아홉

312 15 0
                                    

Po około piętnastu minutach marszu, mężczyźni w końcu otworzyli drzwi do ich wspólnego domu. Całe mieszkanie okazało się być sino-białe od unoszącego się dymu. Kihyun rzucił się biegiem w prosty do kuchni z której dochodził odór spalenizny, całkowicie panikując widząc stan jego ukochanego pomieszczenia.

-Wonho! - wykrzyczał szaro włosy ściągając garczek z wręcz palącym się ryżem z palnika. Pozostali widzieli jak główny wokalista dosłownie na ich oczach zrobił się czerwony jak burak - Raz! Raz poprosiliśmy was, żebyście coś ugotowali! - Do pomieszczenia wszedł Minhyuk i Hyungwon z jeszcze innym równie zniszczonym naczyniem w rękach. Na widok wkurzonego wokalisty, chcieli się cofnąć, jednak było już za późno - Widzę was! Nie myślcie, że obejdziecie się bez kary!

Kihyun nie panował już nad emocjami wściekając się na winną trójkę, z resztą nikt mu się nie dziwił, jego zawsze uporządkowana kuchnia wyglądała jak pobojowisko. Resztki obierek z warzyw i kawałki ryżu na białych płytach, blat zalany wodą i inną ciężką do zidentyfikowania substancją oraz stos brudnych talerzy piętrzących się w zlewie doprowadził by każdego, kto dba chociażby w najmniejszym stopniu o czystość, do białej gorączki. Szaro włosy wyglądał jakby dzieliły go sekundy do wybuchu, a trójka odpowiedzialnych za cały bałagan stała czekając na naganę.

-Dobra stop - Przerwał cały wybuch Shownu lekko poprawiając się niekomfortowo pod mierzącym go z góry do dołu wściekłym wzrokiem czerwonego wokalisty - Jest już za późno na gotowanie czy kłótnie. Chodźmy do restauracji niedaleko, a Min, Wonie i Hoseok posprzątają jutro oraz wysłuchają twojej litanii, Ki.

Wspomniana trójka odetchnęła głośno, uwalniając nagromadzone w nich napięcie. Nigdy wcześniej nie chcieli, aż tak bardzo zrobić tego co powiedział im lider. Kihyun parsknął tylko oburzony, spoglądając po raz ostatni na pozostawiony bałagan. Jooheon westchnął z niezadowoleniem wciąż zmęczony i zmęty po zbyt krótkiej drzemce.

Po ubraniu się trójki odpowiedzialnej za nieudane gotowanie, wszyscy wyszli z domu. Przed restauracją Changkyun spiął się. Widok tak wielu obcych ludzi pomimo, że nie pierwszy raz dzisiaj, wciąż przyprawiał go o nieprzyjemne dreszcze. Wonho widząc wachanie czarnowłosego szczeniaka zarzucił swoją ogromną rękę na jego delikatne ramiona wywołując przyjemny uśmiech na twarzy złotookiego, który również z przyjemnością odwzajemnił.

Mężczyźni zajęli najdalszy stolik przy oknie i powoli czytali karty dań. Changkyun nie wahał się zadawać im pytania dotyczące potrwa w menu, które w większości posiadały naprawdę dziwne nazwy. Dzieciak tkwiący pomiędzy Wonho, a wciąż naburmuszonym Kihyunem zdecydował się na coś w rodzaju lasagne. Starsi zaproponowali mu również szklankę pepsi do kompletu na którą ochoczo się zgodził.

Po prawie dziesięciu minutach czekania, Shownu był zmuszony przyprowadzić kelnera na własną rękę. Kiedy w końcu nowy mężczyzna się pojawił, wszyscy wygłodniali muzycy zaczęli składać swoje dość długie zamówienia. Kelner po zapisaniu ostatniej podyktowanej mu rzeczy spojrzał zdezorientowany wpierw na listę w swoim zeszyciku, a potem na artystów lekko pod wrażeniem, że będą w stanie tyle zjeść i co najważniejsze za tyle zapłacić.

-No cóż Hoseok-hyung ma szybki metabolizm - Minhyuk przypomniał słowa starszego sprzed kilku godzin zrzucając całą winę na mężczyznę na przeciwko. Wonho zdenerwowany słowami blondyna delikatnie podniósł się i lekko uderzył wokalistę w tył głowy -Ej! Sam tak powiedziałeś!

Kelner widząc niewielką sprzeczkę pomiędzy dwójką gości, uśmiechnął się zmieszany i wciąż sceptyczny, odszedł oddać zamówienie kucharzowi.

-Zamówiłem tylko jedną czwartą z wszystkiego, a ty mówisz, jakbym miał zjeść wszystko sam. A po drugie nie jadłem cały dzień! - Na słowa białowłosego cała pozostała szóstka z zespołu zaczęła się śmiać bez opamiętania.

Safe?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz