Tim
Nie wiem czy to z wyczerpania po wczorajszych przeżyciach, czy z jakiegoś innego powodu, ale przez wszystkie lekcje siedziałem i przebywałem w świecie oddalonym od realnego o dobre kilka lat świetlnych. Miałem szczęście, że nauczyciele nie zwracali na mnie uwagi, bo byłem pogrążony we wspomnieniach parku trampolin oraz wszystkich sytuacji kiedy widziałem Evelin. Zastanawiałem się czemu nigdy wcześniej z nią nie rozmawaiłem. W końcu jak sama przyznała się, że mnie zna. Pewnie wielokrotnie mogliśmy się spotkać, ale los wybrał akurat ten dzień. I w taki sposób upłynęło mi całe siedem godzin. Phil już po pierszych trzech próbach ocucenia mnie z tego stanu – poddał się, spędzając czas na pisaniu prawdopodobnie z Alex, bo wspomniał, że to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Biedy Mason musiał sobie jakoś radzić, gdy jego kumpel rozmyśla o już wcale nie takiej nieosiągalnej dla niego dziewczynie. Nie to, że się w niej zakochałem, ale w Evelin było coś takiego, co trudno nazwać, ale to bardzo niespotykane uczucie.Po szkole zgodnie z obietnicą daną bratu, złapałem autobus na adres, który podał mi Simon. Byłem zaskoczony. Okazało się, że kochany braciszek, tak zwany biedny student, wynajął mieszkanie w najbogatszej dzielnicy miasta. Rozumiem, że nie chciał przyjeżdżać do domu, ale stać go na takie coś?!
Budynek był ogromny. Wyglądał jak jeden wielki eksponat, którego jak się dotknie to się zniszczy. Cały praktycznie zbudowany był z luster weneckich, co sprawiało wrażenie, że jest się obserwowanym przy każdym najmniejszym ruchu. Dachu w sumie nie było, ale byłem prawie pewny, że znajduje się tam lotnisko dla prywatnego helikoptera. Gdzieniegdzie znajdowały się ściany konstrukcyjne, pomalowane na biało.
Zadzwoniłem do dzwonka. Jeden, drugi, piąty raz i nikt nie otwierał. Nie powiem, ale byłem już zdenerwowany.
Dopiero po chwili dostrzegłem, że na podjeździe nie stoi żaden samochód. Mój brat co prawda nie miał własnego, ale mógł przecież przyjechać taksówką, (jeśli już chciał gdzieś wyjść) a przecież wiedział, że przyjdę więc nie powinien nigdzie się ruszać.
Byłem już tak wkurzony, że z całej siły kopnąłem nogą w furtkę. Ku mojemu zdziwieniu bramka się otworzyła.Nie jestem osobą nieśmiałą, co jednocześnie oznacza, że jestem ciekawski i żądny przygód. Uznałem, że trzeba zobaczyć co u licha dzieje się w tym domu.
Podwórko, a raczej wielgaśny park był spowity zachodzącym już słońcem. Promienie padały tak, że można było przestraszyć się własnego cienia oraz drzew, które układały się w różnorodne postacie. Ścieżka do drzwi wejściowych prowadziła przez całą działkę( takie miałem wrażenie), ponieważ ciągnęła się w nieskończoność. Po około kilkunastu minutach marszu doszedłem do tarasu. Tak przynajmniej wyglądał. Były tam trzy wielkie kanapy, takie typowe do ogrodów oraz wielki stół kawowy. Nad nimi górował ciemny parasol. Wszedłem schodkami i gdy obróciłem się mogłem podziwiać ten "ogródek", którym szedłem. Podeszłem do drzwi tarasowych. Niestety nic nie widziałem, oprócz własnego odbicia. Zapukałem. Po chwili usłyszałem odgłosy kluczy. Przede mną nie stanął nikt inny jak Simon Jackobsen.
- Robisz sobie jaja ze mnie?! - wrzasnąłem do brata.
- Ciebie również miło widzieć Timmy! No chodź do środka nie stój tak na dworze. - posłuszenie wszedłem za Simonem do budynku.
Wnętrze robiło jeszcze większe wrażenie niż to co zobaczyłem na zewnątrz. Znajdowaliśmy się w ogromnym atrium, które sięgało dwóch kondygnacji. Wszędzie stały meble, które wyglądały na bardzo kruche ale nowoczesne. Wszystko było dobrane w idealnych odcieniach bieli i szarości. Pewnie gdybym zrobił test białej rękawiczki, wyszedłby negatywny. Usiedliśmy na jednej z kanap, która była najbliżej okna. Tak jak myślałem, była okropnie miękka.
- No to czemu akurat teraz wróciłeś do Souvalk? - zapytałem, gdy już trochę ochłonąłem po tym co się wydarzyło.
- Hmm. W sumie to... - przerwał myśl.
- W sumie to co?
- Dostałem staż w mieście. Mój profesor pokazał nam miejsca gdzie możemy wybrać się na staż, a że jeden z nich odbywał się właśnie u nas w mieście to go wybrałem. Może opowiem ci najciekawszą sytuację jak dokładnie doszło, że odbywa się on w Souvalk?
- Może nie teraz. Najpierw chciałbym wiedzieć czemu tutaj mieszkasz.
- Właśnie o tym jest ta historia, którą chciałem ci opowiedzieć. Wszystko zaczęło się, od propozycji pana Cadensa no więć już wiesz wybrałem staż tutaj, a polega on na kwestiach logistycznych i takich różnych pomocach w rachunkowości u niejakiego Martina Howera. No i właśnie jego jest ten dom.
- A co z Panem Howerem? Czemu go tu nie ma?
- Uznał, że musi odpocząć , więc wyjechał razem z żoną i córką do swojego domu nad morzem.
- A on jest milionerem czy już miliarderem? - spytałem dla żartu
- Kto go wie. Nie pytałem.***
- To na czym ma polegać ten twój staż? - zapytałem z troską.
- Cóż z tego co tłumaczył mi Hower to mam pełnić funkcję jego osobistego asystenta.
- A na czym ma ta funkcja polegać? - brnąłem dalej bo jakoś osobisty asystent niewiele mi mówi.
- No wiem Timmy, będę otwierać za niego listy, aby biedaczek nie pokaleczył sobie palców nożykiem - zaśmiał się - no i oczywiście spać z jego żonką-supermodelką - zaśmiał się ponownie.
- A no tak i wszystko jasne dlaczego wziąłeś ten staż. Jednak muszę Cię zasmucić, ale osoba astystenta znana Ci z filmów amerykańskich, różni się od prawdziwego życia.
- Wiem, wiem kochany, ale gdybym wymienił teraz wszystko co będę robił to byś umarł z nudów.
- Oke, wierzę Ci.

CZYTASZ
letterless
Misterio / Suspensotajemnicza porywająca historia, którą dzieje się w małym miasteczku Souvalk. Wszystkie wydarzenia mają swój głębszy sens.