Kilka tygodni temu Charles Leclerc uległ poważnemu wypadkowi samochodowemu w Monako. Z obrażeniami nóg przewieziono go niezwłocznie do szpitala, w którym pracuję jako rehabilitantka. Lekarze z naszej placówki dbali o jak najszybszy powrót do zdrowia kierowcy, jednak już na wstępie wiadomo było, że rekonwalescencja potrwa sporo i potrzebna będzie długa rehabilitacja, zanim wróci do uprawianego sportu.
Nigdy wcześniej nie interesowałam się wyścigami formuły 1, nie kojarzyłam żadnego kierowcy i na czym w ogóle polega ta rywalizacja. Dopiero po przyjęciu go na oddział, koledzy z pracy poinformowali mnie, kim tak naprawdę jest Charles Leclerc.
Charles natomiast był w słabej kondycji psychicznej i fizycznej. Co prawda, ciągle odwiedzali go znajomi i dziewczyna, ale widać było, że podłamała go seria operacji nogi. Na szczęście jednak wszystko się udało, a na mnie spadł obowiązek przeprowadzenia całej rehabilitacji.
***
- Dzień dobry, nazywam się Jessica Biel, będę Pana rehabilitować. Przeglądałam Pańską kartę pacjenta i przebieg zabiegów… I przyznam szczerze, ze czeka nas sporo pracy…- zaczęłam po wejściu do prywatnej sali szpitalnej.
- Charles Leclerc…- przedstawił się, poprawiając swoją pozycję na łóżku na bardziej siedzącą.- A kiedy będę mógł wyjść do domu?- zapytał.
- Lekarz prowadzący wspominał coś o drugiej połowie miesiąca, więc co najmniej tydzień/ półtorej Pan z nami zostanie..
- Ehh..- syknął bezradnie.- Na czym będzie polegała ta rehabilitacja?
- Dopóki będzie Pan w szpitalu, to będziemy robić ćwiczenia tutaj, bądź w moim gabinecie. Po wyjściu możemy ustalić wizyty domowe, albo w naszym Centrum Rehabilitacji na obrzeżach miasta..
- Długo to wszystko potrwa?
- Myślę, że około dwóch/trzech miesięcy… Pod warunkiem, że zajęcia będą odbywały się dwa razy tygodniowo..
- To zaczynajmy.- spieszył się kierowca.
- Nie nie… Dziś nie zaczynamy.. Przyszłam się umówić na pierwszą sesję… Pojutrze o 16:00?
- Chcę zacząć już dziś.- oburzył się.
- Rany po operacji są jeszcze niezagojone. To zbyt ryzykowne.. No chyba, ze chce Pan przechodzić przez te wszystkie operacje raz jeszcze..- spojrzałam porozumiewawczo.
- Niech będzie ta 16:00….
***
Pierwsze zajęcia zaplanowałam na bardzo organizacyjne. Chciałam wytłumaczyć, które partie ciała będziemy rehabilitować, w jakim celu i jakimi ćwiczeniami. Zostaliśmy więc w sali szpitalnej.
- Witam. Gotowy?- zaczęłam.
- Tak..- powiedział zrezygnowany.
- Halo! Z takim humorem?!- oburzyłam się.
- A co, mam skakać z radości, bo jestem kaleką?
- Nie jest Pan kaleką, tylko wymaga rehabilitacji. To normalne po tak skomplikowanych operacjach, jakie Pan przeszedł.
- Dobra, zaczynajmy tę szopkę.- stwierdził kąśliwie.
Przeszliśmy w takim razie do ćwiczeń. Pacjent położył się na wznak, a ja podnosiłam raz jedną, raz drugą nogę, uginając w kolanie. Raz wolniej, raz szybciej. Co chwilę mogłam dostrzec lekki grymas bólu na twarzy kierowcy, który starał się tłumić i nie pokazywać go postronnym osobom. Po godzinie zajęć, pożegnałam się , aby znów spotkać się za dwa dni.
***
- Dzień dobry. Jessica Biel, rehabilitantka Pana Charlesa Leclerca.- przedstawiłam się wchodząc do sali kierowcy, w której pełno było od gości.
- Ooooo! Dzień dobry!- krzyknął Daniel Ricciardo, mierząc mnie od stóp do głów.- Daniel, bardzo mi miło…- podał mi rękę.
- Max.- przedstawił się kolejny.
- Carlos.
- Niestety muszę Państwa przeprosić, mamy zaplanowane ćwiczenia rehabilitacyjne na najbliższą godzinę..
- A jakbym się chciał też na takie ćwiczenia z Panią zapisać?- krzyknął roześmiany Daniel.
- Prowadzę zajęcia tylko z pacjentami, którzy tego potrzebują.- skwitowałam.
- Potrzebuję! Oni potwierdzą!- wskazał na Maxa i Carlosa.
- Psychiatry potrzebujesz…- powiedział zażenowany Max.- Już wychodzimy...- dokończył, po czym chwycił Daniela pod ramię i opuścili pomieszczenie.
- Panie Leclerc, dziś przed nami ciężkie ćwiczenia..- zwróciłam się do kierowcy.
- Zamiast zbędnego gadania... Po prostu przejdźmy do roboty. - uciął.
Tak też zrobiliśmy. Przez całą godzinę nie zamieniliśmy ani słowa. Kiedy skończyliśmy zajęcia powiedziałam tylko:
- Widzimy się pojutrze o 10:00. Do widzenia.
- Do widzenia. - odpowiedział.
***
- Cześć Jess... Co tam?- zapytał ordynator oddziału, a zarazem mój dobry kolega.
- Wszystko w porządku, a u Ciebie?- uśmiechnęłam się.
- Też... Słuchaj... Chciałbym z Tobą pogadać.. Chodź do biura..- otworzył przede mną drzwi.
- Coś się stało?- zapytałam niepewnie.
- Usiądź..- wskazał na krzesło- Zajmujesz się rehabilitacją Charlesa Leclerca, prawda?
- Tak.
- Jakieś postępy, albo wnioski?
- Przyznam szczerze, że średnio układa nam się współpraca, ale rozumiem, że nie wszyscy pacjenci to super miłe osobowości...
- Co masz na myśli?
- To, że gość jest arogancki i zachowuje się jakby pozjadał wszystkie rozumy... Dlaczego o niego pytasz?
- Złożył na Ciebie skargę. Pisze w niej, że "nie przykładasz się dostatecznie do swoich obowiązków, stosujesz przestarzałe metody rehabilitacyjne" i wnioskuje o zmianę rehabilitanta na, zacytuję, "kogoś kompetentnego".
- Co za dupek!!- krzyknęłam.
- Jess... Bardzo medialny dupek..- poprawił mnie.
- Mam to gdzieś! Jak mu zaraz wygarnę...!- ożywiłam się.
- Nie wygarniesz! Mówię Ci to w tajemnicy! Narazie nie mam nikogo na zastępstwo... Rob jest na urlopie, wraca za dwa tygodnie... Dlatego będziesz z nim prowadzić zajęcia jak gdyby nigdy nic.. Pamiętaj, że jeśli on pójdzie z czymkolwiek do prasy to mamy wszyscy przerąbane.. Gadałem z nim dziś. Zgodził się, żebyś prowadziła go jeszcze podczas urlopu Roba.. A potem już nie będziesz musiała się denerwować..
***
"Co za burak!! Staram się jak mogę, dostosowuję do niego, ignoruję jego docinki, a on składa na mnie skargę?! Najchętniej poszłabym do tego idioty i powiedziała co o nim sądzę!"
XXX
" To jakaś paranoja.. Taki renomowany szpital, a jako rehabilitantkę przysyłają mi jakąś praktykantkę, która w ogóle nie zna się na swojej robocie! Wytrzymam jeszcze te dwa tygodnie, a potem, mam nadzieję, że zajmie się mną ktoś z wiedzą i praktyką. "