Rozdział 9. Kłopoty w szkole.

133 8 0
                                    

/Wiktoria/

Minęło kilka dni od kąt zamieszkałam z moją biologiczną mamą. Dwa dni temu poszłam z mamą, bratem oraz Maryną do kina, a potem na pizzy. Było super. Mój wychowawca wie o mojej sytuacji rodzinnej. Obecnie szykowałam się do szkoły. Przebrana zeszłam na dół trzymając plecak.

-Hej słońce. Jak się spało?- Spytała się stojąca w kuchni moja mama.

-Dobrze.- Powiedziałam siadając do stołu. Zaczęłam jeść. Po śniadaniu poszłam ubrać buty, kurtkę oraz czapkę. Założyłam plecak.- Pa mamo. Idę do szkoły.- Powiedziałam i wyszłam z domu. Założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Zaczęłam iść do szkoły słuchając muzyki. Kiedy przechodziłam po pasach widziałam karetkę która stała czekając aż przejdę po pasach. Zauważyłam brata siedzącego za kierownicą. Uśmiechnęłam się i poszłam dalej. Po wejściu do szkoły poszłam do szatni gdzie zostawiłam kurtkę. Zaczęłam iść pod salę.

-Ooo jest nasza pani ratownik.- Powiedział flirciarskim ale z perfidnym uśmieszkiem Sebastian. Nie lubiłam go. Oczywiście ze wzajemnością. Spojrzałam na niego.

-Czego chcesz? Przypominam ci, że przez ciebie w 2 klasie podstawówki stłukłam sobie miednice i mam nadal po tym "wypadku" problem z kręgosłupem. Masz szczęście, że nie mam złamanej miednicy.- Powiedziałam temu idiocie. Nadal pamiętam o tym co się działo. Przyznaje od 5 klasy przestał ze mną chodzić do klasy. Ale musieliśmy się znowu spotkać w szkole w której się uczę.

-Nie pozwalaj sobie na to!- Powiedział wściekły popychają mnie na ścianę. Wystraszyłam się. Sebastian zaczął mnie bić. Oczywiście starałam się bronić i zadawać ciosy co nie za bardzo mi wychodziło. Uderzyłam go w brzuch i między kieszenie. W pewnej chwili złapał mnie za włosy po czym... Zrzucił mnie ze schodów. Głowa mnie rozbolała gdy spadałam ze schodów po czym była ciemność.

/Gabriel/

Widziałem moją małą siostrzyczkę. He he. Nawet uśmiechnęła się gdy mnie zauważyła w karetce. Usiadłem na kanapie w bazie po sprzątaniu karetki. Wyjąłem z kieszeni telefon i sprawdziłem godzinę. Wiktoria kończyła lekcje o 14:30. Postanowiłem po nią pójść. Może pójdziemy na spacer, a potem na gorącą czekoladę.

-21 S zgłoś się.- Z zadumy wyrwał mnie głos dyspozytora. Wziąłem od raz radio do ręki.

-21 S zgłaszam się.- Powiedziałem przez radio.

-Wezwanie do dwójki nastolatków. Jedno z nich ma prawdopodobnie uraz głowy.- Na słowa dyspozytora od razu wstałem. Jednak gdy usłyszałem adres byłem przerażony. Adresem była szkoła do której chodzi moja siostra.

-Przyjąłem.- Odpowiedziałem i zacząłem biec do karetki. W międzyczasie zawołałem doktora Banacha i Kubę. Wsiadłem do karetki. Kuba za kierownicą wsiadł, a ja z tyłu. Pod czas jazdy do szkoły starałem się dodzwonić do Wiktorii. Jednak nie dało rady. Bałem się. Na miejscu wziąłem plecak. Zaś Kuba wziął torbę. Poszliśmy do środka.

-Panowie szybko.- Powiedziała podbiegająca do nas nauczycielka.

-Dobrze co się stało?- Spytał się doktor Banach.

-Sebastian, mój uczeń on pobił najlepszą uczennice w tej szkole. Wiktoria jest w gabinecie pielęgniarki. A Sebastian jest w pokoju nauczycielskim.- Powiedziała nauczycielka.

-Rozumiem. Dobra. Kuba idziesz z panią do tego chłopaka, a ja i Nowy idziemy do tej dziewczyny.- Powiedział doktor Banach kiedy Kuba poszedł z nauczycielką, a ja poszedłem z innym nauczycielem oraz doktorem Banachem. Po wejściu do gabinetu pielęgniarki zauważyłem siostrę. Była przytomna na szczęście.- Nowy ciśnienie i saturacja.- Powiedział doktor Banach, a ja od razu zacząłem wykonywać polecenia.

-Ciśnienie lekko podwyższone, a saturacja w normie.- Powiedziałem patrząc na doktora.

-Ok. Pamiętasz co się wydarzyło?- Spytał się doktor Banach gdy zmieniałem opatrunek na głowie siostry.

-Tak. Ten głupek Sebastian bił mnie po czym zrzucił ze schodów. Na chwilę straciłam przytomność.- Powiedziała Wiki. Na jej słowa miałem ochotę zatłuc tego Sebastiana.

-Będziemy musieli powiadomić twoich rodziców.- Powiedział doktor Banach.

-Mam tylko mamę. Tata zginą w wypadku samochodowym gdy miałam 8 lat.- Powiedziała moja siostra.

-Dobrze. Nowy idź po noszę.- Powiedział gdy założyłem plecak. Wziąłem siostrę na ręce.- Nowy?- Spytał się zaskoczony doktor.

-Spokojnie zaniosę ją.- Powiedziałem i zacząłem iść. Po położeniu siostry na noszach w karetce przyszedł doktor Banach oraz Kuba z tym Sebastianem. Po minie chłopaka wiedziałem, że jest nie zadowolony. Wychowawca Wiktorii dał nam jej plecak. W szpitalu zajęli się Wiką i tym chłopakiem. W pewnej chwili zauważyłem Beatę która opuszczała sale mojej siostry. Podszedłem do niej.- Co z nią?- Spytałem się zdenerwowany.

-A jesteś kimś z rodziny?- Spytała się Beata. Przyznam bałem się przyznać jej, że to moja siostra. Ale musiałem wiedzieć co z nią.

-Tak to... Moja siostra.- Powiedziałem szeptem.

-Rozumiem. Jej stanie nic nie zagraża. Miała szczęście. Ma tylko małe wstrząśnienie mózgu. Prawdopodobnie za dwa dni wyjdzie ze szpitala.- Powiedziała lekarka po czym poszedłem do siostry.

-Ale mi stracha narobiłaś.- Powiedziałem siadając obok siostry.

-Wiem. Ten Sebastian ciągle robi mi na złość.- Powiedziała kiedy napiła się wody.

-Omal serce mi nie wyskoczyło gdy padło twoje imię.- Powiedział przytulając mnie.

-Wiem, wiem bracie. Ale lepiej śmigaj na dyżur bo będą mieli jakieś podejrzenia.- Powiedziałem po czym wyszedłem z sali do której weszła nasza mama. Poszedłem na dyżur. Na szczęście nikt się nie pytał gdzie byłem. Na razie nie mogę im powiedzieć, że mam siostrę.

Rodzinna tajemnica.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz