Poczułam rękę, lekko zaciskającą się na mojej talii, a następnie szorstki usta, dotykające mojej szyi. Krótki pocałunki, przenosiły się w różne miejsca, wywołując ciarki na moim ciele.
- Michał... - mruknęłam, nadal nie otwierając oczu. Byłam zbyt senna, żeby przerywać tę chwilę, a poza tym była zbyt przyjemna, żebym w ogóle chciała to zrobić. Niestety szybko uderzyła we mnie rzeczywistość. Otworzyłam szeroko oczy i lekko odsunęłam chłopaka od swojego ciała. Podparł się na łokciu, nadal trzymając mnie w talii.
- Hm?
- Która godzina? – spojrzałam na chłopaka, którego włosy były w totalnym nieładzie, ale całkiem rozczulał mnie ten widok. Ja sama pewnie nie wyglądałam teraz najlepiej.
- Po ósmej.
- Co? – zerwałam się do siadu. – Mam zajęcia. – Boże, jak mogłam być taką idiotką. Kompletnie zapominałam o studiach. To nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało.
- To je opuścisz. – wzruszył ramionami.
- Nie no, nie mogę. – wstałam, zostawiając go w łóżku. Rozejrzałam się po pokoju, szukając moich rzeczy. – Nie idziesz do szkoły?
- Nie.
- Michał. – upomniałam go, bo on również powinien przez następne kilka tygodni skupić się na nauce.
- Dobraa. – jęknął, siadając. – Ale nie spieszmy się. Nic się nie stanie jak opuścisz ze dwie lekcje. – westchnęłam i pokiwałam głową, bo i tak już byłam spóźniona.
- Czekaj, co z twoimi rodzicami? – znów poczułam ucisk w żołądku, bojąc się, że będę musiała się z nimi skonfrontować.
- Są już w pracy. – wypuściłam powietrze.
- Na pewno? – popatrzyłam na Michała, a on pokiwał głową, zakładając spodnie dresowe.
- Chodź, zrobię twoje ulubione peanutbutter jelly. – rozmarzyłam się na samą myśl o tych pysznych kanapkach.
- Muszę się przebrać. – schyliłam się po wczorajsze ubrania, ale chłopak pociągnął mnie za rękę w kierunku drzwi.
- Nie musisz. – jęknęłam, bo wcale nie czułam się komfortowo w jego koszulce.
Zbiegliśmy po schodach, wchodząc do kuchni. W domu panowała cisza, co utwierdzało mnie w przekonaniu, że jesteśmy sami. Michał wyjął z szafki talerze i chleb z chlebaka, kładąc je na blacie, przy którym stanęłam.
- Muszę iść po dżem do spiżarki, poczekasz? – pokiwałam głową, więc wyszedł z pokoju, idąc w nieznanym mi kierunku.
Postanowiłam, że się porządzę i zrobię nam herbatę. Nastawiłam wodę w czajniku i wyjęłam kubki z szafki. Usłyszałam trzask drzwi, więc odwróciłam się w stronę Michała i.... myślałam, że zwymiotuję.
- Lena? Byliśmy umówieni?
Profesor Matczak popatrzył na mnie niepewnie, gdy pojawił się w progu pomieszczenia. Zmierzył wzrokiem moje nogi, przykryte jedynie koszulką jego syna. Czułam jakby świat stanął w miejscu. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Właśnie wydarzył się najgorszy z możliwych scenariuszy.
- O kurwa. – gdzieś za Panem Marcinem, usłyszałam głos Michała, a następnie jego śmiech. Cudownie, że chociaż jemu było do śmiechu, bo ja byłam przerażona. Nie chciałam wiedzieć, co teraz pomyśli o mnie mój profesor...
Starszy Matczak zerknął przez ramię na swojego syna. Posłałam Michałowi spojrzenie błagające o ratunek. Poklepał ojca po ramieniu, wyjaśniając krótko:
CZYTASZ
aspartam • mata ✔
Fanfictionmam czerwone gały, no bo wpadłaś mi do oka #1 w 'mata' #6 w 'fanfiction'