Rozdział 9

238 30 12
                                    

Pov. Tony

Po niecałych dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce, które jeszcze nie tak dawno pokazywali w telewizji. Friday bezproblemowo zaparkowała na chodniku, pomiędzy radiowozami, a my wysiedliśmy z samochodu i jak mam być szczery.. to na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło w tym budynku. Okna wydawały się być w całości, a drzwi, pomimo, że lekko uchylone, to nadal nie wzbudzały zbytniego niepokoju. Jednak gdy tylko podeszliśmy bliżej zauważyłem, że szyba w drzwiach jest całkowicie wybita, a z tego co mi wiadomo, dyrektor głównego zarządu w tym banku kupował kuloodporne szkło. W dodatku u mnie, parę lat temu, kiedy to próbowałem odkupić winy czymś mniej wybuchowym. Czymś do ochrony i zająłem się tego typu sprawami. Wracając, gdy tylko spuściłem wzrok na ziemię, ujrzałem jeden z nielicznych, zachowanych w całości kawałków szkła z małym logiem Stark Industries.

-O cholera. -wymsknęło mi się.

Właśnie uświadomiłem sobie, że przecież nikt o przeciętnych zdolnościach nie zdołałby tego rozbić. Szkło dzięki produkcji w najnowocześniejszych laboratoriach oraz przy użyciu najnowocześniejszych sprzętu zniosłoby bez trudu wybuch bomby.. więc jak to możliwe, że ktoś zdołał je wybić? Przecież to perfidnie widać, że skoro rolety antywłamaniowe są odsłonięte, to napastnik musiał już być w środku. Nie miał kluczy, więc wybił szybę.. tyle że założeniem było, że powinien uszkodzić sobie rękę, bo to szkło było jak ceglany mur, który dodatkowo otacza warstwa betonu. Kucnąłem, zupełnie ignorując fakt, że Natasha zaczęła rozmawiać z jednym z kręcących się tutaj funkcjonariuszy. Ta sprawa wydaje się jeszcze bardziej śmierdząca, niż w telewizji. I na pewno nie powinni się nią zajmować zwykli cywile. Wziąłem w dłoń grube jak cholera szkło i podniosłem do góry, uważnie oglądając je pod światłem.

-Nic się nie zmieniło. -uśmiechnąłem się pod nosem.

Struktura bez żadnej skazy, końce pomimo stłuczenia nie są ostre, a więc nie mogły nikogo zranić. Szkło jednocześnie idealne i beznadziejne. zamachnąłem się i używając całej dostępnej siły w zdrowej ręce, rzuciłem fragment na ziemię. Odbił się, ale poza tym.. nic.. kompletnie nic się nie wydarzyło. Nawet nie było na nim mikropęknięcia. Nie podnosząc go znów, wszedłem do środka. Policja rozpoznając mnie, od razu uniosła taśmę do góry, wpuszczając mnie na miejsce zbrodni. Jednak to, co zobaczyłem.. nie życzyłbym tego najgorszemu wrogowi.

Ciała.. wszędzie leżały zmasakrowane ciała. W ułamku sekundy całe jedzenie, które zjadłem w tym dniu cofnęło mi się, a z twarzy odpłynęły wszelkie kolory. Jak ktoś o zdrowych zmysłach może być zdolny do takiej rzeźni?! Przecież.. to przechodzi ludzkie pojęcie! Podłoga zalana była krwią, która wyciekłą z licznych ran kutych i postrzałowych.. jej zapach drażnił moje nozdrza i uparcie przypominał ten jeden, konkretny dzień. Równie krwawy, z równie fatalnym finałem.

-Stark! -usłyszałem głos Natashy i przestając patrzeć na walającą się, odciętą głowę ruszyłem w jej kierunku.

Czułem się nad wyraz niepewnie, poruszając się pośród plam krwi i zmasakrowanych ciał. Z każdą sekundą rosło moje nieodzowne wrażenie, że jestem w Hydrze, że zaraz coś wybuchnie i.. i znów będę musiał przeżywać ten sam koszmar. Gdyby nie fakt, że pomieszczenie nie jest takie duże oraz chodzą tutaj nieuzbrojeni mężczyźni, to wpadłbym chyba w panikę. Zresztą, gdyby nie czuła dłoń rudowłosej, która po kilku sekundach bezwiednego chodu znalazła się na moim ramieniu, najpewniej skuliłbym się gdzieś w kącie i ponownie przeżywał koszmar sprzed miesiąca. Nawet fakt, że byłbym na widoku nie pomagał mi w uspokojeniu się.

-Sierżant Poll powiedział, że nic nie zginęło. -spojrzałem na nią nieprzytomnie, po chwili czując jak wyciąga mnie z zamyślenia.

-Co? -zapytałem, początkowo nie przyswajając jej słów.

Na skrajuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz