mojego pokoju przez otwarte okno. Czując jego powiew na twarzy rozluźniłem się. Właśnie kończyłem trzeciego skręta z mięty. Moją głowę, z każdym wdmuchnięciem dymu do płuc, wypełniała pustka. Właśnie tak jak lubię. Gdyby mama mnie teraz nakryła byłbym w niezłych tarapatach. Moje szczęście, że wyjechała na dwa dni w Bieszczady. Tata nie wchodzi mi na głowę i mogę robić co chcę. Nie lubi, gdy palę, ale nie zwraca na to uwagi. Nic nie poradzę na to, że tylko mięta potrafi wypędzić jego z mojej głowy. Nie planowałem wplątywać uczuć w ten przelotny romans. Poczułem lekkie ukłucie w sercu. Rana jeszcze się nie zagoiła. Samotna łza spłynęła po i tak mokrych już policzkach.

Chciałbym zastąpić ten ból innym uczuciem. Jakimkolwiek.

Wspomnienia to jedyne co mi zostało. Nawet jeśli to boli, jest to dobry ból. Jego dłoń w mojej. Jego usta na moich ustach. Wstałem z łóżka, aby zamknąć okno. Przy okazji wyrzuciłem peta, który nie nadawał się już do niczego. Nagle spostrzegłem, że pod żabką stoi tajemniczy mężczyzna. Mątłe światło latarni nie oświetlało jego twarzy. Próbowałem wysilić wzrok, ale nie miałem szans z ciemnością. Mimo to odniosłem nieodparte wrażenie, że nieznajomy patrzy właśnie na mnie. Nieznacznie wzdrygnąłem się ze strachu i zimna. To niemożliwe, aby ten wysoki, smukły i zgrabny mężczyzna patrzył właśnie na mnie. Na Erniego. Odruchowo poprawiłem koszulkę, aby prezentowała się, jak najlepiej. Nie wiem czemu to zrobiłem. Przecież ten facet napewno nie patrzył się na mnie. Mimo początkowego strachu, teraz czułem tylko ekscytację i okropną ciekawość. W końcu nie codzień patrzy się na mnie taki bóg seksu. Wysoki, muskularny...

Miałem zamknąć okno,a stoję tu, jak debil.

Otrząsnąłem się i jak najszybciej zatrzasnąłem okno. Westchnąłem i wskoczyłem do łóżka. Sen też jest jakąś opcją na złamane serce. A napewno zdrowsze od skrętów z mięty. Może nowy tajemniczy kolega będzie potrafił mnie wyleczyć?

Zasnąłem niewiadomo kiedy. Moją głowę podczas snu wypełniał straszny chaos, którego panem był dziwny typ spod żabki. Ale nadal nie widziałem jego twarzy. Szkoda, pewnie jest tak samo piękna, jak jego ciało. Ważnym szczegółem, który zapamiętałem z mojego snu było nie moje łóżko, w którym leżałem. Obok na stoliku stał mój ulubiony rosołek, który był już trochę nadpity zapewne przez mojego Alvaro. Moje ramię oplatała ręka nieznajomego. Czułem twarde mięśnie pod głową. Wszystko podpowiadało mi, że powinien czuć strach, ale on nie zagościł w moim sercu. Doświadczyłem tylko ciepła, rozgrzewającego mnie od środka. W tym momencie już wiedziałem. Wiedziałem, że pokocham tego człowieka całym sercem. Tylko czy on pokocha mnie? Czy pokocha wszystkie moje wady, zalety, niedoskonałości i wszystko co ze mną jest związane? Nie znam odpowiedzi na te pytania, ale jedno wiem napewno. Ta miłość jest nam pisana.

✰Porwany przez Arkadio✰Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz