#8

75 11 0
                                    

Jasne promienie słońca powoli zaczęły już drażnić zmęczone powieki młodego chłopaka, więc kiedy tylko nie potrafił już tego znieść, zmusił się w końcu do otwarcia oczu. Było to złe posunięcie, zważając na to, że zrobił to za szybko. Wino nadal z niego nie wyparowało do samego końca i dało się odczuć tego skutki. Tylko pytanie... Skąd to wino?

- ... - wpatrywał się w sufit, zastanawiając się intensywnie nad wczorajszymi wydarzeniami. Akcję z koniem pamiętał aż za dobrze. Ale co działo się potem? Chyba nie wypił aż tyle, by tego nie pamiętać. Było wino, ale to wino nie przyszło do niego samo. No tak, spędził wieczór z Mingyu. - Mingyu... - mruknął pod nosem, jakby chciał sobie przypomnieć wszystko do końca, bo czuł, że o czymś zapomniał. Zastanawiając się nad tym, jego dłoń mimowolnie powędrowała na jego usta.

I w tym właśnie momencie przypomniał sobie resztę wydarzeń.

Osłupiał, a jego oczy stały się większe niż pięciozłotówki. - O KURWA! - wstał szybko na równe nogi, pozostając nadal na łóżku, a po wykrzyczeniu: - O JA PIERDOLĘ! - padł z powrotem na materac. To się nie mogło dziać naprawdę, musiało mu się to tylko śnić. To niemożliwe, by naprawdę wczorajszego wieczoru się całowali. Niemożliwe.

- Hao, czy możesz przestać się wydzierać?! - do pokoju zawitała oczywiście siostra desperata, która najwidoczniej została obudzona właśnie przez niego i była niestety zmuszona do przyjścia tutaj.

Mimo wkurzenia, jakie było bardzo widoczne u Yuqi, chłopak nadal nie potrafił się uspokoić i powtarzał jak mantrę ciągle te same przekleństwa. Dziewczyna nie potrafiła już tego wytrzymać. - ZAMKNIJ TEN RYJ, LUDZIE CHCĄ SPAĆ!

Minghao, jak opętany, zaczął dynamicznie rozglądać się na boki za czymkolwiek i kiedy tylko udało mu się zgarnąć poduszkę w rękę, zamachnął się i wycelował w siostrę, która momentalnie zamknęła drzwi, by uniknąć pocisku.

- WYPIERDALAJ!

Po chwili drzwi na nowo się otworzyły, a w progu stała teraz już wściekła do granic możliwości Yuqi.

Starszy Xu znowu chciał się na nią unieść, ale wtedy ujrzał przechodzącego korytarzem Gyu, z którym na krótką chwilę skrzyżował spojrzenia.

- Czy ciebie do reszty...

- Zamknij się w końcu i daj mi w samotności dalej rozpaczać - wybełkotał, po czym walnął się resztą ciała na łóżko.

- ..? - dziewczyna widząc jego zachowanie, uświadomiła sobie, że chyba w jakimś stopniu przyczyniła się do choroby psychicznej swojego brata. Zaczęła się porządnie zastanawiać, czy to dobrze, że z nimi tutaj został. Gdyby tylko znała prawdziwy powód jego zachowania.

×××

Jedzenie śniadania przebiegało w dziwnej atmosferze, Minghao był cicho, jak nigdy dotąd. Każdy zerkał na niego co chwilę, nawet Junsu, który najmniej się nim interesował. Jedynie Mingyu domyślał się o co może chodzić, ale nie miał zamiaru poruszać tego tematu. Sam nie za bardzo wiedział, dlaczego ten wieczór skończył się w taki, a nie inny sposób. Ale czuł, że Hao będzie próbował doszukiwać się prawdy i nie chodziło mu tu o ten pocałunek, a o ich rozmowę. Może wreszcie przejrzy na oczy i zrozumie wszystko o co mu wtedy chodziło. Miał dosyć tej sytuacji, może Minghao faktycznie go nie pamiętał, to właśnie najbardziej go denerwowało.

×××

Kuchnia dość szybko opustoszała, ale nie do końca, ponieważ nadal znajdował się w niej cichy Chińczyk i jego mama. Panowała między nimi niezrozumiała cisza, ale Yutian nie potrafiła jej przerwać. Bardzo dziwne się czuła, jej syn pierwszy raz odkąd tutaj przyjechał nie zrobił żadnej wojny przy stole. Na pewno pierwszy, bo tak to by to na sto procent zapamiętała.

- Mamo - zaczął nagle, spoglądając na swoją rodzicielkę. Chciał rozpocząć pewien temat, który nie dawał mu spokoju. Skorzystał z tego, że w kuchni byli tylko we dwójkę.

- Tak, Hao? - ożywiła się nieco i uśmiechnęła ciepło, ale chyba po tym co usłyszy nie będzie już taka radosna. Odłożyła widelec na talerz i oparła podbródek o swoją dłoń.

Przez chwilę był cicho, jakby nie był pewien, czy powinien o to zapytać. - Czy znałem Mingyu już wcześniej? - odważył się wreszcie, ale nie wiedział czy dobrze postąpił. Jego mama jakby zbladła. Oczy miała większe niż zazwyczaj, a uśmiech bardzo szybko zniknął z jej ust. To była dziwna a zarazem zastanawiająca reakcja. Gdzie w tym wszystkim podziała się ta rozweselona, pełna entuzjazmu kobieta, którą tak dobrze znał?

- Mamo..? - ta cisza zaczęła być już przerażająca.

- Dlaczego o to pytasz, skarbie? - odezwała się, ale jej głos był bardziej ściszony niż normalnie oraz niepewny. Mimo to uśmiechnęła się lekko, jednak Minghao dobrze wiedział, że było to wymuszone.

- Mam wrażenie, że znamy się z wcześniej - oczywiście skłamał. Nie chciał, by się dowiedziała o jego i Mingyu rozmowie, dlatego tak właśnie postanowił powiedzieć. Widział, że coś jest na rzeczy, a nie chciał, by Kim miał przez niego kłopoty.

- Wydaje ci się. - pokręciła głową z głupim - jak na nią - uśmiechem. Niestety Yutian rzadko wychodziły kłamstwa. W tej sytuacji nie było szans, by Hao się nabrał.

Nie wiedział jednak jak inaczej podejść do tej sprawy. Nawet gdyby jakoś zdemaskował kobietę, to ona i tak pewnie dalej by się wypierała. Nastała ponowna cisza. W pomieszczeniu dało się usłyszeć jedynie dźwięki widelca obijającego się o talerz, na którym znajdowały się jeszcze resztki śniadania. Widocznie dla Yutian był już to zamknięty temat.

- Mamo - zaczął znowu, co wywołało u niej wzdrygnięcie się. - Ja wszystko pamiętam - wyznał, ale nie wiedział ile jeszcze będzie musiał blefować. Zmieszał się, gdy spostrzegł w oczach rodzicielki łzy. O co w tym wszystkim chodziło? Co przed nim ukrywała? A Mingyu? Ten rozwód? Jaki był jego prawdziwy powód?

- Tak strasznie się obawiałam, że wróci ci pamięć. Boże, to było takie straszne - zakryła twarz swoimi roztrzęsionymi dłońmi, upuszczając uprzednio widelec.

Hao miałby normalnie ochotę wstać i do niej podejść, by ją przytulić, jednak zszokowane "co" zdołało się jedynie pojawić z jego strony w tym momencie.

- Wiem, że należą ci się wyjaśnienia, ale to jest dla mnie nadal za trudne. Jeszcze nie teraz... - pokręciła głową.

- Ja... - przerwał na krótką chwilę, by zebrać myśli. - Czyli naprawdę coś się stało?

Yutian spojrzała na niego zaskoczona. Domyśliła się pewnie, że był to zwykły podstęp. Nie mając już zamiaru odpowiedzieć na jego pytanie, wstała i szybko wyszła z kuchni.

Skierowała się do swojego gabinetu, w którym to chwyciła za telefon i wykręciła drżącymi dłońmi ten jeden numer. Osoba po drugiej stronie dość szybko odebrała połączenie, więc nie czekała ani chwili dłużej.

- Yixing, musisz przyjechać. Nie możemy już tego ukrywać. - zapłakała.

ᴠɪʟʟᴀɢᴇ ➴ 𝚐𝚢𝚞𝚑𝚊𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz