#5

84 10 2
                                    

Minghao ciągle czuł na sobie przeszywający wzrok drugiego. Za każdym razem, gdy zerknał w jego stronę, widział ten wstrętny uśmiech. Znaczy, jego uśmiech nie był wcale taki brzydki, ani nic z tych rzeczy, ale był on pokazany w ten zadziorny sposób...

Przez jego uśmiech czuł się jeszcze gorzej. Sprawiał, że wracał myślami do tamtej żałosnej sytuacji. Ludzie, być takim przegrywem jak on, to jakiś cud. Dobrze, że przynajmniej mu wtedy nie stanął, bo jeszcze bardziej by się ośmieszył.

Teraz, gdy tak na niego patrzył, chwilami zastanawiał się czy on się czasami z niego śmieje, czy po prostu się do niego uśmiecha. Długo jednak nie wytrzymał tego napięcia, dlatego uderzył mocno pięścią w stół i krzyknął:

- WEŹ KURWA COŚ Z NIM ZRÓB - ten krzyk spowodował, że Yuqi, Yutian, jak i Junsu, podskoczyli z zaskoczenia. Jedynie Mingyu nie przejął się jego nagłym atakiem furii i kontynuował swój posiłek.

Dziewczyna, do której było to skierowane, zamrugała ze zdezorientowaniem i spojrzała na moment na swojego chłopaka. Nie wiedziała jednak w czym rzecz, więc chciała o to zapytać, ale wtedy Minghao uaktywnił się już w stu procentach.

- CIĄGLE TYLKO WGAPIA TE SWOJE ŚLEPIA WE MNIE I MYŚLI, ŻE MOŻE?! - spojrzał na niego. - NIE MOŻE! MAŁO SIĘ NAGAPIŁEŚ?

- Ale kochanie, coś się stało? Źle spałeś? - wtrąciła jego matka z wyczuwalnym zmartwieniem w głosie, a mężczyzna siedzący obok niej jedynie pokręcił głową i, nie będąc już zainteresowanym tym całym wydarzeniem, wrócił do kończenia swojego śniadania, by móc szybko się ulotnić i pojechać do swojej pracy.

- ... - Yuqi spojrzała na siedzącego obok niej Mingyu, czując się jeszcze bardziej zagubiona w tej całej sytuacji niż na samym początku. - W jakim sensie "nagapił się"? - nawiązała do jego słów i zwróciła uwagę na swojego brata, który momentalnie zamilkł i sprawiał wrażenie, jakby chciał się wtopić w krzesło.

A Mingyu nadal udawał obojętnego i nie odezwał się ani jednym słowem.

- Dobrze, już spokojnie - zabrała głos Yutian, chcąc naprostować jakoś tą sytuację. - Minghao, wiem, że nadal źle znosisz swój pobyt w tym miejscu, ale to nie znaczy, że możesz się tak unosić. Mam wrażenie, że mieszkanie z twoim ojcem źle na ciebie wpłynęło.

No i dlaczego to on wyszedł na tego najgorszego? I jeszcze został w to wmieszany niczemu niewinny Yixing?

- Jedz i się szykuj. Dzisiaj podobno jest szkółka Yoongiego, prawda Gyu? - z tym pytaniem zwróciła się już do wspomnianego chłopaka.

- Tak, mój wujek już pewnie jest na miejscu i na mnie czeka.

No i długo nie było potrzeba, by Minghao był popędzany przez swoją rodzicielkę do szybkiego przygotowywania się do wyjścia z domu.

×××

Będąc już na miejscu, Xu rozejrzał się ze zdziwieniem, gdy spostrzegł niewielką grupkę dzieciaków, które krzyczały i śmiały się zarazem z podekscytowania. Był przy nich wcześniej poznany Yoongi, ale Chińczyk zdawał się nadal nie rozumieć o jaką "szkółkę" chodzi. Dlatego miał zamiar zapytać, ale Mingyu zdążył już się oddalić. Stał więc w miejscu i gapił się na to wszystko, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Ale Yoon szybko to zauważył i, po zostawieniu tej małej gromadki Gyu, podszedł do niego.

- Co jest młody?

Chwilę milczał, nie wiedząc w sumie co powiedzieć. W prawdzie, nie wiedział nawet po co tutaj miał przyjść.

- Nic... - mruknął. - Mam w czymś pomóc, tak? - nie wyglądał na entuzjastycznie nastawionego, gdy o to pytał.

- Jeśli mam być szczery... To z Mingyu zawsze dawałem sobie radę w dwójkę, ale skoro już tu jesteś, na pewno cię do czegoś wykorzystam.

ᴠɪʟʟᴀɢᴇ ➴ 𝚐𝚢𝚞𝚑𝚊𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz