Epilog

247 4 0
                                    

Aga wyszła na balkon trzymając dwa kubki kawy. Było całkiem ciepłe wrześniowe popołudnie, a widok na Warszawę w promieniach zachodzącego słońca, po raz kolejny przypominał dziewczynom, dlaczego przeprowadziły się właśnie tutaj.

- Dziękuję – powiedziała Zosia, gdy Aga podała jej napój. Przyjaciółka usiadła na małej balkonowej kanapie tuż obok dziewczyny. Obie patrzyły w dal i popijały kawę, mimo, że mówiły dużo to czasem potrzebowały chwili ciszy. Wspólne milczenie było formą rozmowy, odmianą, którą potrafią posługiwać się osoby bardzo zżyte.

Zosia popatrzyła na przyjaciółkę, odwróciła się do niej i uśmiechnęła się.

- No co? – zapytała Aga

- No nic, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię mam

- Ja ciebie też.

Znów zapadła cisza. Zrobiło się spokojnie, dźwięki miasta mieszały się w niemiarowymi podmuchami wiatru.

- Zastanawiam się – powiedział Zosia – ostatnio zrobiło się jakoś spokojnie i boję się, że znowu coś wybuchnie

- nawet tak nie mów– odparła Aga - po tym co działo się ostatnio, nic nie ma prawa wybuchnąć przez najbliższe dwadzieścia lat...

Wypowiedź dziewczyny przerwał dźwięk smsa.

- Narzeczony?

- Ta jeden z pięciu – odparła Zosia i przewróciła oczami – uczelnia, ktoś znów chce moje notatki, żeby się uczyć do poprawki.

Dźwięk kolejnego smsa wydobył się z drugiego telefonu.

- O narzeczonym była mowa, to masz – zaśmiała się Zosia, a przyjaciółka zgromił ją wzrokiem

- Mówi, żebyśmy przyjechały do Zawiercia na mecz pierwszej kolejki i żebym mu dała szansę - dziewczyna aż się wzdrygnęła.

- I co chcesz jechać? – Zosia spojrzała na Agę pytająco

- Chyba zwariowałaś, nigdzie nie jadę. Już mu tłumaczyłam, że nie wiem co jest prawdą a co kłamstwem. Nie chce się pchać w związek z człowiekiem, któremu nie ufam w 100%.

- Doskonale Cię rozumiem.

Kolejny sms przyszedł tym razem do Zosi. Skrzywiła się. Aga podniosła pytająco brwi.

- Od Szalpuka. Mówi, że się wprasza dzisiaj wieczorem...

- Oho, następny. Chcesz się z nim widzieć?

- W zasadzie nie bardzo. Wiesz co tam u trzeciego muszkietera?

- Z tego co mówił Paweł to Janek pojechał w końcu do Katowic... i nic więcej nie wiem...wiem, że to do mnie nie podobne, ale jakoś specjalnie się w to nie zagłębiałam..., poza tym po tym jak Gośka poszła do szpitala, nie miał co dłużej siedzieć u rodziców... Mam nadzieję, że w końcu wszyscy będziemy mogli spokojnie żyć.

- A propos – Zosia weszła do mieszkania, a po chwili wróciła z laptopem, klikała chwilę, po czym odwróciła ekran w stronę przyjaciółki – Co ty na to?

Oczom dziewczyny ukazał się strona SPA.

- Rezerwuję i jedziemy – oznajmiła Zosia

- Kiedy?

- Dzisiaj, teraz, zaraz. Obydwie nie chcemy żadnego z muszkieterów, więc taka wymówka nam się przyda. I spokój przy okazji...

- Dobra, jedziemy – zgodziła się Aga

- Pakuję się, jedziemy do ciebie, spakujesz się i w drogę.

Półtorej godziny później jechały śmiejąc się i śpiewając na całe gardła kolejne przeboje lecące w radiu. Ich dobrym humor, który zastąpił wcześniejszą melancholię, nie został zmącony nawet przez korek, w którym stanęły po drodze do olsztyńskiego SPA. To właśnie była wolność, której zawsze pragnęły, rzucić wszystko i wyjechać, przynajmniej na kilka dni. 

PlotkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz