Rozdział 5

90 8 2
                                    

     Po skończonych zajęciach szybko wyszłam ze szkoły. Bardzo nie chciałam spotkać się z Dylanem w drodze powrotnej. Dalej strasznie podejrzany wydawał się fakt, że chce ze mną rozmawiać. To takie dziwne. Chociaż w sumie to miłe uczucie, kiedy ktoś się do Ciebie odzywa. W moim życiu nie zdarza się to zbyt często. Pomimo swej głupoty I bezsensownej paplaniny wydawał się całkiem spoko. Fajnie byłoby znowu poczuć się potrzebna. Ałć. Stare rany dalej bolą. Kiedyś było inaczej. I co mi z tego wyszło? Nic.

     Z rozmyślań wyrwało mnie szarpnięcie w ramię. Ałć. W odpowiedzi usłyszałam tylko charakterystyczne "sory". Zaraz zaraz. Ja przecież znam ten głos. Tom. Tom we własnej osobie szedł samotnie chodnikiem. Samotnie. Cóż za niespotykany widok. Gdzie się podziała jego świta? Wydawał się jakiś dziwny. Wzrok wbity w ziemię, jakby nieprzytomny. Nawet nie zauważył, że na mnie wpadł. Na mnie. Na jego ulubiony obiekt żartów. Dziwne. Ale nieważne.

     Wróciłam do domu. Zaczęłam się uczyć. Koniec roku zawsze jest ciężki, nauczyciele wymyślają jakieś egzaminy poprawkowe i inne takie. Serio nie obchodzi mnie jakie mam oceny. Najważniejsze żeby zdać. 

     Moja motywacja nie trwała jednak zbyt długo. Wyszłam posiedzieć na swoim drzewie, żeby trochę pomyśleć. Tom naprawdę przestał zwracać na mnie uwagę. Trochę mnie to bolało, ale chyba tak jest lepiej. Nie chciałam za to myśleć o tym co stało się w piątek. A może to się wcale nie stało? Może to wydarzyło się tylko w mojej głowie? Droga do szkoły wyglądała tak samo, jak zawsze. Nigdzie nie było ani śladu po wyrwie w ziemi. Dziwne. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam lokalne wiadomości, jednak nic nie znalazłam. Może to i lepiej. Jeszcze by mnie zamknęli w jakimś ośrodku dla obłąkanych. Wszystko wskazywało na to, że jednak nic się nie wydarzyło. Czyli jednak to sobie wymyśliłam. Ale zaraz. Przecież Tom przestał się do mnie odzywać. Boi się mnie. Pamięta. Czyli jednak to się wydarzyło? Już sama nie wiem co mam myśleć... 

     Stop. Najlepiej w ogóle o tym nie myśleć. Zapomnieć o tym. Tom nie uprzykrza mi już życia i powinnam się z tego cieszyć. Lepiej pomyśleć o czymś innym. A raczej kimś. Dylan. Serio mam wrażanie, że to jakiś głupi żart, albo kolejny zakład. Jestem dla niego niemiła, do tego nie jestem super ładna i nie kleję się do niego tak jak reszta szkoły. Serio Tom i Johny powinni czuć się zagrożeni. I do tego kto normalny zmienia szkołę trzy tygodnie przed zakończeniem roku szkolnego?

     A olać go. Nie dam się już nabrać na takie sztuczki. Już nie. Wróciłam do domu, posprzątałam trochę i poszłam spać. 

     Już niedługo wakacje. Wtedy będzie lepiej.

     Weszłam do sali od fizyki i jak zawsze cichutko usiadłam w ostatniej ławce. Niedługo po mnie wszedł Tom razem ze swoją bandą. Chłopak rzucił tylko przelotne spojrzenie w moją stronę. Dziwnie jest zacząć dzień bez żadnych wyzwisk rzucanych w moją stronę. Spuściłam głowę gapiąc się bezsensownie na zeszyt.

     Znowu on. Książę wspaniałości. Nie musiałam podnosić głowy, żeby wiedzieć, że Dylan wszedł do klasy. Usłyszałam tylko, jak zaczyna flirtować z Nat. Co za pustak. Z niej. Z niego w sumie też. Na szczęście niedługo później nauczyciel wszedł do klasy i wszystkie rozmowy ucichły. No i super. Po sprawdzeniu obecności miałam wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy. Rozejrzałam się po sali i napotkałam wzrok naszego blondyna. Dzisiaj ubrany był w białą, obcisłą koszulkę, która ciasno opinała jego klatkę piersiową. Trzeba mu to przyznać - ciało miał zajebiste. Jednak szkoda, że uroda nie szła w parze z rozumem. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały, puścił mi oczko. Szybko spuściłam wzrok. Głupek.

     Szybko wszyłam z sali.

     - Lenn! Czekaj! - Serio? Znowu on? Byłam już trochę tym znudzona. - Wczoraj bardzo miło nam się rozmawiało, nie uważasz? Słuchaj, ja wiem, że nie lubisz jak ci się narzucam, chociaż nie wiem czemu nie chcesz spędzać czasu z takim zajebistym gościem jak ja, ale no nieważne. Słuchaj lepiej, co mi się wczoraj przytrafiło. Kiedy wróciłem wczoraj do mieszkania... - nie czekał na moją odpowiedź. Po prostu zaczął gadać. Jednak ja dalej nie chciałam go słuchać. Wolałam być sama, przyzwyczaiłam się już do samotnego spędzania przerw i jego towarzystwo nie było mi do niczego potrzebne. Nawet nie interesowało go moje zdanie, ciągle mówił o sobie. Wkurzające, denerwujące, płytkie. Usłyszałam jego głośny śmiech - ... ale najlepsze w tym było to, że... - jakoś nie interesuje mnie co było takie śmieszne. Doszliśmy razem pod salę od matmy. - Słuchaj Lenn, a może dasz się zaprosić na kawę? Jutro po szkole. Będzie fajny, poznamy się lepiej, opowiem Ci co zdarzyło mi się w zeszłe wakacje na obozie, to bardzo zabawna historia.

     - Wiesz co, raczej nie. - jakoś nie miałam ochoty słuchać kolejnej, bezsensownej historii. Do tego od gościa, który najprawdopodobniej założył się o coś z ziomkami. Nie jestem aż tak głupia, żeby nie wiedzieć, że pod tą gadką nie kryją się żadne ukryte intencje. 

     - To może w sobotę? Możemy pójść też na lody jeśli chcesz?

     - Nie chcę iść z Tobą ani na kawę, ani na lody. Nie ważne czy piątek czy sobota. Po prostu nie. - odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę toalety. Naprawdę nie miałam ochoty z nim rozmawiać. 

     Na matmie stale czułam na sobie wzrok Dylana. Ponownie w jego oczach widziałam zmartwienie. Aż tak przejmował się odmową? Dziwne. Chociaż może chłopak taki jak on nigdy nie został odrzucony przez dziewczynę? Jest to w sumie możliwe. Nikt oprócz mnie. Ale ja nie byłam normalna. Niech idzie sobie do Nat. Jest o wiele ładniejsza ode mnie. I ma większe cycki. Faceci myślą ponoć tylko o tym. Więc dlaczego tak bardzo zależało mu na mnie? 

     


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

WRÓCIŁAM!!!! Ja wiem, że minęły ponad 3 lata XD, tak szczerze to chciałam zacząć pisać nową książkę, jednak kiedy zobaczyłam komentarze, że niektórzy dalej czekają na kontynuację postanowiłam dokończyć to opowiadanie. Mam teraz sporo wolnego czasu (tak jak my wszyscy w tych czasach...), więc mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą pojawiać się co najmniej raz na dwa dni, albo nawet częściej jeśli się uda. 

Tak więc no, dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze i wgl wszystko. Komentujcie dalej, gwiazdkujcie i wgl wszystko.

Trzymajcie się ciepło na tej kwarantannie. <3

Dla Ciebie wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz