- Kochanie, co się stało? - zapytała zmartwiona Yutian, kiedy znalazła się już przy płaczącym Minghao. Jeszcze przed chwilą biegał ze swoją siostrą po podwórku - która aktualnie siedziała obok niego na trawie - a teraz płakał, jakby działa mu się najgorsza krzywda. Co do Yuqi, to dziewczynka naprawdę nie była w stanie zrozumieć, dlaczego jej brat odstawia taki cyrk.
- Kolanko - zapłakał, po czym zacisnął mocno usta i spojrzał swoimi zaczerwienionymi oczami na rodzicielkę.
- Boli cię kolanko? - zareagowała automatycznie i przyjrzała się jego nóżkom. Na jej twarzy szybko zawitało zdezorientowanie, ponieważ nic nie wskazywało na to, że sobie coś zrobił. Dopiero kiedy chłopiec wskazał na siostrę, wszystko do niej dotarło. Uśmiechnęła się i przytuliła go do siebie, mając ochotę śmiać się z całej tej zaistniałej sytuacji. A Yuqi zdawała się nadal nie rozumieć o co chodzi. Owszem, potknęła się i przewróciła, ale nie było sensu płakać. Miała tylko zdarte kolano.
Gdy Minghao w miarę się uspokoił, kobieta w końcu zwróciła uwagę na swoje drugie dziecko i wyciągnęła rękę do córki. - Chodź, przykleimy plasterek, a ty Hao nie płacz już, bo Mingyu idzie i będzie się z ciebie śmiał - upomniała go kobieta.
Te słowa na niego zadziałały i próbował jak najszybciej pozbyć się resztek łez. Nie chciał się ośmieszyć przed przyjacielem. Pociągnął jeszcze na szybko nosem i odwrócił się w drugą stronę, od razu jego wzrok skupił się na idącym nastolatku. Uśmiech sam zawitał na jego twarzy - zawsze tak reagował, gdy go widział. Mingyu był jego pierwszym i jedynym przyjacielem, poznali się dzięki ich obojga ojcom, ale to tylko taka ciekawostka.
- To jak? bawimy się?
Było to wtedy tak niewinne pytanie, że nie dało się pomyśleć o tym, że ta zabawa nie skończy się tak jak wcześniejsze. To były dzieci, a najwięcej problemów sprawiały właśnie one.
×××
- Powiedz bratu, że dzisiaj będziecie musieli wrócić wcześniej, bo tata wraca z delegacji - oznajmiła na sam koniec kobieta, gdy skończyła już odkażać niewielką ranę Yuqi.
Dziewczynka przyjęła jej słowa do wiadomości i po kiwnięciu dynamicznie głową ruszyła z powrotem na zewnątrz, by dołączyć do pozostałej dwójki. Zdążyli jednak się już nieco oddalić, dlatego była zmuszona pobiec za nimi.
A chłopcy znaleźli już sobie zajęcie, ale nie należało ono do tych najlepszych. Po krótkiej konsultacji między sobą udali się do jednego, szczególnego miejsca jakim była zamknięta stajnia. Rodzice Minghao dużo razy powtarzali, że nie wolno tam wchodzić, ale nigdy nie wytłumaczyli dlaczego. Nadszedł w końcu taki dzień, gdzie postanowili się dowiedzieć na własną rękę. Drewniane drzwi nie były dla nich żadną przeszkodą, ponieważ szpara między jednym skrzydłem a drugim była takiej szerokości, że zdołali bez problemu się przez nią przecisnąć. Obaj spojrzeli na siebie w tym samym momencie i uśmiechnęli się zwycięsko. Mingyu był trochę starszy od Xu, powinien zachować się bardziej odpowiedzialnie i wybić ten pomysł drugiemu z głowy, jednak tutaj pojawiało się to jedno "ale". Mingyu nie potrafił odmawiać temu dzieciakowi, dlatego właśnie w ten oto sposób znaleźli się w zakazanej stajni, gdzie mogło się zdawać, że nie ma żywej duszy. Tak oczywiście nie było i nie chodziło tutaj o obecność chłopców, a kogoś jeszcze. Tym kimś był koń znajdujący się w swoim boksie. Nie było to jednak nic nadzwyczajnego, więc nie dziwne, że Minghao poczuł rozczarowanie. Był nadziei, że znajdą tu jakiś sejf albo coś zakazanego, o czym nikt nie powinien wiedzieć - ta wyobraźnia 10-latka - a tu takie rozczarowanie.
Westchnął. - Chodź Gyu, to nie ma sensu - mruknął niezadowolony i pociągnął go za jego rękaw od bluzki.
Ten spojrzał wpierw na jego rękę, po czym na jego twarz i posłał mu pytające spojrzenie. - Nie chcesz się rozejrzeć? - podrapał się po głowie i w tym samym czasie w stajni rozbrzmiał jakiś niezidentyfikowany dźwięk. Momentalnie spojrzeli w stronę boksu, który nie był już zamknięty a w jego progu znajdował się nikt inny jak młodsza siostra Minghao.
CZYTASZ
ᴠɪʟʟᴀɢᴇ ➴ 𝚐𝚢𝚞𝚑𝚊𝚘
FanfictionMinghao po wiecznym imprezowaniu i olewaniu nauki oblewa maturę. Jego ojciec postanawia wysłać go za karę na wieś do swojej byłej żony. Tam poznaje chłopaka, któremu musi przymusowo pomagać w stajni. ❝ 𝒉𝒐𝒘 𝑰 𝒉𝒂𝒕𝒆 𝒚𝒐...