Rozdział 10. Opieka nad dzieckiem.

133 10 0
                                    

/Wiktoria/

Od mojego "wypadku" w szkole minęło kilka dni. Za 2 tygodnie miały być święta Bożego Narodzenia. Mam nadzieje, że mój brat będzie mógł wziąć wtedy wolne by spędzić ze mną, mamą i Maryną święta. Teraz jestem w domu brata i Maryny. Mama była w delegacji więc byłam pod opieką brata. Obecnie byłam po szkole i pomagałam sprzątać dom Marynie.

-A nie masz niczego zadanego?- Spytała się Maryna. Spojrzałam na nią.

-Na szczęście nie mam.- Powiedziałam kiedy ktoś nagle zapukał do drzwi. Maryna poszła to sprawdzić gdy ja kończyłam wycierać kurze.

-Hej Lidka. Dobrze, że jesteś.- Powiedziała Maryna gdy do domu weszła brązowowłosa dziewczyna z wózkiem w którym było małe dziecko. Podeszłam do nich.

-Hej Maryna. O, a kto to?- Spytała się ta dziewczyna.

-To jest Wiktoria.- Powiedziała Maryna.

-Miło cię poznać. Ja jestem Lidka.- Powiedziała Lidka z uśmiechem.

-Wzajemnie, a ten bobasek to kto?- Spytałam się patrząc na dziecko.

-To jest mój synek Patryczek.- Powiedziała Lidka gdy Maryna wzięła dziecko na ręce. Maluch patrzył na mnie zaciekawiony. Przyznaje, że kiedy mieszkałam z moimi adopcyjnymi rodzicami to kiedy przychodziła do nas sąsiadka z dwójką swoich dzieci. Zawsze pomagałam w zajmowaniu się takimi dzieciakami które miały 5 i 8 lat. Chodź pamiętam, że raz była taka sytuacja, że opiekowałam się z moją adopcyjną mamą prawie 2-letnim synkiem innej sąsiadki.- Maryna rzeczy masz w torbie. Ja przyjdę jutro po małego. Muszę załatwić kilka spraw oraz mam nocny dyżur.- Powiedziała Lidka gdy Maryna postawiła dziecko na podłodze. Kucnęłam łapiąc dziecko za tą jego małą łapkę. Poszliśmy do salony. Posadziłam małego na kanapie po czym rozłożyłam koc na podłodze i położyłam kilku pluszaków. Posadziłam na kocyku małego który od razu zaczął oglądać z zainteresowaniem pluszowymi zwierzątkami. Po chwili zauważyłam Marynę.

-Ooo widzę, że się ładnie bawicie.- Powiedziała stawiając wózek pod ścianą oraz kładąc torbę na kanapie.

-Jak widzisz. Kiedy jeszcze nie znałam mojego brata i mieszkałam z moimi adopcyjnymi rodzicami to pomagałam mojej adopcyjnej mamie w pomocy nad opieką dziećmi dwóch sąsiadek. Pierwsza miała dwójkę dzieci 5-latka i 8- latkę. Zaś druga sąsiadka miała 2-letniegi synka. Od małego zawsze lubiłam opiekować się dziećmi.- Powiedziałam gdy Patryczek wszedł mi na kolana.- Szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie tym. Mój święty pamięci ojciec od małego uczył mnie, że opieka nad dzieckiem to jak opieka nad zwierzęciem.- Powiedziałam i zaczęłam bawić się z Patryczkiem. Godzinę później maluch zaczął marudzić, a Maryna była w sklepie. Chodź widziałam, że zostawiła włączoną kamerę. Włożyłam Patryka do wózka i przypięłam pasami. Zawiozłam wózkiem Patryczka.- Zaraz damy amu maluchu- Powiedziałam i przygotowałam jedną z zupek dla dzieci. Wlałam troszkę do miseczki i usiadłam na krześle przed wózkiem. Nałożyłam na łyżeczkę trochę zupki.- Uwaga leci samolocik.- Powiedziałam i zaczęłam karmić małego. Grzecznie zjadł. Nawet nie marudził aż zjadł calutką miseczkę zupki. Pokołysałam małego w wózku, a po kilku minutach zasnął. Okryłam go kocykiem po czym poszłam do kuchni umyć miseczkę i łyżeczkę. Po kilku minutach przyszła Maryna i Gabriel.- Ciii. Mały nie dawno zasnął.- Powiedziałam gdy Maryna wzięła kamerkę. Domyśliłam się, że obejrzała z moim bratem nagranie. Oczywiście resztę dnia zajęliśmy się Patryczkiem. Maluch był jak taki mały aniołek. Fajnie było gdy karmiłam znowu malucha. Pomagałam Marynie go przewinąć. Oczywiście obudziłam się w nocy bo maluch płakał z głodu. Pomogłam go nakarmić. Następnego dnia przyszła Lidka która zabrała Patryczka. Maryna pokazała jej nagranie gdzie karmiłam małego.

Rodzinna tajemnica.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz