8

205 8 0
                                    

     Dziś pierwszy wyścig sezonu. Wszyscy kierowcy przygotowywali się do startu w swoich stajniach. Carlos wprowadził mnie do miejsca, gdzie usytuowany był jego zespół i zagospodarował miejsce pośród najwyższych oficjeli McLarena. Czułam na sobie wzrok wszystkich osób tam przebywających, a było ich sporo. Sainz wziął mnie za rękę i przedstawił szefom:

- Moi Drodzy, proszę poznajcie moją dziewczynę, Jessicę..- zaczął.

- Miło nam Cię w końcu poznać! Tyle o Tobie słyszeliśmy…- powiedział jeden z nich.

- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy…- zawstydziłam się.

- Aż mu zazdrościmy!- zaśmiali się.

- Przepraszam bardzo, czy można Pana Sainza poprosić do wywiadu?- przerwała nam dziennikarka.

- Tak, jasne…- zgodził się Carlos- Jess, widzimy się później..- dał mi buziaka na pożegnanie.

   Tak oto zostałam sama pośród kilkudziesięciu obcych mi ludzi. Zajęłam miejsce przy największym garażowym telebimie i czekałam na rozpoczęcie wyścigu. Po chwili dostałam wiadomość:

Charles, 12:50

Komu kibicujesz? ;p”

Ja, 12:52

Tobie i Carlosowi ;p”

Charles, 12:54

Ehhh… No dobra ;p Spotkamy się dziś wieczorem?;)”

Ja, 12:59

Może być ciężko, ale postaram się coś wymyśleć…

Charles, 13:01

„😘”

Ja, 13:02

Powodzenia ❤”


XXX


Wyścig zakończył się zwycięstwem Lewisa Hamiltona, za nim na podium stanęli Valtteri Bottas i Max Verstappen. Charles był piąty, a Carlos ósmy.
Późnym popołudniem, kiedy emocje już opadły i wracaliśmy z Carlosem do domu, zaczęłam:

- Carlos… Dzwonili do mnie z pracy, Rob się rozchorował i nie mają zastępstwa na dzisiejszą nocną zmianę…

- I rozumiem, że się zgodziłaś…?- ukrywał swoje niezadowolenie.

- Tak… Ale za to będę miała potem trzy dni wolnego, więc możemy gdzieś razem wyjechać..

- Dobry pomysł… Poszukam jakiś fajnych miejsc..- uśmiechnął się.

- Super!

Wysadził mnie pod domem i odjechał. Weszłam do siebie, pisząc wiadomość:

Ja, 17:32

Udało się, mam wolny wieczór. Gdzie się widzimy?”

Charles, 17:40

U mnie? O 20:00? ;)”

Ja, 17:43

Brać sprzęt do ćwiczeń, czy odpuścić?;p”

Charles, 17:50

„Odpuść..;p Przyjadę po Ciebie chwilę przed 20:00;)”

Ja, 17:55

Ok ;)


***


    Wsiadłam do auta czekającego na mnie przed bramą Leclerca.

- Mam dla Ciebie niespodziankę.- zakomunikował.

- Jaką?- zdziwiłam się.

- Zabieram Cię gdzieś.. Zobaczysz jak dojedziemy…

- Mam się bać?

- Ze mną nie musisz się bać..- uśmiechnął się i puścił mi oczko.

Po około piętnastu minutach jazdy dojechaliśmy na tor wyścigowy dla samochodów. Byłam przerażona. Charles poprosił swojego znajomego, aby udostępnił nam tor na kilkadziesiąt minut, chcąc przewieźć mnie i pokazać czym ten sport go urzekł. Wsiedliśmy do samochodu, zapięliśmy pasy i.. ruszyliśmy z piskiem opon. W mgnieniu oka osiągnęliśmy maksymalną prędkość pojazdu.

- Charles! Boję się, błagam, wolniej!!!- krzyknęłam.

- Spokojnie…- zaśmiał się.

- Jakie spokojnie?!

- Nie bój się…- jedną ręką trzymał kierownicę, a drugą ścisnął moją dłoń.

- Łatwo powiedzieć…

Mimo mojego strachu, z czasem, kiedy nabrałam pewności, spodobała mi się ta przejażdżka.

- I jak?- zapytał Leclerc po wyjściu z auta.

- No fajnie…- przyznałam.

- I po co Ci były te krzyki i strach?- śmiał się.

- Sama nie wiem…

- Mówiłem Ci, że ze mną nic Ci nie grozi…

- Teraz wierzę..-uśmiechnęłam się zalotnie.


***


    Chwilę po 21:00 dojechaliśmy do mieszkania kierowcy. Weszliśmy i od razu skierowaliśmy się do kuchni, aby przygotować coś do jedzenia. Po wspólnym posiłku rozgościliśmy się na ogromnej kanapie, dzierżąc w rękach kieliszki wina.

- Mam nadzieję, że niespodzianka się udała…?- podgadywał mnie Leclerc.

- Tak, bardzo! Dziękuję...-uśmiechnęłam się.

- Nie ma za co, ale też liczę, że to nie ostatnia nasza przejażdżka…

- Chętnie się jeszcze skuszę… To znaczy, że teraz ja powinnam Ci zrobić jakąś niespodziankę?

- Nie… - zaśmiał się.- Umówmy się, że niespodzianki Ci będę robił tylko ja…

- Coś wymyślę..- nie dałam za wygraną- W ogóle… Gratuluję piątego miejsca, świetny wyścig!

- Przestań..- powiedział zrezygnowany.

- Co..? Nie jesteś zadowolony..? Przecież nadrobiłeś sporo pozycji..

- No tak.. Ale.. Celuję trochę wyżej..

- Rozumiem, ambicja…

- Następnym razem wygram.- wzniósł toast.

Siedzieliśmy dość długo, wypiliśmy jedną butelkę, potem drugą, trzecią…Wyraźnie zaczynało nam już szumieć w głowie od wypitego alkoholu.. W pokoju panował półmrok, rozświetlony jedynie kilkoma świeczkami, które stały na stoliku przed nami.

- Zostajesz dziś..? Na noc..? Nie puszczę Cię samej do domu, więc jeśli masz ochotę wracać to jadę z Tobą..- zaśmiał się.

- Sama nie wiem… Jeśli obiecasz, że odwieziesz mnie rano, to przemyślę…- postawiłam warunek.

- No jasne, że Cię odwiozę!

- No to witaj kanapo! Tęskniłam za tym bólem pleców!- zażartowałam.

- Po pierwsze, dziś oddam Ci miejsce w sypialni, a po drugie, żeby nabyć tych samych schorzeń co poprzednio, musielibyśmy spać w tej samej pozycji…- zauważył.

- No nie było to najlepsze dla naszych kręgosłupów…

- Dla kręgosłupów może i tak…- powiedział pod nosem, zbierając kieliszki ze stołu, po czym skierował się do kuchni w celu dolania wina.

- Masz coś do dodania..?- krzyknęłam w jego stronę, podgadując z nadzieją, że powie coś więcej.

- Że chętnie bym to powtórzył.- powiedział, siadając obok mnie.

- Już nie jestem przeziębiona..

- A musisz być..?- zapytał zalotnie, sięgając po kieliszek.

- No nie..- przyznałam.

- Ehh… Fajnie, że udało Ci się dziś znaleźć dla mnie czas…- przyznał po chwili milczenia.

- Taak.. Też się cieszę, ale…

- Ale co?

- Znów okłamałam Carlosa… Wkurza mnie ta jego zazdrość… To, że nie mogę normalnie spotkać się z przyjacielem, tylko muszę się ukrywać…

- Zezłościłby się, gdyby się dowiedział?

- I to jak! Ostatnio już nie rozmawiał ze mną pół dnia za te zajęcia..

- Mam podobnie z Charlotte..

- To znaczy?

- Też jest o Ciebie zazdrosna… Już od czasu szpitala…No i oczywiście nie wie, że tutaj jesteś, bo pewnie by przybiegła z tej Hiszpanii tutaj do nas…

- Śmieszne… O co tu być zazdrosnym..?- spojrzałam na niego.

- Przecież nie robimy nic złego…- dodał odwzajemniając moje spojrzenie.

- O co tyle krzyku..? Tylko siedzimy, rozmawiamy i pijemy wino... - ciągle  patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.

- I wcale nie mam ochoty Cię teraz pocałować...- przełknął mocno ślinę.

- Ani ja Ciebie...- nasze twarze zaczęły powoli się do siebie zbliżać.

- Więc to się nie wydarzy...

- W ogóle...- zdążyłam wypowiedzieć te słowa i już nasze usta się dotknęły. W końcu to się stało. Pocałowaliśmy się po raz pierwszy, a kiedy po kilkudziesięciu sekundach jakimś cudem się od siebie oderwaliśmy, męczona wyrzutami, wyszeptałam:

- Charles... Jesteśmy pijani...

- Wiem... Tak się będziemy tłumaczyć jutro...- i pocałował mnie raz jeszcze.

***

Obudziłam się rano w sypialni, wtulając w Charlesa. Powoli zaczęło do mnie docierać, co wydarzyło się zeszłej nocy.
Najgorsze było to, że nie miałam poczucia winy w stosunku do Carlosa. Nie powinnam go okłamywać.. Ale przecież nie powiem mu, że przespałam się z Charlesem...

- Dzień dobry..- obudził się Leclerc i od razu dał mi buziaka w policzek.

- Charles... To nie powinno się wydarzyć...- usiadłam, zakrywając kołdrą swoje ciało.

- Wiem... Jess...

- Nikt, absolutnie nikt, nie może się o tym dowiedzieć..- przerwałam mu.

- Tak, masz rację. Niech to zostanie między nami..

Pospiesznie zebrałam wszystkie swoje ciuchy, poszłam się wykąpać i nim się obejrzałam, siedziałam już w aucie, jadąc do domu.

- Jess..- chwycił mnie za rękę- Czy powinienem czuć się źle... Bo nie żałuję ani sekundy..?- powiedział po zatrzymaniu przed moim domem.

- Oboje powinniśmy...- uśmiechnęłam się, ścisnęłam jego rękę i wyszłam.

Jessica&Charles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz