06

3.3K 177 175
                                    

Środa była zdecydowanie moim ulubionym dniem tygodnia. Zaczynałam na dwunastą, a kończyłam już o trzynastej pięćdziesiąt.

Usiadłam pod salą i czekałam, aż skończy się matematyka dla grup pierwszej i drugiej. Ja byłam w trzeciej i na szczęście dziś nie musiałam męczyć się z cyferkami.

Po szkole umówiłam się już z Igą, która dziś kończyła o tej samej godzinie co ja. Musiałam się z nią pogodzić, bo mi jej brakowało. Rozumiałam, że miała żal do Michała o to, że spędził weekend ze mną, a nie z nią, ale cholera... Cieszyłam się, że zgodziła się na spotkanie.

Z zamyślenia wyrwał mnie gwar uczniów, wypełniających korytarz.

- Cześć - usłyszałam.

Podniosłam głowę i zauważyłam uśmiechniętego Krzyśka, który właśnie siadał koło mnie.

- Jak tam? - zagadnęłam.

- U mnie dobrze, dostałem czwórkę - uśmiechnął się jeszcze szerzej - Lepiej mów jak u ciebie?

- Jeszcze się trzymam - mruknęłam - Muszę dziś pogodzić się z Igą...

- Ja już to zrobiłem - poczułam, jak ławka ugina się pod czyimś ciężarem.

- Czyli znowu jesteście zakochaną parą, która liże się na środku korytarza? - rzucił Szczepański.

- Ta - odparł Matczak, chociaż wcale się nie uśmiechał - Było coś na anglika?

- Wyjątkowo nie - odpowiedziałam - Ale znając Krężołek albo zrobi kartkówkę, albo zada jakiś esej...

- Nie mam czasu na to gówno - skwitował.

- Kiedy usłyszymy te twoje kawałki? - spytałam ciszej.

Nie wiedziałam, dlaczego robi z tego wszystkiego taką tajemnice.

- Nieprędko - westchnął - Średnio daje sobie ostatnio radę.

- A to dopiero wrzesień - powiedziałam - A ty? - zwróciłam się do szatyna.

- Co ja? - spytał, biorąc kolejnego gryza jabłka.

- Jak idzie pisanie?

- Skąd... Mata no... - potarł kark otwartą dłonią.

- Spoko, powiedziałem tylko Pauli, no i Wygusiowi - wzruszył ramionami.

- To powiedz chociaż jak się podoba? - znów się uśmiechnął, więc wiedziałam, że się nie gniewa.

- „Ulotka" powinna lecieć wszędzie - powiedziałam z entuzjazmem - Serio mówię Szczepan, jesteś zajebisty.

- Się wie.

Oparłam głowę na jego ramieniu.

- Gryza? - spytał nagle, podtykając mi ogryzek pod twarz.

- Weź spadaj - zaśmiałam się.

- Sorka przyszła - poinformował Matczak, wstając z ławki.

***

Iga pojawiła się pod szkołą punktualnie.

Niestety nie była sama, towarzyszyła jej Kaśka. Dziewczyna chodziła z Kulikowską do klasy, a ze mną na treningi. Powiedzieć, że się nie lubimy, to nic nie powiedzieć. Trucińska była zdecydowanie typem osoby, której nie trawiłam pod każdym względem.

Wkurzała mnie nawet jej obecność, a granie z nią w jednej drużynie stanowiło niemałe wyzwanie. Wyznawałam jednak zasadę, że wchodząc na boisko zostawiam za sobą wszystko i koncentruje się jedynie na wygranej.

Bez balkonów kawalerki | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz