- To ja was zostawiam samych.
Minghao odprowadził tęsknym spojrzeniem swoją matkę, a Mingyu w tym czasie zdążył już zniknąć w stajni.
Westchnął ze zrezygnowaniem i spojrzał wreszcie na wielkie drewniane drzwi, za którymi czeka go zapewne istna męczarnia. Jeszcze nie zaczął pracować, a już jest zmęczony samym myśleniem o tym wszystkim.
Ruszył się z miejsca mimo wielkiej niechęci i już po chwili znalazł się w środku drewnianej budowli, gdzie na samym starcie spotkał Kima z widłami w rękach, które zaraz zostały wręczone Hao. Spojrzał na nie niezrozumiale, po czym przeniósł swój wzrok na starszego z uniesioną brwią.
- No co tak na mnie patrzysz? Nie wiesz do czego to służy?
Ming zmrużył oczy i ze zdenerwowaniem wbił ostry przedmiot w słomę, która znajdowała się akurat obok niego. - Miałem ci pomóc przy tych wstrętnych koniach, a nie przy jakimś gównie!
Drugi przez jego dziecinne zachowanie jedynie westchnął. - A widzisz tu jakiegoś? Logiczne, że najpierw trzeba tu posprzątać i dopiero potem je wprowadzić. Na razie są na wybiegu - wytłumaczył, krzyżując ręce na swojej piersi. - Jesteś aż takim mieszczuchem? - zapytał, co spowodowało jeszcze większe zdenerwowanie u Xu.
- Dla twojej wiadomości, to ja się tu wychowywałem, pacanie - warknął, zaciskając lekko pięści.
- No i po co od razu tak agresywnie? Zawsze tak zaczynasz znajomości?Jeśli tak, to jest mi nawet cię szkoda - odgryzł się, jednak w żaden sposób nie wyglądał, jakby wzruszyły go jego słowa. Sprawiał wrażenie człowieka, którego nie dało się tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Był wręcz przeciwieństwem Chińczyka.
- Nie przyjechałem tu, by zawierać nowe znajomości, a już na pewno nie z tobą - podkreślił ostatnie słowo dość mocno. - Poza tym, jestem tutaj tylko i wyłącznie przez pewne niedogodności.
- A ja nie jestem tutaj po to, by męczyć się z jakimś dzieciakiem, który niby wychowywał się na wsi, a nie wie nawet jak wyglądają widły, tylko po to, by robić to, co do mnie należy - dało się domyślić, że on sam nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw. Nie miał w ogóle w tym interesu, ale nie chciał zawieść Yutian, więc postanowił się poświęcić.
Minghao naprawdę mało brakowało do osiągnięcia najwyższego stopnia złości. Potrafił łatwo się zdenerwować, ale miał wrażenie, że przy tym kolesiu będzie dostawał wręcz furii. - Ja nie wiem, jak wyglądają widły?! - chwycił za kij, który znajdował się obok niego i podstawił go pod sam nos zaskoczonego Kima.
Ten uśmiechnął się i odpowiedział: - Zdecydowanie nie - mało brakowało, a zacząłby się dodatkowo z niego śmiać. Ten chłopak był naprawdę niemożliwy.
Jak się po chwili okazało, nie były to widły, a grabie, które znajdowały się prawie w tym samym miejscu, co pierwszy przedmiot.
Młodszy zamilkł, próbując zdusić w sobie swoje zażenowanie.
- Dobra panie "wiem, jak wyglądają widły", chodź za mną, to ci pokażę co i jak - odwrócił się i ruszył w głąb stajni, machając uprzednio ręką na znak, by Minghao poszedł za nim. Jednak ten miał znacznie inne plany. Nie zastanawiał się za bardzo nad tym co zamierza, ale był nadziei, że taki obrót spraw wyzwoli go z tej całej pracy, jaką będzie musiał wykonywać przez te dwa wstrętne miesiące. Zamachnął się bowiem grabiami w jego stronę z oczywistym zamiarem walnięcia go nimi, lecz nagle ktoś go powstrzymał i nie, nie był to Mingyu.
- No już młody, ze spokojem - powiedział nieznajomy, a w jego głosie dało się wyczuć wyraźną ponurość, co spowodowało małe dreszcze na plecach chłopaka. Odwrócił głowę w stronę mężczyzny i od razu rzuciła się mu w oczy miętowa czupryna. Sam jego wyraz twarzy był tak samo ponury, jak jego głos, jednak Chińczyk ani trochę się nie wycofał od swoich słów. - A ty kto? I dlaczego przerywasz mi w unicestwieniu Mingyu? - zapytał, na co nadal niczego nieświadomy Kim odwrócił się w stronę pozostałej dwójki i, widząc jak Xu trzyma w górze grabie, a starszy trzyma go za ramiona łatwo się domyślił, co najmłodszy miał zamiar zrobić. Postanowił jednak zemścić się na nim później, będzie musiał go nauczyć od samych podstaw, jak powinno się traktować starszych.
CZYTASZ
ᴠɪʟʟᴀɢᴇ ➴ 𝚐𝚢𝚞𝚑𝚊𝚘
FanfictionMinghao po wiecznym imprezowaniu i olewaniu nauki oblewa maturę. Jego ojciec postanawia wysłać go za karę na wieś do swojej byłej żony. Tam poznaje chłopaka, któremu musi przymusowo pomagać w stajni. ❝ 𝒉𝒐𝒘 𝑰 𝒉𝒂𝒕𝒆 𝒚𝒐...