Nie wiem kto bardziej był zestresowany tą sytuacją, ja czy Michał. On miał poznać moją rodzinę, natomiast ja wróciłam do domu po długiej nieobecności i miałam przedstawić im Matczaka. Myślę, że to było ciężkie dla nas obojga.
- Walizki weźmiemy później, hm? – powiedziałam, zamykając drzwi auta, a chłopak pokiwał głową, rozglądając się po okolicy.
Mieszkaliśmy w małej miejscowości pod Krakowem, w niedużym jednorodzinnym domu z ogródkiem. Okolica była dosyć spokojna i pełna zieleni, za naszym domem rozciągało się pole, a kawałek dalej mały las. Sąsiedzi byli trochę od nas oddaleni, ale i tak utrzymywaliśmy z nimi dobre stosunki.
Trochę tęskniłam za tym miejscem, za huśtawką, którą powoli zjadała rdza, za psem, który właśnie przy nas skakał, za tym ciepłem i bezpieczeństwem, które niosło ze sobą dzieciństwo. Ciężko było mi z myślą, że ta beztroska już nie wróci, że jestem dorosła i coraz rzadziej będę tu przyjeżdżać.
- Ładnie tu macie. – skomentował Michał, gdy wspinaliśmy się po schodkach i miałam wrażenie, że mówił szczerze, mimo że dom nie przypominał jego „posiadłości". Był skromny, ale faktycznie ładny.
- Podlizuj się mojej mamie, a nie mnie. – szturchnęłam go, a on się zaśmiał.
- Mam już przygotowaną listę dobrych tekstów.
- Czekam na to. – otworzyłam drzwi, wchodząc do środka. Wnętrze pachniało obiadem, który za pewne przygotowała rodzicielka, wiedząc, że dzisiaj przyjadę. – Czeeść! – powiedziałam głośno, informując o naszym przybyciu. Zacisnęłam ręce na torebce, czując narastający stres.
- Ah, w końcu! – pisnęła mama, która wyszła z kuchni i uchyliła usta, widząc Michała.
- Dzień dobry. – uśmiechnął się, gdy ona zmierzyła go wzrokiem, pewnie zastanawiając się czy go zna.
- Mamo, to mój przyjaciel Michał. – wskazałam na chłopaka. – Nie miał z kim spędzić świąt. – powiedziałam lekko naginając prawdę.
- Och, miło mi poznać. Danuta. – wystawiła dłoń, którą ujął.
- Mnie również. Jest pani piękną kobietą, co tłumaczy urodę córki. – zagryzłam wargi próbując się nie zaśmiać, gdy moja mama poprawiła włosy, a jej policzki zaróżowiły się. – Mam nadzieję, że to nie problem, że spędzę z wami święta?
- Ależ skąd. Im więcej tym lepiej! – klasnęła w dłonie. – Szkoda tylko, że Lena nie poinformowała mnie wcześniej. Trochę bym tu ogarnęła. – zaczęła zbierać z wieszaka kurtki i chować buty do szafek, robiąc nam miejsce.
- Niech się pani nie kłopocze.
- Spokojnie, mamo. – posłałam jej uśmiech, widząc, że się denerwuje, chociaż nie było czym. Ja już także pozbyłam się napięcia po jej miłej reakcji.
- Czy ja słyszę moją kochaną córkę? – usłyszeliśmy z góry głos taty i poczułam jak Michał się spiął. Wysoki mężczyzna pojawił się na schodach, witając nas uśmiechem, ale również konsternacją.
- Lena przyprowadziła kolegę. Spędzi z nami święta. – wytłumaczyła mama, a Matczak przedstawił się mojemu tacie, podając mu ręką i oboje włożyli w ten uścisk dużo siły. W oczach mojego taty błysnęła aprobata, gdy Michał utrzymał z nim kontakt wzrokowy.
- W takim razie witamy w naszych skromnych progach. Czuj się jak u siebie. – mruknął tata, chociaż jeszcze nie był do końca przekonany. Ojcowie tak mają, gdy ich córka przyprowadza chłopaka. .. – A ciebie młoda damo to wieki nie widziałem. – przytulił mnie. – Nadal mała, a teraz jeszcze cię ubyło. – złapał mnie w pasie, a ja palnęłam go w ręce, bo to wcale nie była prawda.
CZYTASZ
aspartam • mata ✔
Fanfictionmam czerwone gały, no bo wpadłaś mi do oka #1 w 'mata' #6 w 'fanfiction'