9

196 12 0
                                    

     Razem z Carlosem zdecydowaliśmy się wyjechać na kilka dni w jego rodzinne strony. Poznałam wszystkich jego bliskich: mamę, tatę, rodzeństwo. Przyjęli mnie bardzo ciepło i miło. Czułam się tam bardzo dobrze. Udało mi się nawet na jakiś czas zapomnieć o tym, co wydarzyło się pomiędzy mną a Charlesem. Niestety, wolne dni bardzo szybko minęły i trzeba było wracać do domu i związanej z tym codzienności. Podczas wyjazdu, ja i Leclerc w ogóle nie kontaktowaliśmy się ze sobą. Obawiałam się tego, jak to będzie po moim powrocie. Czy urwie nam się kontakt? Czy będziemy potrafili normalnie żyć z tą tajemnicą?

Wróciłam do pracy, wypełniałam swoje obowiązki, a czas płynął i płynął. Minęło kilka dni, a my dalej się do siebie nie odezwaliśmy. Tak było łatwiej i dla mnie i dla niego, ale nie mogło to trwać wiecznie. Jakiś czas temu zostaliśmy zaproszeni z Carlosem na dzisiejszą imprezę urodzinową Daniela, na której miało być kilku innych kierowców z partnerkami, w tym Charles i Charlotte.

Przygotowaliśmy się do wyjścia, ubrałam się w czarną krótką sukienkę, szpilki i rozpuściłam włosy. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do lokalu, w którym miała odbywać się impreza. Byliśmy jednymi z ostatnich, którzy dotarli na miejsce. Kiedy weszliśmy do środka i witaliśmy się z solenizantem, lekko rozejrzałam się po sali i od razu dostrzegłam zerkającego na mnie ukradkiem Leclerca. Zajęliśmy miejsca przy stoliku, gdzie siedział Lando Norris z koleżanką. Charles i Charlotte siedzieli stolik dalej, razem z Pierrem Gaslym i jego dziewczyną.
Zjedliśmy, zamówiliśmy drinki i rozmawialiśmy w swoim gronie, a dusza towarzystwa- Daniel, wędrował od stolika do stolika. Impreza zdawała się powoli rozkręcać i pierwsze pary, w tym ja i Carlos,  wyszliśmy na parkiet. Po przetańczeniu kilku piosenek wróciliśmy na swoje miejsce, a chwilę po tym podeszli do nas Charles z Charlotte.

- Hej..!- przywitała się ze mną radośnie Charlotte buziakiem w policzek.

- Cześć…- powiedział niepewnie Charles i zrobił to samo. Czułam się bardzo niekomfortowo.

- Hej…- odpowiedzieliśmy, po czym Carlos zaproponował, aby się do nas dosiedli.

- Chętnie!- zawtórowała dziewczyna.- Co tam u Was? Słyszałam, że ostatnio wyjechaliście gdzieś razem…

- Taak… Byliśmy u rodziców Carlosa…- odpowiedziałam.

- Jess poznała moich bliskich..- dodał Carlos.

- Czyli można powiedzieć, że Wasza relacja wkroczyła na wyższy poziom?- zaśmiała się Charlotte- Jak było?- zwróciła się do mnie.

- Tak.. Dobrze… Bardzo miło mnie tam przyjęto.. W ogóle to piękne miejsce… Ciche, spokojne, można sobie trochę oczyścić głowę.. Aż nie chciałam stamtąd wyjeżdżać..- unikałam kontaktu wzrokowego z Charlesem.

- Pamiętam jak my przedstawialiśmy się swoim rodzicom…- wspominała Charlotte- Charles spóźnił się prawie godzinę na spotkanie z moim tatą! Byłam taka zła! Ale okazało się, że pojechał pod wskazany adres, ale do miasta obok!- śmiała się.

- Nie sprecyzowałaś czy ta kolacja jest w mieście zamieszkania, czy pracy Twojego ojca…- tłumaczył się nieśmiało Leclerc.

- Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, wparował z ogromnym bukietem róż, kiedy mieliśmy już wychodzić i… kolacja uratowana!- kontynuowała.

- U nas w sumie wszystko się zaczęło od bukietu róż…- przyznał Sainz.

- Jak to?- pytała zaciekawiona Charlotte.

- Odwiedzałem Charlesa w szpitalu i wpadła mi w oko ta oto lekarka…- wskazał na mnie- Długo zastanawiałem się jak zacząć, bo słyszałem, że nie łatwo ją poderwać…

- Więc Carlos wymyślił, że zacznie mi wysyłać kwiaty z dopiskiem na bileciku „Tajemniczy Nieznajomy”…- dokończyłam za niego.

- Co?! Wow!! I jak się dowiedziałaś, że to Carlos?

- Charles mnie wydał! Na któryś z zajęć!- krzyknął Sainz.

- Apropo… Dawno nie mieliście ćwiczeń.. To znaczy, że Charles już w pełni wyzdrowiał?- zapytała.

- Tak.- powiedziałam równocześnie z Leclerciem.

- Jaka zgodność!- krzyknął Carlos.

- Z nogą już wszystko w porządku. Zostałem wyleczony..- uśmiechnął się Charles.

- Przepraszam Was bardzo, pójdę do toalety.- wtrąciłam.

Po wejściu do WC chwyciłam telefon i napisałam szybko wiadomość:

Ja, 23:06

Czy możesz się, do jasnej cholery, zachowywać normalnie?!”

Wróciłam po kilku minutach do stolika i zastałam samego Charlesa. Charlotte i Carlos tańczyli razem.

- Jasne, mogę.- powiedział Leclerc, wstając i wyciągając rękę w geście zaproszenia mnie do tańca.

Wyszliśmy na parkiet, kierowca położył swoją rękę na mojej talii, a drugą trzymał moją dłoń. Na nieszczęście trafiła nam się dość wolna piosenka.

- Tego się obawiałem najbardziej. Że to wszystko odbije się na naszej przyjaźni.- powiedział w trakcie tańca.

- Sami jesteśmy sobie winni..- odpowiedziałam.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj, nie powinnam była wtedy okłamywać Carlosa i przyjeżdżać do Ciebie, to moja wina.

- Zapominamy i zaczynamy od nowa. Zgoda??- zapytał.

- Koniecznie.

Piosenka się skończyła i cała nasza czwórka wróciła do stolika. Porozmawialiśmy jeszcze przez chwilę i po kilkudziesięciu minutach wszyscy zbieraliśmy się do domów.


***


   Minęło kilka dni. Carlos wyjechał na kilka dni do Japonii w celu nagrywania jakiejś reklamy sponsorskiej. Zmęczona, po całym dniu w pracy, wróciłam do domu. Już zaczynałam przysypiać na kanapie, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Przestraszyłam się, bo nikogo się nie spodziewałam. Zerknęłam przez ‘oczko’, to był Charles.

- Co Ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona.

- Pokłóciłem się z Charlotte.- wszedł.

- Jak to? O co?

- Zaczęło się od tego, że podobno poświęcam jej za mało czasu. I poszło dalej: jej wyjazdy z pracy, to, że nie chcę z nią chodzić na ścianki, jak traktuję jej rodziców, aż finalnie wykrzyczała, że oczekuje ode mnie poważnych deklaracji, inaczej koniec.

- Nieźle… Zaręczyny..? Dobrze rozumiem?- zapytałam.

- Tak. Doszliśmy do wniosku, że czas jej wyjazdu do Włoch, dwa tygodnie, będzie dla nas czasem na przemyślenie tego, czego tak naprawdę chcemy. A kiedy wróci, podejmiemy decyzję co dalej z nami.

- I co dalej z Wami?- podałam mu szklankę wody.

- Nie wiem… Nie mam zielonego pojęcia… W ogóle, przepraszam, że Ci zawracam głowę.. Ale pomyślałem, że jesteś jedyną osobą, która będzie w stanie mnie zrozumieć…

- Wiesz.. Kobiety po pewnym czasie trwania w związku potrzebują takiej jakby deklaracji… Czy to jeszcze szczeniacki nic nieznaczący związek, czy poważny i przyszłościowy…

- Ehh… Czemu to wszystko jest takie trudne?!- westchnął.

- Czasem Cię nie rozumiem..- powiedziałam pod nosem.- Oświadcz się jej, na co czekasz?

- Mam powody do wątpliwości…

- Nie wnikam.


***


Minęło kilka dni. Kontakt z Charlesem miałam znikomy, więc siłą rzeczy nie wiedziałam jakie były dalsze losy ich związku. Tego dnia siedziałam w pracy, w swoim gabinecie na popołudniowym dyżurze. Ktoś zapukał do moich drzwi, a kiedy wyłonił się zza nich Charles, nie byłam przesadnie zdziwiona.

- Hej.- przywitał się.

- Cześć… Jak tam?

- Miałem chwilę wolnego, więc pomyślałem, że Cię odwiedzę…

- Miło z Twojej strony… Napijesz się czegoś?

- Nie, dzięki.. Ja tylko na chwilę...- staliśmy naprzeciwko siebie.

- A więc co Cię do mnie sprowadza?- uśmiechnęłam się.

Chwycił moją rękę, przyciągnął do siebie i pocałował. Nie opierałam się, po prostu... Pozwoliłam trwać chwili.

- Co robisz?!- powiedziałam z udawanym oburzeniem.

- Próbuję rozwiać swoje wątpliwości.

- Już Ci to kiedyś mówiłam- jesteś bezczelny.- po czym znienacka oddałam mu pocałunek.

- Jess.. Nie mogę przestać o Tobie myśleć.. - wyszeptał- Wiem, obiecywałem Ci, że nigdy do tego nie dojdzie, ale... Chyba coś do Ciebie czuję...

- Charles! Nie tak miało być! Nie, nie, nie! Nie mów mi takich rzeczy! Nie teraz! Nie teraz, kiedy zaczynam układać sobie życie!- krzyczałam jednocześnie szepcząc z łzami w oczach.- Miałeś tego nie robić! A jeśli już, to czemu tego nie zrobiłeś jak byłam sama?! Tylko dopiero teraz! Byłoby trochę łatwiej ! Co, miałam cały czas czekać!? Aż Charles mnie w końcu zauważy?! Że szaleję na jego punkcie?! Mogłeś. Się. Zakochać. Wcześniej!- uderzałam go lekko w klatkę piersiową, nie mogąc powstrzymać łez.

Jessica&Charles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz