Charles, 17:30
„ Jess.. Spotkajmy się jutro przed wyścigiem, musimy pogadać.”
Ja, 17:33
„Charles, wiesz już wszystko, co miałam Ci do powiedzenia..”
Charles, 17:40
„Jedna, ostatnia rozmowa.. Błagam..”
Ja, 17:45
„Ale tylko 5 minut.”
Charles, 17:53
„ Ok, dziękuję. Znajdę Cię”
***
Tego dnia byłam wyjątkowo niespokojna. Wiedziałam, że przede mną ciężki dzień. Dziś po wyścigu Charles miał się określić Charlotte co dalej z nimi. Powoli dochodziło do mnie, że jakiej by decyzji nie podjął, każda będzie niekorzystna dla mnie. Jeśli postanowi zostać z dziewczyną i się jej oświadczyć, oznacza to koniec nas… O ile kiedykolwiek byliśmy „my”. Jeśli zdecyduje się zerwać, tego samego będzie oczekiwał ode mnie i to ja będę bezpośrednią przyczyną rozpadu jego związku.
Umówiliśmy się, że spotkamy się w jednym z pokoi konferencyjnych.
- Cześć.- weszłam do środka- O czym chciałeś pogadać..?
- Jess.. Mam mętlik w głowie, nie wiem co robić…
- Ja mam wiedzieć za Ciebie..?
- Nie.. Chciałem to po prostu usłyszeć od Ciebie…
- Co takiego?
- Że chcesz, żebym zerwał z Charlotte.
- Ty chyba naprawdę oszalałeś… Mam Ci powiedzieć, że chcę żebyś zerwał z Charlotte…- powtórzyłam parskając ironicznym śmiechem.- A co jeśli nie chcę? To już nagle przestaniesz coś do mnie czuć?!
- Nie… Źle mnie zrozumiałaś…
- Nie, Mój Drogi. Zrozumiałam Cię bardzo dobrze. Szukasz najlepszego rozwiązania dla siebie. Ale tak się nie da. Chcesz mieć drugą opcję. Nie piszę się na coś takiego. – skierowałam się do drzwi.
- Zaczekaj!- chwycił mnie za rękę.- Jess, proszę tylko o jedno, spójrz mi w oczy i powiedz, że stawiasz na nas krzyżyk. Jeśli tak jest, uwierz, nie będę Cię już nękał. Tylko chcę to usłyszeć od Ciebie.
- Charles…- powiedziałam z łzami w oczach- Nigdy nie było ‘nas’…- wyszłam.
***
„ Kompletnie nie wiem co mam myśleć. Chciałem, liczyłem, że powie: ’Charles, zostaw ją, chcę być z Tobą’. Byłoby to o wiele łatwiejsze… A tak? Jak mam to rozumieć? Czy Jessica chce trwać przy Carlosie, nie kochając go? Czy zbudować coś ze mną? Przeczy sama sobie. Raz mówi jedno, raz drugie. A co, jeśli zerwę z Charlotte, a Jess ciągle będzie się czuła jak ‘ta druga’? Ryzykować? Czy odpuścić…?”
„Bezczelny. Tak, jakby chciał mieć alternatywną opcję.. Czuję coś do niego, ale wciąż nie umiem go rozszyfrować.. Pyta mnie o rzeczy, które sam powinien wiedzieć. A może źle to odebrałam? Może tak naprawdę mnie sprawdza, czy jestem w stanie zakończyć związek z Carlosem? Czy przypadkiem nie potraktowałam go zbyt gruboskórnie? Ewidentnie mu nie pomogłam… Zawsze szukałam u mężczyzny ‘tego czegoś’ i od początku wiedziałam, że Carlos tego nie ma, nie jest dla mnie stworzony. Z Charlesem jest inaczej… Coś mi mówi, że to może być on…”
***
- Carlos, chyba musimy pogadać…- zaczęłam, kiedy siedzieliśmy w restauracji po skończonym wyścigu.
- No właśnie widzę, że coś Cię gryzie…
- Nie bardzo wiem jak zacząć…- powiedziałam zakłopotana.
- Od początku…- oddał, co chwilę spoglądając za mnie.
Instynktownie odwróciłam się za siebie.
- To ta dziennikarka, która tak często robi z Tobą wywiady?- zapytałam.
- Tak.. Chyba tak…- uciął temat.
- Carlos…- wzięłam duży wdech- Lubię Cię. Jesteś wspaniałym facetem. Przeżyłam z Tobą same piękne chwile i ani jednej nie żałuję, zanim dotrę do meritum, proszę pozwól mi dokończyć… Od samego początku nie wiedziałam jak to wszystko się potoczy… Urzekłeś mnie swoją dobrocią, troskliwością i radością, którą potrafiłeś przekazać również mnie… Wiem.. Jestem przekonana, że jesteś wymarzonym facetem dla wielu kobiet, ale…
- Ale nie dla Ciebie..?- mruknął pod nosem, jakby nie zrobiło to na nim większego wrażenia.
- Tak… - powiedziałam zaskoczona jego reakcją.
- Spodziewałem się tego… Prędzej czy później… - zamilkł, a po chwili dodał- Jess… Nie jestem ślepy. Od początku wiedziałem, że coś nie gra, ale łudziłem się, że z czasem się przekonasz… Jak widać na darmo… Najciężej tylko było mi znieść jak się z nim spotykałaś. Widziałem jak na niego patrzysz, uśmiechasz się i szukasz tylko pretekstu, żeby się z nim spotkać. Byłem wtedy w szpitalu, kiedy powiedziałaś, że masz zastępstwo na nocną zmianę.. Zdziwiłem się, jak ordynator powiedział, że z Robem wszystko w porządku, a Ciebie nikt nie wzywał. W domu też Cię nie było, sprawdziłem. I wtedy dotarło do mnie, że nie można mieć pięknego ptaka i trzymać go w klatce w domu, patrzeć na niego i zmuszać do pozostania z Tobą. Bo i tak, kiedy otworzysz klatkę to wyfrunie.. Z ciekawości podjechałem pod dom Leclerca i traf chciał, że akurat wjeżdżał do garażu podziemnego. Z Tobą na fotelu pasażera. Wyglądałaś na szczęśliwą, wiesz?- znów przerwał na chwilę- Potem już tylko obserwowałem. Te niezręczne rozmowy na urodzinach Daniela… Hehe.. Specjalnie wtedy poprosiłem Charlotte do tańca, żeby zobaczyć jak się zachowacie.. Wtedy… Oddałbym wszystko, żebyś choć raz spojrzała na mnie tak, jak na Charlesa, tańcząc… Później powiedziałem o tym Charlotte. Też miała swoje podejrzenia. Nie puszczając pary z ust, że wie coś ode mnie, zrobiła awanturę Leclercowi, każąc się zdecydować co dalej z ich związkiem… To cała historia… Dlatego nie jestem zdziwiony.
Oczy zaszły mi łzami.
- Jess, kocham Cię i zawsze będę, ale oboje wiemy, że to nie ma sensu.- znów zerknął za moje plecy.
- Chciałabym, żebyśmy zostali przyjaciółmi…
- Czas pokaże. Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy…- wstał- Dzięki za ten wspólny czas.. Wybacz, ale spieszę się na randkę.- po czym podszedł do siedzącej za moimi plecami dziennikarki.
***
Zerwaliśmy z Carlosem. Czułam się przybita, ale czyż nie tego chciałam? Dojechałam do domu, rozsiadłam się w wielkiej sofie i chwyciłam telefon. Weszłam na instagrama, Charlotte dodała relację. Dotknęłam ikonkę i moim oczom ukazała się fotografia dłoni z pierścionkiem zaręczynowym, a na niej napis: „YES!!!❤❤❤ @charlesleclerc”.
Poczułam, jakby ktoś wbił mi sztylet w serce.