Nie otrząsnęłam się jeszcze z szoku. Ja? Czemu pyta o mnie? Całe życie staram się być niewidzialna. Ja... nie rozumiem.
- Cześć Lenn. Dużo o Tobie słyszałem. - uśmiechnął się do mnie. Do mnie? Dalej nie rozumiałam może chcieć ode mnie ten chłopak z przepięknymi oczami.
- Skąd znasz moje imię? - odpowiedziałam z podejrzeniem.
- Ależ czy to ważne? - zaśmiał się ukazując rządek białych, lśniących zębów. - Chciałbym Cię po prostu bliżej poznać. Może wybierzesz się ze mną na spacer po lekcjach? - oczywiście, że chciałam. Ale coś tu nie grało. Przystojny chłopak chcę się spotkać z jakąś brzydką dziewczyną, taką jak ja. Nie. To jest zbyt podejrzane. Już raz dałam się na takie coś nabrać...
- Dzięki za propozycję, ale raczej podziękuję. Mam dużo do zrobienia. - postanowiłam być miła. Nawet próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi nie wyszło.
- Oj no weź, nie daj się prosić. Może jutro? Kiedykolwiek? Kiedy masz wolny czas? - był zbyt nachalny. Byłam pewna na 99%, że po prostu się z kimś założył. O to, kto pierwszy wyrwie jakąś dziewczynę, czy coś w tym stylu. Sorki. Nie trafiłeś na zwykłą, pustą laskę.
- Dla Ciebie to chyba nigdy. Sory koleś. - wzięłam swój plecak i zaczęłam dochodzić. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Nie mam nastroju na to, aby się z kimś wykłócać. Dylan nic nie odpowiedział. Odchodząc kątem oka dostrzegłam tylko wielkie zdziwienie w oczach chłopaka. Nie było to jednak zwykle zdziwienie, ale takie przenikliwe, aż do szpiku kości. Postanowiłam jednak się tym nie przejmować.
Reszta dnia minęła dosyć spokojnie, nie licząc standardowych krzywych spojrzeń w moją stronę. Jednak niepokoiła mnie jedna osoba. Dylan. Bez przerwy patrzył się na mnie takim zdziwionym, smutnym wzrokiem. Nie filtrował z Nat, ani nikim innym, chociaż widziałam jak patrzyło się na niego większość dziewczyn z klasy. Mogłyby go schrupać w całości. Ale on ciągle patrzył się na mnie... Okej, przyznaję się. Mam lekkie wyrzuty sumienia. Ale tylko troszkę. Zwykłe nie odrzucam ludzi. W sumie to na ogół z nimi nie rozmawiam. Ale i tak było mi przykro.
Z dalszym uczuciem przygnębienia wróciłam do domu. Na stole leżały pieniądze na następny miesiąc życia. No tak. 10 czerwca. Jeszcze niecałe 3 tygodnie szkoły. I w końcu wakacje. Można spać do południa, oglądać masę filmów, jeść lody, siedzieć całymi dniami w pokoju, nie odzywać się wcale do ludzi, wychodzić z domu tylko do sklepu, jeść jeszcze więcej słodyczy i chodzić cały dzień w piżamie. Kocham wakacje... O! I sama myśl o końcu tego piekła, zwanego szkołą przeszło mi przygnębiające uczucie. Ja. I optymizm. Brzmi nieprawdopodobnie. Ale naprawdę czułam się lepiej, gdy pomyślałam, że już niedługo będę mogła odpocząć od tego wszystkiego. Tych krzywych spojrzeń, wyzwisk, "przypadkowych" popchnięć, chamskich odzywek... Okej, trzeba zabrać się do pracy, rachunki same się nie zapłacą.
Ehh. Znowu on. Budzik. Mój wróg numer jeden. Jeszcze 17 dni do wakacji. W tym 13 dni do szkoły. Mój mózg i matematyka razem, tak wcześnie rano. To nieprawdopodobne. Dobra. Dam radę. Jeszcze tylko trochę.
Wyszłam do szkoły o czasie. Nie chcę zwracać na siebie uwagę niepotrzebnym spóźnieniem. Usiadłam w swojej ławce. Na moje nieszczęście przede mną usiadł Dylan.
- Hej. Co tam u Ciebie? - zapytał z charakterystycznym dla siebie uśmiechem. Widocznie przygnębiający nastrój z wczoraj już znikł. - Przepraszam, że wczoraj byłem taki nachalny, ale no. Chcę po prostu z Tobą porozmawiać. Nie czujesz takiej chęci? Takiej, no wiesz. Jakby rozmowy ze mną. - uśmiechnął się tajemniczo.
- Eeee. Jakoś nie. Dylan. Powiedz mi, czego Ty ode mnie chcesz, co? - zrobił zaskoczoną mnie. Czy to było aż takie chamskie? Wydaję mi się, że nie.
- Dlaczego musisz być taka ostra? Dlaczego mnie tak odtrącasz? Laska. Co ja Ci takiego zrobiłem? Chcę po prostu pogadać. - był wyraźnie zirytowany. Może przesadziłam?
- Ta rozmowa i tak trwa już za długo. Odczep się ode mnie. - powiedziałam cicho. Dylan patrzył się na mnie poważnym wzrokiem przez dłuższą chwilę.
- Ja tak łatwo nie odpuszczę, Lenn. - powiedział cicho i odwrócił się w stronę tablicy.
Matko no. Co on ode mnie chciał? Dlaczego się tak do mnie przyczepił? To jakiś żart ma być? Nie rozumiem. Męczy już mnie ta sytuacja. Nie lubię z nikim rozmawiać. Chcę już wakacji. Nie chcę nawet patrzeć na tych ludzi. Mam dość. Ten rok szkolny to jakaś porażka. Te życie to jakaś porażka. Wszystko to jakaś jedna, wielka porażka!
Dzwonek. Udałam się pod klasę biologiczną. Usiadłam, jak zwykle nie zwracając na siebie uwagi.
- Cześć Lenn. - powiedział Dylan siadając obok mnie. Nosz kurwa. Znowu on? Dlaczego jest taki uparty. I na dodatek nachalny, natarczywy. Bardzo mnie denerwuje. - Co tam u Ciebie? Postanowiłem nie być nachalny. Ale chyba normalne jest rozmawianie. Tak po prostu. - jakoś mnie to nie przekonało.
- Nie szukam towarzystwa. Idź do Nat, czy coś. Chcę przez chwilę pobyć sama. - byłam tym zmęczona.
- Nie będę Ci przeszkadzał. Dobra. Nie chcesz opowiadać o sobie to ja będę mówił. - serio... A miała być taka spokojna, samotna przerwa. - Nazywam się Dylan, ale to już wiesz. - zaczął się śmiać, jakby to, co powiedział było bardzo zabawnym żartem. - Urodziłem się w Paryżu. Nie no żart. W sumie to nie wiem. - zamyślił się przez chwilę. - Tak. O czym to ja mówiłem? Nieważne. Okej. Lubię dużo słońca i dużo ćwiczę, żeby, no wiesz mieć piękne ciało, jak Bóg, chociaż to w sumie niemożliwe. Powiem Ci, że moje włosy bardzo ciężko jest ułożyć, muszę tyle je pielęgnować, wiesz odżywki i te sprawy. Ja najbardziej lubię... - przestałam go słuchać. Średnio mnie interesuje jakich Dylan używa odżywek. W ogóle chłopcy stosują odżywki do włosów? Myślałam, że tylko dziewczyny. Jakiś chyba on pojebany jest. Trochę mnie on bawi. Swoją dziwnością. Naprawdę ma chyba nie równo pod sufitem. Gada jakieś głupoty. Przynajmniej dzień w szkole nie jest taki przygnębiający. - ...i wtedy ona mówi. Nie ma takiego czegoś. A ja na to, ale jak to nie ma...- zadzwonił dzwonek na lekcję. - okej dokończę Ci opowiadać na następnej przerwie. Widzisz jak nie jesteś taka niemiła to da się z Tobą normalne porozmawiać.
Weszliśmy do klasy, a ja lekko uśmiechnęłam się pod nosem.
Przez całą lekcję nie mogłam się nadziwić, dlaczego Dylan tak bardzo chciał ze mną rozmawiać. Chyba prędko tego nie zrozumiem. Lekcja była bardzo nudna, ale o dziwo minęła mi szybko.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No, coś tam zostaw po sobie. Mam nadzieję, że się podoba :)

CZYTASZ
Dla Ciebie wszystko
RomanceŻycie Lenn nie jest ciekawe ani szczęśliwe. W sumie jest beznadziejne. Ostatnio w jej życiu zaczynają dziać się dziwne, nieprawdopodobne rzeczy. Nie to jednak wywraca jej życie do góry nogami. Robi to pewien tajemniczy blondyn Dylan. "Dla Ciebie wsz...