rozdział trochę krótki, wybaczcie x
Fajerwerki.
Mnóstwo fajerwerk.
Kolorowe światła rozbłysnęły na całym niebie, a ja wgapiałam się w nie jak zaczarowana.
Nie wiem kiedy zrzuciłam z siebie koc i wyszłam na zewnątrz, stawiając bose nogi na trawie.
- Niespodzianka!! – usłyszałam wesołe krzyki, a zaraz przede mną pojawiła się Patrycja i Ania z tortem w ręku. Skupiłam wzrok na świeczce w kształcie liczby, która spalała się, czekając aż ją zdmuchnę.
A ja... nie miałam pojęcia co się dzieje. Wokół działo się tak dużo rzeczy, że nie umiałam tego wszystkiego poukładać w głowie.
Zaraz koło naszej trójki pojawiła się reszta, wszyscy dopingowali mnie do pomyślenia życzenia, dlatego pod ich naciskiem szybko zdmuchnęłam świeczkę i rozejrzałam się po towarzystwie.
Oni naprawdę tu byli. Nie potrafiłam uwierzyć w to, że moi przyjaciele stali wokół mnie z prezentami w ręku. Nie zapomnieli. Przyjechali tu specjalnie dla mnie. Byłam tak strasznie wzruszona, że moje oczy momentalnie zaszły łzami, jednak oni nie pozwoli mi na dłuższe uronienie łez. Zaraz każdy po kolei wręczał mi podarunek, dorzucając od siebie kilka życzeń. Wymieniałam z wszystkimi długie uściski, uświadamiając sobie jak bardzo za nimi tęskniłam.
- Nie chcieliśmy robić konkurencji Michałowi, ale skoro siedzisz tu tak sama to... proszę. – Szczepan i Wygus wręczyli mnie torbę prezentową , w której znajdowało się różowe dildo. Zaśmiałam się, dziękując im za pomysłowy prezent.
- Mogliście mnie uprzedzić. – zwróciłam się do wszystkich, gdy nikt więcej do mnie nie podszedł. A jedyną osobą, która tego nie zrobiła był Michał, stojący kawałek dalej od wszystkich. Palił papierosa i przywitaliśmy się jedynie skinięciem głowy. Cóż, urodzinowa niespodzianka pewnie nie była jego pomysłem i reszta po prostu go zmusiła. Nie zamierzałam się tym przejmować i psuć tego wieczoru. – Przygotowałabym... cokolwiek.
- Lena, my wszystko mamy. – dziewczyny uniosły siatki, w których znajdowały się przekąski, alkohol i plastikowe kubeczki. Chłopcy szybko wynieśli na zewnątrz tarasowy stolik, który miał służyć za „szwedzki stół". Adam włączył muzykę, puszczając ją na bezprzewodowym głośniku, co stworzyło jeszcze lepszą atmosferę.
Rozmawialiśmy chwilę, śmiejąc się i popijając przy tym procenty. Patrzyłam po wszystkich uśmiechniętych twarzach, ciesząc się, że mam przy sobie tak wspaniałych ludzi. Wszyscy świetnie się bawili, nawet Michał, dla którego dobrą zabawą jest joint i alkohol. Nie udzielał się w rozmowie, ale od czasu do czasu jego twarz pokazywała jakiekolwiek emocje. Miałam jednak wrażenie, że unika mojego spojrzenia, ale patrzy, gdy odwracam wzrok.
A ja chciałam na niego patrzeć. Chciałam go sobie „przypomnieć" i zapamiętać jak najdłużej się da. Tęskniłam za jego przekrwionymi oczami, szorstkimi ustami, grzywką opadającą na czoło, a w szczególności za jego głosem. Miałam ochotę krzyczeć „mów do mnie", byle by usłyszeć jego ciepłą barwę i sposób w jaki wypowiada moje imię. To było cholernie dziwne, że kiedyś nie potrafiliśmy siedzieć przy sobie w ciszy, a teraz nie umiemy się do siebie odezwać.
- Kurwa, gruby. – przeniosłam wzrok na Krzyśka, którego koszulka jak i spodnie były mokre od piwa. Alkohol spływał również po stoliku, a jak się okazało sprawcą bałaganu był Wygus, który żywo gestykulując podczas rozmowy strącił kubeczek pełen piwa prosto na Szczepana.
- O ja pierdole, sorry. Lena, masz może jakiś ręcznik? – pokiwałam głową.
- Jasne, zaraz przyniosę. – skierowałam się w stronę domu.
- I koszulkę na zmianę! – krzyknął Szczepan, a ja nie wiedziałam czy znajdę coś pasującego na niego. W moje ubrania się nie zmieści, a ciuchy taty będą za duże.
Weszłam do pokoju, zaglądając do szafy. Wiedziałam, że mam tu jakieś stare ubrania ojca, w których czasem spałam. Na niego były już za małe, a mi idealnie pasowały jako oversizowe tshirty. Na Krzyśka powinny więc być idealne. Zamknęłam drzwiczki i prawie zeszłam na zawał, zauważając w moim pokoju Michała. Złapałam się za serce, a Matczak cicho się zaśmiał. Jego spojrzenie w końcu utkwione było w moim.
- Ja... nie chciałem tak przy wszystkich. – spuścił wzrok na pudełko, które znajdowało się jego ręku. – To dla ciebie. – wręczył mi je, a ja niepewnie złapałam go w obie ręce. Spojrzałam na chłopaka, nie wiedząc czy powinnam otworzyć już prezent, które szczerze mówiąc totalnie się nie spodziewałam. – Lena, jesteś dla mnie cholernie ważna. Ostatnie miesiące bez ciebie były okropne. Każdego dnia brakowało mi cię coraz bardziej, ale wiedziałem też, że po naszym ostatnim spotkaniu powinien dać ci przestrzeń, trochę spokoju. Nasza relacja nie była najlepsza, ale jeśli tylko chcesz to możemy dalej być przyjaciółmi. Bo... nigdy nie przestałaś być moją przyjaciółką. Mam nadzieję, że ty również mnie nie skreśliłaś. – łzy stanęły mi w oczach.
- Oczywiście, że nie. – nigdy przenigdy bym go nie skreśliła. On jest dla mnie czymś więcej niż przyjacielem, ale wiedziałam, że na takie wyznanie jeszcze nie pora. I nie, nie przejmowałam się żadnym friendzonem. Miłość rodzi się z przyjaźni, a nawet jeśli w naszym przypadku to nie nastąpi, to wolę być jego najlepszą przyjaciółką, niż całkowicie stracić z nim kontakt. - Nadal jesteś mi bardzo bliski. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mam i również cholernie za tobą tęskniłam. – przytuliłam go od razu, czując jak jego ramiona oplatają mnie w tali. Michał złożył pocałunek na moich włosach, szepcząc „wszystkiego cudownego".
Odsunęliśmy się do siebie, więc szybko przetarłam łzy, spływające po moich policzkach. Otworzyłam pudełko, znajdując tam dwie rzeczy, a pierwszą z nich była ramka ze zdjęciem.
- Nasze pierwsze zdjęcie. Wyszło fatalnie, bo byliśmy wtedy na haju, ale myślę, że to jedno z naszych ulubionych momentów. – uśmiechnęłam się, widząc naszą dwójkę, wpatrzoną w siebie. Oboje mieliśmy błędne oczy i leniwe uśmiechy. Zdjęcie zrobił nam któryś ze znajomych Michała, gdy byliśmy na domówce u Franka i wyglądaliśmy jak zakochani... mimo że widzieliśmy się wtedy chyba drugi raz w życiu.
- Jest piękne. – od razu postawiłam je na szafce obok.
- A to... - znów spojrzałam do pudełka, gdy Michał zabrał głos. – moja pierwsza płyta. Co prawda jeszcze jej nie wydałem i jest w dosyć surowym stanie, ale chciałem, żebyś miała ją pierwsza. – faktycznie była to najzwyklejsza płyta, nawet jeszcze bez żadnej okładki, ale wiedziałam, że była to prawdopodobnie najcenniejsza rzecz Michała, więc nie mogłam się nie wzruszyć. – Może udowodnię Ci, że dam radę się z tego utrzymać. - Nawiązał do naszej rozmowy, podczas której wytknęliśmy sobie parę rzeczy i oboje powiedzieliśmy kilka słów za dużo.
- Dziękuję. Ten prezent...
- Mam nadzieję, że jest lepszy od prezentu Szczepana i Wygusa. – parsknęłam śmiechem. – Chociaż pomagałem im wybierać. – szturchnęłam go w ramię, bo rozmowa o dildo to ostatnie na co miałam teraz ochotę.
- Zepsułeś te romantyczną atmosferę.
- Co jest bardziej romantyczne od różowego kolegi?
- Cicho. – położyłam pudełko na łóżku i skierowałam się do drzwi. – Powinniśmy już wracać do reszty. – minęłam Michała, który złapał mnie za rękę, zmuszając bym się odwróciła.
- Za tydzień mam urodziny. Chcę żebyś przyjechała. – pokiwałam głową, bo nie wyobrażam sobie, żeby mogłoby mnie tam nie być. Szczególnie po tym co dla mnie zrobił.
Wiedziałam też, że mój prezent dla niego musi być równie dobry. Taki, który zapamięta na długo.
i chyba powoli kończymy tę książkę
CZYTASZ
aspartam • mata ✔
Hayran Kurgumam czerwone gały, no bo wpadłaś mi do oka #1 w 'mata' #6 w 'fanfiction'