Środa była zdecydowanie moim ulubionym dniem tygodnia. Zaczynałam na dwunastą, a kończyłam już o trzynastej pięćdziesiąt.
Usiadłam pod salą i czekałam, aż skończy się matematyka dla grup pierwszej i drugiej. Ja byłam w trzeciej i na szczęście dziś nie musiałam męczyć się z cyferkami.
Po szkole umówiłam się już z Igą, która dziś kończyła o tej samej godzinie co ja. Musiałam się z nią pogodzić, bo mi jej brakowało. Rozumiałam, że miała żal do Michała o to, że spędził weekend ze mną, a nie z nią, ale cholera... Cieszyłam się, że zgodziła się na spotkanie.
Z zamyślenia wyrwał mnie gwar uczniów, wypełniających korytarz.
- Cześć - usłyszałam.
Podniosłam głowę i zauważyłam uśmiechniętego Krzyśka, który właśnie siadał koło mnie.
- Jak tam? - zagadnęłam.
- U mnie dobrze, dostałem czwórkę - uśmiechnął się jeszcze szerzej - Lepiej mów jak u ciebie?
- Jeszcze się trzymam - mruknęłam - Muszę dziś pogodzić się z Igą...
- Ja już to zrobiłem - poczułam, jak ławka ugina się pod czyimś ciężarem.
- Czyli znowu jesteście zakochaną parą, która liże się na środku korytarza? - rzucił Szczepański.
- Ta - odparł Matczak, chociaż wcale się nie uśmiechał - Było coś na anglika?
- Wyjątkowo nie - odpowiedziałam - Ale znając Krężołek albo zrobi kartkówkę, albo zada jakiś esej...
- Nie mam czasu na to gówno - skwitował.
- Kiedy usłyszymy te twoje kawałki? - spytałam ciszej.
Nie wiedziałam, dlaczego robi z tego wszystkiego taką tajemnice.
- Nieprędko - westchnął - Średnio daje sobie ostatnio radę.
- A to dopiero wrzesień - powiedziałam - A ty? - zwróciłam się do szatyna.
- Co ja? - spytał, biorąc kolejnego gryza jabłka.
- Jak idzie pisanie?
- Skąd... Mata no... - potarł kark otwartą dłonią.
- Spoko, powiedziałem tylko Pauli, no i Wygusiowi - wzruszył ramionami.
- To powiedz chociaż jak się podoba? - znów się uśmiechnął, więc wiedziałam, że się nie gniewa.
- „Ulotka" powinna lecieć wszędzie - powiedziałam z entuzjazmem - Serio mówię Szczepan, jesteś zajebisty.
- Się wie.
Oparłam głowę na jego ramieniu.
- Gryza? - spytał nagle, podtykając mi ogryzek pod twarz.
- Weź spadaj - zaśmiałam się.
- Sorka przyszła - poinformował Matczak, wstając z ławki.
***
Iga pojawiła się pod szkołą punktualnie.
Niestety nie była sama, towarzyszyła jej Kaśka. Dziewczyna chodziła z Kulikowską do klasy, a ze mną na treningi. Powiedzieć, że się nie lubimy, to nic nie powiedzieć. Trucińska była zdecydowanie typem osoby, której nie trawiłam pod każdym względem.
Wkurzała mnie nawet jej obecność, a granie z nią w jednej drużynie stanowiło niemałe wyzwanie. Wyznawałam jednak zasadę, że wchodząc na boisko zostawiam za sobą wszystko i koncentruje się jedynie na wygranej.
CZYTASZ
Bez balkonów kawalerki | MATA
FanfictionPrzeprowadzka, zmiany klubów sportowych, klasa maturalna i wieczne poprawki... Stałą w życiu Pauli jest chyba jedynie budynek liceum im. Stefana Batorego i wypełniający go ludzie. Dziewczyna dąży do spełnienia swoich planów, jednak nie jest w stani...