przepraszam za ewentualne błędy x
gwiazdki i komentarze mile widziane <3
Pokroiłam ostatnie jajko, kładąc je na talerzu obok reszty. Wytarłam ręce w kuchenny ręcznik i rozejrzałam się po kuchni, zastanawiając się czy zostało coś jeszcze do zrobienia.
- Córciu, idź się już szykuj. Wujkowie będą za pół godziny. – pokiwałam głową na słowa mamy i skierowałam się schodami do swojego pokoju.
Zerknęłam na zamknięte drzwi pokoju, w którym przebywał Michał, który wcześniej pomógł nakryć do stołu, gdyż za przygotowanie jedzenia nie chciał się brać, twierdząc, że jeszcze coś zepsuje. Zostawił więc mnie i mamę w kuchni, tłumacząc także, że musi zadzwonić do rodziców.
Weszłam do siebie i od razu usiadłam przy toaletce. Zrobiłam lekki makijaż, chociaż żeby zakryć wciąż widoczną malinkę musiałam nałożyć drugą warstwę korektora, gdyż ta z rana nie była już wystarczająca. Potem ogarnęłam moje włosy i zgarnęłam z łóżka ciuchy, by ubrać je w łazience. Wybrałam na dziś dopasowany kombinezon w bordowym kolorze, które dekolt wykończony był delikatną koronką.
Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam na korytarz słysząc, że mama właśnie wita rodzinkę. Michał puścił do mnie oczko, gdyż w tym samym momencie wyszedł z pokoju.
- Stresuje się jak cholera.
- Czuję. – mruknęłam, gdy do moich nozdrzy dotarł zapach papierosów. Skrzywiłam się, ale przecież nie mogłam zabronić mu używki, która choć na trochę go rozluźni.
- Pięknie wyglądasz. – wyciągnął rękę, gładząc moje włosy, a ja uśmiechnęłam się na ten gest i podziękowałam.
- Powinniśmy już schodzić. – pokiwał głową i zszedł za mną po schodach.
- Cześć! – powitałam wszystkich, a ciocia, wujek, kuzynka i babcia spojrzeli w naszym kierunku. Mama jednak odwróciła uwagę tych pierwszych, a ja skierowałam się do babci.
- Wnusiu, jak ty wyrosłaś. – pociągnęła mnie za policzek. Po chwili zerknęła na Michała i sięgnęła do torebki. – Nie wiedziałam, że będzie twój narzeczony i mam tylko jedną czekoladę. – wyciągnęła słodycz z torebki, podając go mi.
- To mój przyjaciel. – chłopak pocałował rękę mojej babci, która zarumieniła się na ten gest i było to słodkie, gdy nachylał się do niskiej kobiety, przedstawiając się i dziękując za wspólną czekoladę.
Podobnie niezręczne przywitanie było z ciocią i wujkiem oraz ich córką. Nigdy nie pałałyśmy do siebie sympatią, nawet nie wiem czemu. Miałam wrażenie, że żyjemy w zupełnie innych światach, ale jako, że byłam od niej starsza o jakieś trzy lata, to starałam się po prostu pozostawać miłą.
Po krótkich rozmowach na korytarzu, przeszliśmy do salonu, zasiadając do stołu. Wspólnie złożyliśmy sobie świąteczne życzenia, rezygnując z indywidualnego dzielenia się jajkiem, co było mi na rękę, bo nigdy nie wiedziałam, co mam im wszystkim życzyć.
- Proszę, nalewajcie sobie. – mama otworzyła wazę z barszczem, zachęcając rodzinkę do posiłku. Już za chwilę wszyscy w ciszy, zjadaliśmy zupę.
Po jakimś czasie zaczęły się typowe rozmowy o pogodzie, polityce i chorobach. Póki co dziękowałam Bogu, że ich temat nie skupia się na mnie i Michale, który także powoli odczuwał ulgę z tego powodu.
- Więc, Zosiu, jak tam u ciebie? – zapytałam w końcu kuzynkę, bo nasza trójka jako jedyna siedziała cicho.
- Nic nowego, szkoła, korki. – westchnęła, a Michał mruknął coś pod nosem. – Chociaż tyle, że w weekendy spotykamy się ze znajomymi w klubie. – uniosłam brew, dziwiąc się tym, że nawet moja, niespełna osiemnastoletnia, kuzynka, ma lepsze życie towarzyskie niż ja. - Ile bym dała, żeby mieszkać w Warszawie, tam są lepsze miejsca, i fajniejsi chłopcy. – tu posłała spojrzenie Michałowi, który prawie zakrztusił się sokiem.
CZYTASZ
aspartam • mata ✔
Fanficmam czerwone gały, no bo wpadłaś mi do oka #1 w 'mata' #6 w 'fanfiction'