16

2.9K 173 158
                                    

Myślałam, że będę mogła po prostu siedzieć na brzegu wanny i wspierać Michała jedynie mentalnie, jednak okazało się, że moja rola jest większa.

Niestety nie kłamał i tak jak zapowiedział, zwrócił cały wlany w siebie alkohol i nie tylko.

Chyba nie był w stanie się ruszyć i nieustannie mamrotał coś pod nosem. Zrobiło mi się go żal, kiedy o mało nie zasnął z głową na desce sedesowej, więc postanowiłam, że muszę go ogarnąć.

- Michał - powiedziałam, kucając tuż koło niego - Będziesz jeszcze rzygał?

- Nie - mruknął - Dzięki Igunia.

- Nie jestem... - zaczęłam.

Właśnie Iga. Przecież to ona teraz powinna z nim tu siedzieć, a nie zabawiać się z moim byłym chłopakiem.

- Posiedzisz tu? - spytałam.

Michał średnio kontaktował, ale pokiwał głową i posłał mi krzywy uśmiech.

Mając dużą nadzieje, że nic sobie nie zrobi przez te kilka minut wyszłam z łazienki. O dziwo nie było przed nią żadnej kolejki, w ogóle nikogo nie było na korytarzu. Chyba większość gości nadal oglądała fajerwerki.

Zeszłam po schodach, bo obstawiałam, że w salonie lub w kuchni znajdę zarówno Krzyśka jak i Igę. Nie myliłam się, ponieważ szatyn nerwowo zbierał puste butelki korzystając z okazji, że większość ludzi znajdowała się w tym momencie przed jego domem.

Dziewczyna natomiast siedziała na kuchennym blacie. Patryk stał tuż obok i oboje pili wódkę.

- Z jednego kieliszka na miłość boską? - spytałam, podchodząc do tej dwójki.

Mój były odsunął się od dziewczyny, jednak ja przewróciłam tylko oczami.

- Myślisz, że nie wiem? - powiedziałam cicho, nie chcąc żeby naszą rozmowę usłyszał krzątający się w salonie gospodarz.

- Paula ja... - zaczął blondyn, jednak machnęłam na to ręką.

- Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać - powiedziałam szybko - Za to z tobą mam do pogadania - zwróciłam się do Igi.

Dziewczyna zeszła z blatu i lekko się zachwiała. Ona prawdopodobnie dziś się świetnie bawiła i zdołała się upić, w przeciwieństwie do mnie.

- No?

- Nie wiem ile jeszcze zamierzasz go okłamywać, ale Michał zgonuje w kiblu. Próbowałam go ogarnąć, ale nazwał mnie twoim imieniem, więc myślę, że...

- Nie ma opcji - przerwała mi.

- Co?

- Nie ma opcji - powtórzyła - Najebany Michał nie popsuje mi wieczoru... Nie znowu.

- Czyli twoim zdaniem co? - spytałam.

- Dzisiaj mam to w dupie - mruknęła - Sam się doprowadził do takiego stanu, to niech sam sobie radzi.

Chwyciła drinka ze stołu i pociągnęła Patryka za sobą. Chłopak posłał mi zwycięski uśmiech, gdy wychodził za nią z domu.

Miałam ochotę się rozpłakać. Nie wiedziałam, czy ona rzeczywiście ma wyjebane na jakby nie patrzeć swojego chłopaka, czy działa tak na nią alkohol, a może mój były coś jej nagadał? Nie znałam odpowiedzi, ale musiałam zająć się tym biedakiem.

Obróciłam się i zauważyłam, że Krzysiek zniknął mi z pola widzenia. W salonie zaczęło pojawiać się coraz więcej osób, więc postanowiłam pójść do Matczaka, żeby nie zastal go ktoś, kto chciałby skorzystać z górnej łazienki.

Bez balkonów kawalerki | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz