Pierwsze poranne promienie słońca wpadły do sypialni i wyrwały nas ze snu. Leżeliśmy z Carlosem wtuleni w siebie, leniwie przedłużając moment podniesienia się z łóżka.
- Uwielbiam się przy Tobie budzić...- powiedział Sainz zaspanym głosem.
Uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię..- szepnął mi do ucha.
Unikając odpowiedzi, dałam mu buziaka i poszłam się wykąpać.
***
Kolejnego dnia umówiłam się na 19:00 z Charlesem na ćwiczenia. Punktualnie stawiłam się w jego mieszkaniu.
- Heej!- dałam mu buziaka w policzek.
- Cześć..- przywitał się.
- Padam z nóg..- ległam na kanapę- Od szóstej rano na nogach, cały dzień zajęć rehabilitacyjnych.. Nie zdążyłam nawet zjeść obiadu... Do tego średnio się czuję... Mam dreszcze i katar.. Chyba mnie bierze jakieś przeziębienie...
- Czemu dopiero teraz to mówisz! Zamówię coś! Na co masz ochotę? Pizza? Sushi?
- A zjesz ze mną?- zapytałam.
- Tak, zjem.
- Może sushi...?
- Ok, ja zamówię a Ty pójdziesz wziąć gorącą kąpiel. O zajęciach zapomnij, nadrobimy jak będziesz się czuła lepiej...
-Ale...- próbowałam zaprotestować.
- Żadnego ale. Zaraz Ci przyniosę mój najcieplejszy dres..
- Dzięki...- powiedziałam zmieszana.
- Co jest?- zapytał wręczając mi ubrania.
- A co, jak przyjdzie Charlotte?
- Nie przyjdzie, bo wyjechała służbowo na tydzień..- uspokoił mnie.
- Ok...
Weszłam do łazienki i przez jakieś pół godziny kąpałam się w gorącej wodzie. Po skończeniu, ubrałam się w przygotowany szary dres Charlesa. Wyglądałam w nim śmiesznie, bo był na mnie o wiele za duży.
- Jestem...- powiedziałam wyłaniając się zza drzwi.
- Siadaj..- wskazał na kanapę. - Przykryję Cię kocem... Chcesz jakieś leki?
- Nie, dziękuję... W pracy już coś brałam...- przerwał mi dzwonek do drzwi.
Dotarło zamówione jedzenie. Skonsumowaliśmy, po czym zaczęłam:
- Zaraz będę się zbierać do domu...
- Chyba żartujesz..- parsknął śmiechem.
- Słucham?
- Zostaniesz u mnie na noc.. Nie powinnaś wychodzić na zewnątrz w takim stanie i po kąpieli... Którą zmianę masz jutro?
- Popołudniową...
- No widzisz... Ja jadę na trening na 12:00, więc podrzucę Cię do domu...
- Sama nie wiem...- wahałam się.
- Ale ja wiem.- rzucił mi kolejny koc.- Pójdę się wykąpać a Ty wybierz jakiś film.
Po kilkunastu minutach wrócił, zgasił wszystkie światła i usiadł na kanapie obok mnie. Przykryliśmy się kocami po szyję.
- Co wybrałaś?- zapytał.
- Jakiś dramat psychologiczny..
- Czyli mocne kino nam fundujesz?- zaśmiał się.