12

220 11 0
                                    

  
    Mijały dni, aż nadszedł czas wyjazdu do Australii. Za tydzień miał się tam odbyć jeden z najważniejszych wyścigów sezonu. Razem z całym zespołem Renault dolecieliśmy we wskazane miejsce i od razu udaliśmy się do hotelu.

Kompleks przytorowych hoteli był naprawdę imponujący. Po wyjściu z taksówki, moim oczom ukazały się trzy ogromne budynki, które oferowały noclegi dla przyjezdnych teamów. Każdy zespół, który brał udział w wyścigu, meldowany był właśnie w jednym z nich.
Podczas podróży samolotem zasłyszałam, że w naszym hotelu nocować mają również ekipy McLarena, Alpha Tauri i Ferrari. Przyznam szczerze, że nie pocieszał mnie fakt, że wpadnięcie na Charlesa to tylko kwestia czasu, ale postanowiłam stawić temu czoła i zaakceptować obecną sytuację, bo nic do niego już nie czuję, nie szukam z nim kontaktu i jest mi najbardziej na świecie obojętny.

Jeden z mechaników pomógł mi zanieść walizki na piąte piętro do pokoju, a gdy w końcu zostałam sama, postanowiłam uciąć sobie drzemkę. Wstałam po około godzinie i zjechałam na parter, do hotelowej restauracji na kolację. Po drodze spotkałam Daniela i po krótkiej rozmowie udaliśmy się razem na stołówkę.
Restauracja była prawie pełna. Pomarańczowe stroje przeplatały się z tymi czerwonymi. Charles siedział na końcu sali, razem z Sebastianem Vettelem i jeszcze jakimś  nieznajomym. Wchodząc, wybrałam najbardziej oddalony od Leclerca wolny stolik. Usiedliśmy i zamówiliśmy jedzenie.

- Padam z nóg... Dobrze, że udało mi się uciąć krótką drzemkę, bo chyba byś mnie musiał tutaj przynieść..- narzekałam.

- Taką chudzinkę to nawet po schodach bym dał radę przetransportować..- zaśmiał się.

- Ile tu ludzi...- rozejrzałam się dookoła.

- Cztery zespoły, ma prawo robić się tłok.. McLaren opanował całą salę.. A nie, przepraszam, jest też silna reprezentacja Ferrari. - pomachał komuś w oddali.

- Komu machasz?- zapytałam odwracając się w kierunku, gdzie patrzył Daniel.

- ... Charlesowi i Sebastianowi...

- Okej..- powiedziałam lekceważąco.

- Chyba wyczuwam jakąś kłótnię...- zauważył.

- Nieprawda. Gdybyśmy się pokłócili, to ciągle istniałaby szansa na zgodę. A ja z tym człowiekiem nie chcę mieć nic wspólnego. - skwitowałam, a w międzyczasie kelner przyniósł nam jedzenie.

- Nie wiem o co poszło, ale Charles co chwilę tu spogląda..

- Niech sobie robi co chce...

- Coś między Wami zaszło..?- zapytał podejrzliwie.

- Nie. Tak. To znaczy.. Zbyt dużo..

- Jess, możesz jaśniej? Nikomu nic nie powiem, obiecuję.

Opowiedziałam mu całą naszą historię. Od pierwszego dnia w szpitalu, po ostatnią wizytę u mnie w pracy.

- O fuck. Niezła akcja.. I co, tak po prostu odpuściłaś..?- drążył Daniel.

- To była moja świadoma decyzja..

- Jak dla mnie to oboje poszliście na łatwiznę, nie wyjaśniając sobie sprawy, tylko urywając kontakt.

- Daniel. Nie opowiadałam Ci tego, żebyś mnie teraz pouczał.

- Dobra, dobra...

Powoli zebraliśmy się z restauracji. Daniel poszedł na siłownię, A ja skierowałam się do windy, aby wjechać na swoje piętro.
Winda była na poziomie -1. "Parking podziemny. Spoko, zaraz się zatrzyma po mnie. "- pomyślałam.
Kiedy usłyszałem charakterystyczny dźwięk zatrzymującej się windy, zrobiłam krok do przodu. Drzwi powoli się uchyliły, a w środku był... Charles.
Nasze spojrzenia na chwilę się spotkały. 

Jessica&Charles Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz