여섯

477 15 6
                                    

Po kilkunastu minutach drzwi od łazienki w końcu się otworzyły, a do salonu, gdzie siedzieli wszyscy domownicy, poczłapał Changkyun. Najmłodszy wyglądał trochę jak zmoczony pies. Głowa nisko pochylona, a z niewytartych mokrych włosów, które niewygodnie odpadły na oczy, wciąż kapała niewielka ilość wody lekko mocząc ubrania. Jednak po za tym w końcu pomięta, stara bluza i lekko przetarte spodnie Jooheona z najgłębszych otchłani jego szafy, zamieniły się w nowy, czarny, markowy komplet, a wcześniej lekko oblepione futro na miękkim ogonie stało się dwa razy bardziej puszyste. Z chłopaka zmyło się całe zmęczenie oraz wcześniejszy stres.

-Oj, włosy się wyciera - powiedział rozbawiony widokiem przed nim Jooheon, wstając i wychodząc z pokoju tylko po to, aby kilka sekund później wrócić z suchy, biały ręcznikiem. Starszy bez ostrzeżenia zarzucił materiał na głowę młodszego, który z zaskoczenia, z cichym piskiem, odskoczył do przodu - Spokojnie Kyunii, muszę Ci wytrzeć włosy bo będziesz cały mokry i się pochorujesz.

Rudo włosy ponownie nałożył ręcznik i tym razem bez problemu, delikatnie pocierając głowę hybrydy oraz uważając przy tym by nie uszkodzić w żaden sposób, wciąż sterujących czarnych uszu, powoli je osuszał.

-Co zrobiłeś z bandażem? - Spytał z troską w głosie Kihyun podchodząc do młodszej dwójki.

Chłopiec podniósł swoją prawą rękę, w której trzymał biały materiał. Szaro włosy chwycił zużyty oraz lekko zakrwawiony bandaż i wyszedł z pomieszczenia. Changkyun delikatnie zachichotał, kiedy rudo włosy potargał jego prawe ucho, rozśmieszając pozostałych mężczyzn w pokoju. Jooheon po kilku minutach końcu skończył suszyć czarne puszyste włosy i zaczął układać zmierzwione włosy, kiedy wrócił Kihyun z apteczką.

-Podnieś bluzę do góry - Wilk wykonał polecenie odsłaniając, w niektórych miejscach, wciąż słabo krwawiące rany - Nadal boli? - Spytał najstarszy czule powoli oczyszczając je wacikiem załączonym spirytusem salicylowym.

-Trochę - Przyznał najmłodszy niepewnie, sycząc, kiedy starszy przyłożył gazę do jednej z nich.

-Przepraszam młody. Jooheon przyniesiesz przeciw bólowe z trzeciej szafki od lewej? - Poinstruował, kończąc oczyszczać rany i kilka razy zawiązując powoli nowy, czysty, śnieżnobiały bandaż wokół wychudzonej tali, po czyn zapiął go niewielką, srebrną klamerką z tyłu tułowia - Gotowe. Nie za ciasno? Nie uciska, nie spada? - Spytał z troską oraz lekką obawą.

-Nie, jest dobrze Hyung. Dziękuję - Lekko przytulił starszego w podzięce za troskę i pomoc, co zapełniło serce starszego przyjemnym uczuciem.

-Kihyun-hyung! Nie mogę znaleźć! - Wszyscy zaśmiali się na zdesperowany dźwięk głosu Jooheona z kuchni. Szaro włosy westchnął teatralnie i podążył do młodszego, aby pomóc odnaleźć leki.

-Chodź tu Kyunii - Poklepał miejsce obok siebie Minhyuk.

Blond włosy mężczyzna trzymał w rękach dziwne urządzenie i dopiero teraz szczeniak dostrzegł, że czarne coś na ścianie już nie jest czarne, a zapełnione wieloma kolorami oraz różnymi obrazkami. Hoseok również był zapatrzony w dziwne urządzenie, jednak tym razem było one znacznie mniejsze, ale zachowywało się podobnie, jak ten większy prostokątny ma ścianie. Był również pewien, że już kiedyś je widział. Hyungwon trzymał drugie urządzenie podobne do tego co ma Minhyuk tylko w niebieskim kolorze. Jedyną osobą, która nie robiła nic dziwnego i nadzwyczajnego dla najmłodszego był Shownu czytający spokojnie książkę na fotelu obok.

Młodszy trochę oszołomiony w końcu się ruszył i niepewnie zajął wskazane mu miejsce obok starszego. Kiedy tylko usiadł wlepił wzrok w to dziwne coś na ścianie.

Safe?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz