Mama: Kiedy ty się w końcu ogarniesz? Mało ci upokorzeń?? Wstyd mi za ciebie...
Przełknęłam niepewnie ślinę. Zgasiwszy ekran telefonu, schowałam urządzenie do kieszeni spodni i znowu nie odpisałam. Moje słowa i tak nic by nie zmieniły.
Poprawiłam sweter, naciągając grube rękawy na zmarznięte dłonie.
Tegoroczna jesień obfitowała w opady deszczu, niską temperaturę oraz gęstą mgłę, która praktycznie cały dzień wisiała nad Krakowem.
Stojąc na przystanku, słyszałam warczenie silników i sygnał karetki, która jechała na pobliskiej ulicy. Przez korki ósemka podjechała spóźniona o kilka minut. Wypchana ludźmi stanęła w wyznaczonym miejscu i otworzyła drzwi. Przed wejściem zrobiłam jeszcze głęboki wdech, zaciągając się duszącym dymem.
Poprawiłam słuchawki i pogłośniłam muzykę. Piosenka ,,All I want" od Kodaline jak zawsze przywołała bolesne wspomnienia i przyprawiła mnie o lekki dreszcz, rozchodzący się po całym ciele.
Czy ja nigdy nie zapomnę?
Gdy minęłam Smolki, a tramwaj znowu ruszył, podniosłam się z siedzenia i podeszłam do drzwi. Złapałam metalową poręcz i skuliłam ramiona. Dwóch studentów siedzących przy wyjściu, także podniosło się z miejsca i stanęło obok mnie. Czułam się osaczona, co najmniej jak bezbronne dziecko porzucone w wielkim mieście.
Jeszcze tylko jeden przystanek ― zapewniałam się w duchu, odliczając minuty do kolejnej stacji.
Kiedy tramwaj zatrzymał się, mężczyzna stojący tuż za mną, poleciał do przodu, uderzając prosto w moje plecy. Gdyby nie poręcz, którą ściskałam w dłoni, zatrzymałabym się dopiero na drzwiach.
― Matko, strasznie panią przepraszam ― powiedział zakłopotany. ― Nic się pani nie stało? ― spytał, wyciągając rękę w moją stronę.
― Nie, nie, spokojnie, nic się nie stało. ― Podniosłam niepewnie głowę do góry, zmuszając się do uśmiechu.
Drzwi otworzyły się w idealnym momencie. Wyszłam na zewnątrz i odsunęłam się na bezpieczną odległość. Uderzenie nie bolało, jednak ogarnęło mnie ogólne przerażenie, które minęło dopiero po chwili. Zdezorientowana spojrzałam na ludzi czekających na przystanku, ale na szczęście nikt na mnie nie patrzył.
Poczułam kolejne wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i włączyłam ekran, sprawdzając nowe powiadomienie.
Mama: Gdzie się szlajasz? Może tak łaskawie wrócisz do domu, co? Ile mam na ciebie czekać?! Masz 10 minut.
Znowu nie odpisałam i tym razem schowałam urządzenie do bocznej przegródki w torbie. Przyśpieszyłam kroku, idąc w stronę naszego osiedla, leżącego w pobliżu Wisły. Mijając osiedlowy sklepik, poczułam, jak z nieba spadły pierwsze krople deszczu. Szybko narzuciłam kaptur na głowę i schowałam dłonie w kieszeniach kurtki.
***
Wybiegłam po schodach na piąte piętro, ledwo łapiąc oddech. Moja kondycja zostawiała trochę do życzenia... ale już od dziecka nie lubiłam sportu.
Wchodząc do mieszkania, poczułam zapach spalonego tłuszczu, który wypełniał cały korytarz. Zawiesiłam mokrą kurtkę na wieszaku i zdjęłam buty. Ginger podbiegł do drzwi, obwąchać moje wymoczone nogawki. Pogłaskałam golden retievera po białej sierści, która po tylu latach stała się rzadsza.
― Gdzie byłaś? ― Moja mama stanęła w kuchennych drzwiach, rzucając mi pogardliwe spojrzenie.
― W szkole, przecież wiesz. Skończyłam zajęcia o piętnastej ― powiedziałam spokojnie.
CZYTASZ
Tajemnica
Teen FictionGdybym kilka lat temu nie była tak egoistyczna, to możliwe, że teraz byłabym w całkiem innym miejscu. Czy to jest właśnie karma? Odcięłam się od wszystkich, przyjaciół, znajomych, a nawet części rodziny. Każdy, kto znał prawdę, został automatycznie...