Charles wszedł do mieszkania, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi.
- Usiądź, opatrzę Ci ten rozcięty łuk brwiowy.- wskazałam na kanapę.
Przyniosłam niezbędne medykamenty i zaczęłam dezynfekować ranę.
- Co Wam strzeliło do głowy…- powiedziałam pod nosem.
- Wiem, niepotrzebne to było… Ale gdybym od początku wiedział to co teraz…
- To co?- zapytałam.
- To bym od razu przyszedł do Ciebie..
- I co by to zmieniło?
- Że nie miałbym lima pod okiem..
- Widzę, że pogodziliście już się z Danielem…
- Wyjaśnił mi wszystko. Teraz wiem, że to nie jego wina..
- Tylko moja?
- Nasza. Zamiast załatwić wszystko między sobą, wciągamy w to osoby trzecie…
Skończyłam opatrunek i wyszłam odnieść leki do łazienki. Wróciłam z powrotem do salonu i przysiadłam obok kierowcy. Chwyciłam notatki, z których jeszcze przed chwilą się uczyłam.
- Mam już dość tej nauki… Zaraz mózg mi eksploduje…- powiedziałam zrezygnowana.
- Przepytać Cię?- uśmiechnął się.
- Poproszę.- podałam mu notatki i rozłożyłam na kanapie, jednocześnie kładąc nogi na jego kolanach. Zdecydowanym ruchem objął je w kolanach i zaczął zadawać pytania z kartek. Odpowiadałam poprawnie na wszystko przez jakąś godzinę.
- Jess, umiesz wszystko. Nie wiem czym się stresujesz… Zdasz na piątkę!
- Mam jedną szansę, boję się, że znów to spieprzę…
- Mogę pójść jutro z Tobą na egzamin jeśli chcesz…
- Nie chcę Cię kłopotać…
- O której zdajesz?
- O 18:00.
- To będę po Ciebie koło 17:00..
- Skoro tak chcesz…-po chwili zapytałam- Jak oko? Boli?- przysunęłam się do niego, chcąc sprawdzić opatrunek.
- Trochę… Ale nie przejmuj się mną, szybko wydobrzeję..- uśmiechnął się.- Będę już leciał.. Obiecałem Pierrowi, że zawiozę go na urodziny jakiegoś znajomego…
- Dobrze..- zdjęłam nogi z Charlesa i usiadłam prosto- Pamiętaj, żeby zdjąć opatrunek na noc…
- Ok..- wstaliśmy do drzwi.
- To co, do jutra?- zapytał.
- Do jutra..- potwierdziłam z lekkim uśmiechem.
***
Nazajutrz pojechaliśmy razem do miejsca, gdzie miał się odbywać mój egzamin. Weszliśmy do dużej poczekalni i czekaliśmy, aż ktoś z komisji poprosi mnie do środka. Przez cały ten czas unikaliśmy tematu bójki z Danielem, tak jakby to się nigdy nie wydarzyło. Gadaliśmy o ostatnim wyścigu, treningach i co nowego wydarzyło się na torze.
- Kurczę.. Tak bym chciała znów się przejechać po profesjonalnym torze.. Tak jak kiedyś mnie zabrałeś..- rozmarzyłam się teatralnie.
- No to jak zdasz, to to będzie Twoją nagrodą!- zaanonsował.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo usłyszeliśmy z oddali:
- Pani Jessica Biel proszona do środka!
- Trzymam kciuki!- zagestykulował a ja zniknęłam za drzwiami sali egzaminacyjnej.
Test trwał około dwóch godzin i zadawano mi wszystkie możliwe pytania.
- Pani Jessico, egzamin zaliczony bezbłędnie- powiedział przewodniczący komisji.
- Czyli zdałam?- zapytałam niedowierzając.
- Tak, zdała Pani, i to celująco.- podał mi dokument poświadczający ten fakt.
Całkiem w szoku wyszłam do poczekalni, na której ciągle czekał na mnie Charles. Rozpędziłam się, żeby jak najszybciej przekazać mu tę radosną wiadomość.
- Zdałam!!- krzyczałam w biegu, aż wpadłam w ramiona Leclerca.
- Gratuluję!! Mówiłem Ci, że się uda!!- powiedział, a następnie próbując oswobodzić się z uścisku, nasze usta się musnęły. Zastygliśmy na moment, po czym pocałowaliśmy się.
- No… To idziemy?- zapytałam z uśmiechem, kiedy już się od siebie oderwaliśmy.
- Tak…- rzucił wesoło Charles – Tak, idziemy…
- Może odpuśćmy sobie dziś ten tor, co? Proponuję kolację u mnie..- wsiadłam do auta.
- Brzmi świetnie!- ruszyliśmy.
***
Dojechaliśmy do domu i od razu zabraliśmy się za wspólne przygotowywanie kolacji. Śmialiśmy się i dokazywaliśmy, a kiedy już byliśmy po posiłku, zajęliśmy miejsca na kanapie i obejrzeliśmy film.
Było nieco po 22:00, kiedy telefon Charlesa zadzwonił po raz pierwszy. Kierowca zignorował połączenie. Za kilka minut sytuacja się powtórzyła.
- Charlotte? Odbierz.- powiedziałam.
- Daniel powiedział mi, że o wszystkim wiedziała, że Carlos ją uświadomił. I przez tyle czasu mnie okłamywała, nie pisnęła nawet słowem. Nawet nie jest mi jej żal…
- To znaczy?
- Zerwałem z nią wczoraj.
- Co?!- zdziwiłam się.
- Jess, kocham Cię. Chciałbym z Tobą spędzić życie.- patrzył mi w oczy.
- A ja Ciebie…- wyszeptałam wzruszona.
***
I WSZYSCY ŻYLI DŁUGO I SZCZĘŚLIWIE, KONIEC 😄😄