Rozdział 19. Opuszczenie szpitala.

188 10 0
                                    

/Gabriel/

Od wypadku minął miesiąc. Mam już zdjęty gips ale gdy go miałem to pomagałem przy papierowej robocie. Oczywiście codziennie odwiedzałem swoją siostrę która miała gips na lewej nodze. Poza tym pomagałem jej chodzić jej z pomocą kul. Obecnie pomagałem doktorowi Banachowi w uzupełnianiu dokumentów oraz uzupełnianiu leków do torby ratowniczej. Maryna też była w bazie i gadała z Lidką. Mówiąc szczerze byłem w szoku kiedy Kuba powiedział mi, że już wiedzą, że mam siostrę. Ale moja mama mi się z tego wytłumaczyła. Przyznaje, że dobrze z powodu iż już wiedzą o tym, że mam siostrę.

-A tak w ogóle jak tam z twoją siostrą?- Spytał się doktor Banach. Spojrzałem na niego.

-Bardzo dobrze. Mama mi mówiła, że Wiki dziś wychodzi ze szpitala.- Powiedziałem zamykając torbę.

/Wiktoria/

Siedziałam na łóżku w sali. Moja mama poszła po mój wypis, a Sylwia pakowała moje rzeczy. W między czasie rozmawiałyśmy. Cieszyłam się, że stąd wychodzę. Przyznam, że cały czas jak tu byłam to nie nudziłam się. Przychodził do mnie brat, Maryna, mama oraz Sylwia. W dodatku pisałam kolejną piosenkę, czytałam książki i inne rzeczy. Gdy przyszła moja mama z pomocą Sylwii wstałam i zaczęłam iść z pomocą kul. Poszliśmy pod bazę z której akurat wychodził mój brat.

-Hej siostrzyczko.- Powiedział przytulając mnie delikatnie. Uśmiechnęłam się.

-Hej.- Odpowiedziałam gdy Gabriel pomógł mi wchodzić po schodach.

-Moi koledzy i koleżanki z pracy chcą cię poznać.- Powiedział otwierając drzwi. Weszłam razem z mamą i Sylwią do środka. Za nami poszedł Gabryś.- Już jesteśmy.- Powiedział Gabryś gdy spojrzałam na Lidkę.

-Wiktoria?- Spytała się zaskoczona Lidka.

-Lidka?- Spytałam się patrząc na nią.

-To wy się znacie?- Zapytał się zaskoczony Gabriel. Spojrzałam na niego.

-Już nie pamiętasz jak zajmowałam się Patryczkiem gdy Maryna wyszła do sklepu?- Spytałam się patrząc na brata.

-Aaa teraz pamiętam.- Powiedział mój brat drapiąc się po karku.

-Zaraz, zaraz, zaraz.- Mówił ten sam facio któremu dorzuciłam do coli mentosów w Halloween.- To tobie nie dałem słodyczy w Halloween.- Powiedział podchodząc do mnie. Spojrzałam na niego.

-Owszem. No i? Jak smakowała cola z pastylkami mentos?- Powiedziałam powstrzymując się od śmiechu.

-Oho ale dowaliła doktorowi.- Powiedział mężczyzna z zakręconymi włosami. Od razu dałabym mu ksywkę "Kędziorek" lub "Wesołek".

-Cicho Strzelecki.- Powiedział okularnik.

-Jezu ale z pana Ważniak ze Smerfów, a poza tym po nazwisku to po pysku. Zna pan te przysłowie?- Powiedziałam patrząc na niego, a kilka osób nawet się zaśmiało.

-Nowy czemu nie mówiłeś, że masz tak wygadaną siostrę?- Spytał się "Wesołek".

-Artur daj mojej córce spokój. Poza tym bądź lepiej gotowy na to, że Wiktoria będzie z wami pracować.- Powiedziała moja mama kładąc mi na ramię rękę. Uśmiechnęłam się.

-A właśnie. Wiki zapomniałam ci powiedzieć, że ja będę pracować tylko, że będę mówiła do kogo wezwanie itp.- Powiedziała Sylwia na co się zaśmiałam cicho. Usiadłam z bratem na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. Oczywiście do czasu aż załoga doktora Wiktora Banacha pojechała na wezwanie. Poznałam nawet Zosie. Była pierwszą dziewczyną mojego brata. Kiedy Zosia opowiedziała mi, że zerwała z moim bratem dla nieuleczalnie chorego strażaka byłam wściekła. Ale ulżyło mi gdy powiedziała, że Gabryś robił wszystko by ta była szczęśliwa. Nawet wspierał ją po śmierci tego strażaka. Ona jest młoda i pewnie znajdzie jeszcze osobę z którą będzie dzieliła przyszłość.

Rodzinna tajemnica.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz