Rozdział 4

195 63 54
                                    

Spałam bardzo nerwowo, co chwilę budząc się zdyszana i mokra od potu. Ostatnio często miewałam koszmary, które nie pozwalały mi spokojnie przespać nocy. Co dziwne, zawsze pojawił się w nich ten sam mężczyzna z blizną na twarzy i krzywym uśmiechem.

Leżałam na miękkim materacu, wiercąc się pod grubą kołdrą. Wbiłam wzrok w sufit, a cisza, która wypełniała pokój tylko potęgowała moje rozdrażnienie. Próbowałam zasnąć, ale wszystkie moje starania zakończyły się porażką. Niechętnie wstałam i podeszłam do okna, za którym rozciągała się gęsta, szara mgła, przysłaniająca pobliski brzeg Wisły. Uchyliłam je i wpuściłam do środka rześkie powietrze oraz dźwięk samochodów, dochodzący z ulicy.

Na palcach przeszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Ochlapałam twarz lodowatą wodą, wytarłam puchatym ręcznikiem i nałożyłam na skórę odżywczy krem. Rozczesałam brązowe włosy i zrobiłam delikatny makijaż, zakrywając niedoskonałości, szczególnie skupiając się na zaczerwienionym policzku i cieniach pod oczami. Całe szczęście korektor dokładnie zakrył podrażnioną skórę.

Wyszłam z łazienki prosto do kuchni i przymknęłam drzwi, aby nikogo nie obudzić. Zegar nad lodówką wskazywał dopiero kilka minut po piątej. Zrobiłam sobie konkretne śniadanie i z miską ciepłej jaglanki zamknęłam się w pokoju, przy okazji powtarzając materiał z biologii.

Po jakimś czasie włączyłam laptopa i weszłam na skrzynkę pocztową, gdzie czekała wiadomość od nieznajomego. Po wczorajszych SMS-ach od Agi nie miałam ani chęci, ani siły mu odpisywać.

Przez chwilę obojętnie patrzyłam na ekran, czytając krótką wiadomość z dozą dezaprobaty. Zastanawiałam się czy nie byłoby lepiej zignorować go i po prostu skończyć tą dziwną konwersację, ale jednak postanowiłam odpisać.

Ostatni raz ― obiecałam sobie w duchu, przymykając na chwilę oczy.

Ja: Żałosne...? Miło z Twojej strony. Naprawdę lepiej skończ czytać mojego bloga, wyjdzie Ci to na dobre.

Po wysłaniu wiadomości, weszłam jeszcze na bloga, sprawdzić najnowsze statystyki, jednak ostatni wpis dalej miał ledwo ponad sto odczytów i żadnych nowych komentarzy.

― Wyświetlenia nie są najważniejsze ― mruknęłam pod nosem, choć w głębi serca czułam rozczarowanie.

Wylogowałam się i wróciłam do nauki, która tym razem szła mi nieco oporniej. Po prawie pół godziny znudzona odłożyłam podręcznik i przebrałam się z piżamy w ciepły, turkusowy golf i czarne jeansy. Sprawdziłam telefon, ale Aga od wczoraj nic nie napisała.

Gdy wyświetlacz telefonu pokazał wpół do siódmej, wyszłam na korytarz i przeszłam do kuchni. Rodzice stali po przeciwnych stronach blatu, w ogóle ze sobą nie rozmawiając. Już na samym wejściu wyczułam panujące napięcie i niemiłą atmosferę. Jak widać nie tylko ja nie miałam humoru...

― Hej ― powiedziałam, przekraczając próg.

― Hej skarbie, wyspana? ― spytał ojciec, który właśnie zalewał sobie wiśniową herbatę, przez co w całej kuchni pachniało owocami.

― Bywało lepiej, uczyłam się ― odrzekłam, patrząc na nich.

Oboje wyglądali na gotowych do wyjścia. Tata ubrał krawat i do tego idealnie wyprasowaną, białą koszulę. Pewnie chciał na spokojnie porozmawiać z szefem. W końcu mógł jeszcze zmienić zdanie w sprawie zwolnienia.

Po chwili w kuchni pojawił także Michał, który zaspany, w swojej piżamie ze smerfami stał boso na zimnych kafelkach. Mama od razu cmoknęła go w policzek i nabrała chęci do rozmowy.

TajemnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz