-Więc...
-Jedyne co mogę Panu powiedzieć to proszę przygotować się na wszystko jest bardzo osłabiony i wycienczony.
-Nie może Pan powiedzieć czegoś więcej?
-Przykro mi ale nie mogę.
-D-dobrze rozumiem dziękuję bardzo. - odpowiedziałem idąc w stronę jego rodziców.
-Kiri idz może do domu odpocznij dziś sporo się wydarzyło a jest już dość późno. - powiedział jego ojciec podchodząc do mnie.
-Nie chce z nim zostać.
-Słuchaj ja wiem zety się obwiniasz o jego porwanie ale to nie twoja wina. - usiadł obok.
-Nie wie Pan co tam się stało. - powiedziałem odwracając wzrok.
-Wiem Aizawa nam wszystko powiedział.
-...
-Nie przejmuj się wszystko będzie dobrze. Bakugo nie daje tak łatwo za wygraną.
-Hy... Wiem... - uśmiechnalem się do siebie na myśl o chłopaku.Nawet nie zauważyłem kiedy zasnolem dzisiejszy dzień był ciężki gdy zaczynałem już trącić nadziejęe ze go odnajdą zobaczyłem go a teraz nawet nie wiem czy przeżyje.
-Kiri... Kiri!
-Co?
-Wstawaj leniu. - chwila ten głos
-B-baku ale jak? Przecież Ty...
-Co? Aż tak wczoraj zabalowales?
-Co?
-No przecież wczoraj była impreza. Nie pamiętasz?
-...
-O Jezu a mylaslem że to ja się nawaliłem.Niewiedzlame co się dzieje przecież przed chwilą byłem w szpitalu nagle wszystko zaczęło się rozmazywać zrozumiałem...
-*To był tylko sen...*
Gdy się obudziłem znowu byłem w tym cholernym szpitalu.
-Kiri wszystko dobrze? - zapytała nachylona nademna kobieta.
-T-tak pani Bakugo.
-Kiri idz do domu odpocząć wygladasz na zmęczonego. - powiedziała zmartwiona.
-Dziękuję za troskę ale zostanę. - nagle z sali Bakugo wyszedł lekarz.
-Dzień dobry państwu.
-Dzień dobry doktorze co z nim.
-Jego stan się polepszył jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli za kilka dni będziemy go wybudzać.Gdy lekarz skończył mówić poczułem jak wielki kamień spada mi z serca.
-Dziękujęmy za informację dokotorze.
//Kilka dni później//
Byłem właśnie w drodze do szpitala rodzice Bakugo zadzwonili do mnie ze się wybudził wybiegłem z domu jak najszybciej mogłem.
-Dzień dobry już jestem. - odpowiedzieli zdyszany. - Mogę do niego wejść?
-Oczywiście już na ciebie czeka. - wszedłem do sali.
-Hej Kiri. - powiedział zachrypialym głosem.Nie mogłem się powstrzymać podbiegłem do niego objąłem i pocałowałem. Tak bardzo mi tego brakowało.
-Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem. - poczułem jak łzy napływają mi do oczu.
-Ja też myślałem że już nigdy cię nie zobaczę. - powiedz la kładąc rękę na moim policzku.
-Ja tak bardzo przepraszam...
-Za co? - zapytał zdezorientowany.
-Za wszystko Baku. - odpowiedziałem.
-To chyba ja powinienem cie przeprosić idioto. - powiedz la z lekkim uśmiechem.
-Uratowałeś mnie. Już nigdy nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził. - pocałowałem go.Usłyszeliśmy głośne otwieranie drzwi nagle do sali wpadł mój ojciec.
-Kirishima odsuną się od niego.
-Proszę go zostawić. - wtrącił się baku.
-Zamknij się gówniarzu mój syn nie jest żadnym pierdolonym pedałem. - wykrzyczał mój ojciec.
-Dość nie będzie Pan obrażał mojego syna. - krzyknął ojciec Katsukiego.Nasi ojcowie zaczęli się klucic widziałem jak matka patrzy na mnie przepraszającym wzrokiem. Nagle coś się stało Bakugo i zaczol się dusić lekarze wyrzucili nas z sali.
-Kirishima idziemy do domu tam sobie porozmawiamy.
-Nie...
-Coś ty powiedział? - zaczął iść w moja stronę.
-Nigdzie z tobą nie idę kocham Bakugo i zostaje z nim.
-Nie idziesz do domu. - chwyć za moją rękę lecz ja wyrwałem.
-Nie wiedziesz do czego doprowadziłeś?! To przez ciebie dostał ataku to przez ciebie teraz cierpi! - wykrzyczalem i natychmiastowo poczułem jak policzek piecze mnie od silnego uderzenia.
-Jak smiesz tak do mnie mówić jesteś zerem rozumiesz ja już nie mam syna. - zaczol iść w stronę wyjścia.
-C-co ty wygadujesz przecież Kiri to twój syn. - powiedziała moja matka.
-Nie to był mój syn. - wyszedł a ja poczułem jak łzy napływają mi do oczu.Rodzice Bakugo razem z moją mamą podbiegli do mnie i mnie przytulili.
-Nieprzejmu się Kiri. - powiedziała mama Baku.
-Synku...
-Tak wiem że musisz iść za nim...
-Ale pamiętaj że mas zmoje wsparcie będę cię akceptować nie ważne jaka masz orientację. - Przytuliłamnie mocniej.
-Dziękuję mamo. - po moich słowach wyszła.
-A państwo...
-Nie mamy nic przeciwko waszemu zwiaskowi najważniejsze że jesteście że sobą szczęśliwi i się kochacie.
-Dziękuję państwu. - przytuliłem ich.//2 tygodnie później//
Po tym jak Bakugo wyszedl że szpital nie widziałem się już z ojcem ciągle mam pomoc mamy a mieszkam u Bakugo dlatego diss planowałem się go wreszcie zapytać czy zostanie moim chłopakiem.
-Kiri zdejmiesz mi to z oczu? - zapytał chłopak.
-Jeszcze chwilę.
-Gdzie my idziemy.
-Już możesz zdjąć opaskę.POV:BAKUGO
Gdy zdjąłem opaskę ujrzałem przepiękne miejsce nad jeziorem wokol rozly piękne kwiaty i były zapalone świece.
-Kiri o co... - niezdarzylem dokończyć gdy chłopak przedemna uklęknął.
-Bakugo zakochałem się w tobie od pierwszego dni dlatego chcę cię o coś zapytać. Czy zostaniesz moim chłopakiem. - wyjął w moja stronę przepiękny bukiet.
-Tak oczywiście że tak kretynie! - rzuciłem się mu w ramiona przez co wylądowaliśmy na trawie.
-Kocham cię, idioto. - powiedziałem całując go.
-Ja ciebie też Baku.
CZYTASZ
Kocham Cię,idioto! //KiriBaku//
РазноеNie jestem taki z natury... Stałem się taki po... Po czymś czego nie chce wspominać... Nienawidzę nawiązywać przyjaźni. No bo po co? Ludzie przywiązują się do siebie nawzajem tylko po to, żeby później jedno z nich zostawiło drugie... Wolę trzymać lu...