Rozdział 10

38 3 0
                                    

      Mieszkanie miał raczej małe. Ciasna sypialnia i salon z aneksem kuchennym. Usiadłam na szarej kanapie, przy której znajdował się stolik. Dylan wstawił wodę na zupki chińskie, gdyż uznał, że nie mamy czasu na wymyślne potrawy. Podał je z małych, czerwonych miseczkach. Ja jadłam w ciszy, a on opowiadał o swojej kolejnej wyprawie, tym razem do Egiptu. Po zjedzonym posiłku zaczęłam zastanawiać się, czy my w ogóle kiedyś zaczniemy się uczyć, w końcu chłopak musiał opowiedzieć mi chyba całe swoje życie, chociaż po ostatnim naszym spotkaniu naprawdę myślałam, że kiedyś w końcu skończą mu się te wszystkie anegdotki. W końcu blondyn wstał i zaczął wyciągać książki.

     - No Lenn, koniec zabawy, bierzemy się do nauki! Wyciągaj zeszyty! To od czego zaczynamy?

     - Najlepiej od podstaw, serio jest to dla mnie czarna magia.

     - Luzik arbuzik, wszystko da się zrobić. Wbrew pozorom ja nie jestem wcale taki głupi. Chociaż uroda to moja główna zaleta, czasem udaje mi się też coś wymyśleć. Dobra to zaczynamy, pisz...

     Po pół godzinie miałam już dość. Dylan rzeczywiście ogarniał materiał. Co niestety nie zmieniało faktu, że mi nadal szło opornie. Chłopak był wymagającym nauczycielem.

     - Zobacz, masz te dwie liczby i je musisz...

     - Eeee... - nie miałam pojęcia, co miałam powiedzieć.

     - Spójrz na wzór wyżej, co trzeba z nimi zrobić?

     - Dodać?

     - POMOŻYĆ! Pomnóż je, co ci wychodzi?

     - No 24.

     - Dobrze, zapisz. Kolejny przykład.

     Plusem było to, że zawsze mogłam o coś zapytać. Na początku bałam się, że wyjdę na idiotkę, jednak później zdałam sobie sprawę, że i tak już na nią wyszłam, więc nie miałam już nic do stracenia. Poza tym, ja naprawdę potrzebowałam to umieć.

     - Dobra idziemy dalej, przepisz sobie ten wzór. Potem w domu nauczysz się go na pamięć. Zanotuj to sobie, albo jakoś zaznacz.

     - A my mieliśmy go w ogóle na lekcji?

     - Oczywiście, to podstawa. A coś ty taka wygadana się zrobiła?

     - Dylan ja po prostu MUSZĘ to zdać.

     - Złotko nie denerwuj się, wszystko na spokojnie, póki co, idzie ci dobrze. - szło mi beznadziejnie, ale chłopak chyba chciał mnie podbudować. Doceniałam to. Jakoś lepiej mi się uczyło, gdy byłam chwalona, niż gdyby mówił mi, że jestem beznadziejna. Już nawet mogłam przeboleć to "złotko", chociaż uważałam to za mega dziwne.

     - Dobra, co dalej?

     - Lecimy, zrobimy przykład 21 d. Zobacz, czy wiesz jak podstawić to do tamtego wzoru?

     - Nie.

     - Patrz, tu masz...

     Po czterech godzinach nauki miałam serdecznie dość. Dylan bardzo mnie cisnął. Czułam, że mózg mi się przegrzewa od ilości przyswojonej wiedzy. 

     - No i co ci wyszło?

     - 2 pierwiastki z 3.

     - No i super, to co zaczynamy kolejny temat?

     - Dylan wiesz, już chyba na dzisiaj starczy.

     - No co ty, zostały tylko dwie lekcje do omówienia.

     - Serio nie dam rady już więcej. Poza tym muszę to sobie jeszcze wszystko poukładać w głowie, bo tępo mamy zawrotne.

     - No okej, niech ci będzie. Ale musimy się spotkać na te ostatnie dwa tematy, teraz musisz to zdać. Bo inaczej cała moja praca pójdzie na marne.

     - Tak, brawo, wywieraj jeszcze na mnie presję, wtedy już na pewno się zestresuję i nie zdam. - powiedziałam z przekąsem.

     - Dobra, dobra, jesteś wspaniała i na pewno sobie poradzisz. Tylko wiesz, musisz wykuć te wszystkie wzory na pamięć, bo bez nich nic nie obliczysz.

     - Tak jest Panie Profesorze! - Dylan roześmiał się głośno, przynajmniej wiedziałam z czego. - Ale tak na poważnie, to muszę już chyba się zwijać. Robi się już ciemno.

     - Hmm... No dobra, ale pod warunkiem, że będę mógł cię odprowadzić. - byłam już tak zmęczona, że nawet nie chciało mi się odmawiać. 

     - Dobra, jak już musisz...

     Do mojego domu szło się jakieś 20 min. W tym czasie zdążyłam wysłuchać historii o tym, jak nurkował z rekinami. Miałam wrażenie, że tą historię słyszałam już jakieś 20 razy. Jednak chłopak opowiadał o tym z takim zaangażowaniem, że aż przykro było mu przerywać. W sumie ta jego pewność siebie mi imponowała. Miałam wrażenie, że blondyn odnalazłby się w każdej sytuacji, że dogadał by się z każdym. Gdzie by nie pojechał zawsze przeżywa jakieś wspaniałe przygody, poznaje ciekawych ludzi. A ja co? Nawet nie wychyliłam nosa z tego kurwidołka. I o czym mam niby opowiadać nowopoznanym ludziom? Jak mam pokazać, że jestem osobą, z którą fajnie jest się przyjaźnić, kiedy jestem po prostu nudna?

     - ... a potem poszliśmy razem na zakupy i kupiłem sobie takie śmieszne okulary. Takie różowe z palmami. Chodziliśmy w nich cały dzień i wszyscy się na nas patrzyli. A my mieliśmy z tych wszystkich ludzi bekę. Bo w szczególności te starsze panie wręcz nie mogły oderwać wzroku. - znowu roześmiał się głośno. - A ty Lenn, gdzie byłaś w zeszłe wakacje?

     - Eeee... W sumie to nigdzie. 

     - Musisz kiedyś odwiedzić Grecję, no widoki boskie, a jedzenie jeszcze lepsze!

     - Raczej nieprędko tam trafię. - rzuciłam kąśliwie.

     - Czemu? Naprawdę warto tam jechać!

     - Wiesz... Raczej chodzi o kasę. No i nie chcę zostawiać mamę samą w domu na tak długi czas...

     - Przestań, przecież poradzi sobie bez ciebie.

     - Właśnie chodzi o to, że nie bardzo.

     - Jak to?

     - Ona nie bardzo sobie radzi w życiu, ale nie chcę o tym gadać.

     - Kurcze, ciężka sprawa. Ale wiesz niedługo będziesz już dorosła. Kiedyś musisz się usamodzielnić.

     - Tak szczerze to staram się na razie o tym nie myśleć.

     - Ale wiesz, że uciekanie od problemów ci nic nie da?

     Zamilkłam na chwilę. W sumie miał rację.

     - Nieważne.

     - A właśnie, że ważne. 

     - Zmieńmy temat, serio.

     - No niech będzie. - powiedział niezadowolony.

     - Wiesz Dylan, że nie każdy ma takie idealne życie jak ty? Nie każdy ma bogatego ojca, tysiące śmiesznych przyjaciół, wysportowanego ciała, czy pięknego uśmiechu. Nie każdy się z tym rodzi. A wtedy jest ciężko. Ciężko słuchać wiecznych dogryzek rówieśników, a potem wracać do domu, do tego całego gówna. Jest po prostu ciężko. Ta wieczna nieakceptacja i niezrozumienie. I samotność. To jest najgorsze, wiesz?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I cyk kolejny rozdział :D

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 06, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dla Ciebie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz