2. Ulica Pokątna

126 5 1
                                    

Nasanie pov.

Jechałyśmy, a raczej leciałyśmy prawie trzy godziny, ponieważ moja ciocia znalazła na mapie jakieś prastare skróty( czyli jakąś nieistniejącą drogę) i trochę się zgubiłyśmy. Jednak gdy dotarłyśmy na ulicę Pokątną byłam bardzo zadowolona. Na początek poszłyśmy kupić mi podręczniki, potem poszłyśmy po różdżkę ( czarny dąb, pióro hipogryfa, piętnaście cali). Właściwie przeszłyśmy całą ulicę kilka razy, nie było w tym nic ciekawego. Cała magia zaczęła się gdy wbiegłyśmy na peron 9 i 3/4, a właściwie dopiero w pociągu, do którego wsiadłam zaraz po pożegnaniu się z ciotką.

Nie mogłam znaleźć żadnego wolnego miejsca. Jednym jakie znalazłam było to na przeciwko blondwłosego chłopaczka, który ze swoją ulizaną fryzurą i niebieskimi oczami wyglądał zupełnie jak...jak.. Wujek Lucjusz? Lucjusz Malfoy nie był moim prawdziwym wujkiem, tylko przyjacielem rodziny, tata jednak kazał mi go nazywać Wujem. Usiadłam obok Lucjusza juniora i spojrzałam na niego pytająco. Po kilku minutach widocznie się znudził i powiedział / Malfoy, Draco Malfoy.

/ Malfoy? Tak myślałam, tata mi o tobie opowiadał, jako o mądrym, ślicznym chłopcu. Widocznie lubi małe karaluchy.- powiedziałam z nietypową dla siebie arogancją.

/ Musi lubić, jak ma taką córkę- odpowiedział z ironicznym uśmieszkiem Draco.

Spojrzałam na niego wściekła
/ Nasanie, Nasanie Quart.

/ I wszystko jasne.. - mała, przemądrzała córka Quartów.

/ Ughh..- nie wytrzymałam i wyszłam. Usiadłam przed przedziałem, gdy nagle podeszła do mnie dziewczyna o ciemnych zakręconych i gęstych włosach.

/ Hermiona Granger.- przywitała się zarozumiale-  nie masz miejsca? Możesz usiąść z nami. Jak ci na imię? Pierwszy rok?- zadawała ciągle nowe pytania.
/Eee... Tak..?

Zaprowadziła mnie przed przedział, jednak przez okno zauważyłam tam chłopca w okularach pokazującego właśnie bliznę jakiejś rudej wiewiórce. Widząc słynnego Harry'ego Pottera zjeżyłam się. Pożegnałam się z Hermioną wymyślając brednie o przyjaciołach czekających na mnie i wróciłam do przedziału Malfoya.

/ Ojejku.. Nie było miejsca dla biednej Nasanie?- powiedział drwiąco Malfoy.
/ Nie- skłamałam.
/ Cóż.. jesteś na mnie skazana..a czy aby nie było miejsca koło Pottera?- zapytał z pozoru niewinnie Draco. Na to nazwisko wzdrygnęłam się nieco i usiadłam obok tego nędznego skurczybyka. Starałam się patrzeć w okno, bo jak patrzyłam na tego Malfoya to robiło mi się niedobrze.

TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz