Calum trzasnął drzwiami samochodu, wierchach się ku drzwiom domu Luka, przytrzymując przy uchu telefon. Połączenie zostało odrzucone, a chłopak klnąc pod nosem schował telefon w kieszeni spodni. Gdy tylko stanął przed drzwiami zaczął energicznie do nich pukać, niecierpliwość się, gdy te się nie otworzyły. Po drodze do domu Luka przestało już padać, ale nadal było mokro oraz dość chłodno. Calum niecierpliwie stał przed drzwiami. Zapukał jeszcze raz, gdy te otworzyły się i dostrzegł w progu swojego przyjaciela, po którego minie było widać, że jest zmartwiony i zaniepokojony.
Mimi ściskała w dłoniach chusteczkę, a z jej oczu leciały pojedyncze łzy. Sierra, która siedziała obok niej, delikatnie pocierała jej udo w geście wsparcia.
— Czyli chcesz mi powiedzieć, że jesteś z nim w ciąży, tak? — spytał Luke, który kucał naprzeciwko siostry, która kiwnęła głową. — Czyli, będziecie...
— Tak, Luke! Tak. Będziemy mieć dziecko. — powiedziała zdenerwowana i zapłakana jednocześnie dziewczyna. — Będę mieć dziecko z twoim przyjacielem. Tak, wpadliśmy, ale to co zrobił jest jeszcze gorsze...
— Czy może być coś gorszego..? — spytał łagodnie, wzdychając chłopak, a blondynka przygryzł usta i spuściła wzrok na dłonie.
— Calum... — westchnęła i przełknęła cicho ślinę. — On. On mnie zdradził.
— Zrobił co? — poderwał się Luke, a z oczu dziewczyny poleciały kolejne łzy. — Jesteś pewna? To poważna sprawa.
— „Jestem taka podniecona. Jak myślisz ile zajmie ci dotarcie do mnie? Chcesz się dowiedzieć?" — powiedziała załamującym się głosem Mimi, cytując jedną z wiadomości. — A może bardziej przekona cię „Chcę być z tobą nago. Teraz."?
— Dobrze. Przestań już. — odpowiedział Luke i westchnął podchodząc do siostry u siadając obok przytulił ją. — Nie rozmawiajmy już o tym. Odpocznij.
— Możesz zostać z nami tak długo jak potrzebujesz. — uśmiechnęła się do niej Sierra i chwyciła dłoń, delikatnie ściskając.
— Nie chcę sprawiać wam kłopotu. — odpowiedziała dziewczyna, spoglądając na parę. — Naprawdę. Wyprowadzę się jak tylko coś znajdę.
— Nie wygaduj głupot. — przewrócił oczami Luke i zaśmiał się. — Nie śpiesz się. Jak coś to ci pomożemy czegoś poszukać.
— Dziękuje. Jesteście kochani. — uśmiechnęła się Mimi, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
— Otworzę. — odparł od razu Hemmings wstając z kanapy. — A wy do pijcie herbatę.
Blondynka chwyciła w dłonie kubek z naparem, a Sierra siedziała obok z uśmiechem. Cieszyła się, że dziewczyna poczuła się trochę lepiej i już nie płakała.
Luke otworzył drzwi, dostrzegając na dworze Caluma. Natychmiast się zmartwił, a szczególnie nie spodziewał się tutaj swojego przyjaciela.
— Jest u ciebie Mimi? — spytał Hood zachrypniętym głosem, po czym odchrząknął i spojrzał na Luka. — Muszę z nią porozmawiać.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł, abyście teraz się widzieli. — odpowiedział Hemmings, mając chłopakowi za złe to co się stało.
— Muszę się z nią zobaczyć, Luke. — nalegał chłopak, czując, że emocje zaraz mu puszczą. — Wpuść mnie, proszę. — mówił Calum powstrzymując łzy.
— Nie, Cal. — spojrzenie Luka było bardzo pewne, zupełnie tak samo jak jego ton. — Powinieneś stąd iść.
— Pozwól mi porozmawiać. — spojrzał na niego oczami pełnymi nadziei.
— Calum... — westchnął Luke, gdy pojawiła się za nim jego siostra.
— Ona jest ze mną w ciąży, Luke! — krzyknął w końcu zdenerwowany Calum. — Do cholery mamy razem dziecko, muszę z nią porozmawiać! — nagle Hood dostrzegł dziewczynę, stojącą za swoim bratem. — Mimi... — zaczął Hood, a twarz dziewczyny zupełnie się zmieniła i wydawała się wyprana z jakichkolwiek uczuć.
— Teraz jesteś zainteresowany? — spytała chłodno, wpatrując się w jego brązowe oczy, a jej serce pękało z każdym słowem. — Nagle interesuje cię, że jestem w ciąży, a do tej pory wolałeś pieprzyć inne na boku.
— Daj mi wyjaśnić... — Calum chciał podejść bliżej, ale Luke mu nie pozwolił, stając przed siostrą.
— Nie, Calum. — odpowiedziała cicho. — Nie pogrążają się bardziej. Nie mam na razie ochoty z tobą rozmawiać.
— Ale przecież... — dziewczyna nie mogła dłużej utrzymać kontaktu wzrokowego, więc spuściła wzrok i uniosła dłoń, aby mu przerwać.
— Przestań. Proszę. Daj mi trochę czasu. — mówiła, a Hodd jakby w tym momencie odpuścił.
Spojrzał na dziewczynę, gdy poczuł dłoń przyjaciela na ramieniu. Spojrzał na Luka, po czym kiwnął głową i niechętnie odszedł w kierunku samochodu, a Luke zamknął drzwi od mieszkania.
— W porządku? — spytał Luke, spoglądając na siostrę, która ocierała łzy i pokiwała głową.
— Tak, tak. Dziękuję, Luke. Za wszystko. — uśmiechnęła się przez łzy i przytuliła się do brata, który delikatnie pogładził jej plecy.
Mimi wróciła do Sierry, która zaniepokojona słuchała ich rozmowy. Mimi siadając obok, oparła się o jej ramię. Dziewczyny jeszcze długo rozmawiały, już na mniej ważne tematy. Po prostu cieszyły się swoim towarzystwem, a przykre sytuacje odeszły na chwilę w zapomnienie. Dziewczyny nawet nie wiedząc kiedy, zasnęły na kanapie przed telewizorem, oglądając jakiś film. Luke, który przebudził się w środku nocy, aby udać się do toalety zauważył jak Mimi i Sierra zasnęły jedynie pod cienkim kocem, dlatego przyniósł z sypialni ciepłą kołdrę i przykrył je, a sam okrył się innym kocem, który zawsze służył jako narzuta na łóżko. Nad ranem Mimi poderwała się z kanapy, po czym ruszyła w kierunku toalety. Sierra czując nagły i niespodziewany ruch, również przebudziła się. Zaspana zebrała się i podeszła do blondynki, która siedziała na zimnej podłodze przy otwartej toalecie.
— Wszystko w porządku? — spytała cicho Sierra kucając przy blondynce i głaskając ją po włosach.
— Tak. Tak... — westchnęła dziewczyna opierając głowę na dłoni. — To po prostu poranne mdłości. Wszystko dobrze. Wróć spać. Zaraz przyjdę.
— Jak coś by się działo, to mnie wołaj. — Sierra uśmiechnęła się miło i wyszła z toalety.
Mimi jeszcze chwilę siedziała w łazience, po czym, gdy poczuła się lepiej wróciła do salonu, ale już nie zasnęła. Długi myślała nad tą całą sytuacją. Czuła się strasznie, bo nie wiedziała co robić. Miała ochotę się ponownie popłakać albo po prostu o wszystkim zapomnieć.
Przez cały weekend Mimi kręciła się po domu jej brata, pomagając w sprzątaniu czy innych obowiązkach domowych, jednocześnie zastanawiając się nad czekającą ją rozmową z Calumem. Starała się ułożyć w głowie co powinna mu powiedzieć, jakie kwestie poruszyć, a których nie.
W poniedziałek w jej sklepie był niesamowity ruch. Jakby każdy nagle postanowił się nauczyć grać na gitarze. Dobrze, że miała przy sobie inne pracownice, więc nie było tak dużo pracy, jakby miała zostać sama i osobiście obsłużyć każdego klienta. Pomimo wymagających potencjalnych klientów, Mimi nie miała czasu rozmyślać o Calumie. Poprzedniego dnia wieczorem postanowiła, że nadszedł czas żeby z nim porozmawiać.
Zamknęła sklep na klucz, sprawdzając uprzednio czy wszystko jest zabezpieczone i porządnie zamknięte. Kierując się wolnym spacerkiem w kierunku pobliskiej kawiarni, wybrała numer Caluma i przyłożyła telefon do ucha. Trzy sygnały jakby dłużyły się w nieskończoność, gdy chłopak odebrał połączenie.
— Mimi..? — blondynka usłyszała w jego głosie ulgę i w pewnym sensie radość. — Zadzwoniłaś.
— Musimy porozmawiać, ale to nie jest rozmowa na telefon. — powiedziała od razu, bo chciała mieć już to wszystko za sobą.
— Tak, oczywiście. — zgodził się pobudzony Calum, a Mimi oczami wyobraźni widziała jak chłopak chodzi w tę i z powrotem. — Kiedy tylko chcesz.
— Pasuje ci dzisiaj za godzinkę w parku? — spytała zatrzymując się przed kawiarnią.
— Pewnie. — odpowiedział od razu. — Będę czekać.
— To zobaczenia. — odpowiedziała, a gdy Hood się pożegnał, zakończyła połączenie.
W kawiarni zamówiła duży kubek herbaty, po czym ruszyła spacerem w kierunku parku, o którym mówiła. Przez całą podróż starała się przestać myśleć, a właściwie wyłączyć myślenie, ale umysł cały czas posyłał jej kolejne scenariusze, dotyczące rozmowy. Wchodząc do parku zauważyła Hooda przy ławeczce, na którą często z nim przychodziła. Zebrała w sobie ostatnie części odwagi i podeszła do chłopaka, który miał na twarzy wymalowane mnóstwo emocji, które ciężko było odczytać.
— Hej, Mimi. — odpowiedział niepewnie, wysyłając jej niepewnym uśmiech.
— Cześć, Cal. — mówiła, po czym wzięła szybki łyk herbaty. — Nie chciałam dłużej czekać, tym bardziej, że też nie wiesz na czym stoisz.
— Tak. Ciężka jest ta sytuacja. — odpowiedział, po czym spojrzał, na dziewczynę, która po raz kolejny upiła łyk napadu. — Nie powinnaś pić tyle kawy w ciąży. — powiedział, ruszając wolno obok Mimi.
— To nie jest kawa, Calum. — wyjaśniła przykładając do kubka drugą dłoń. — Poza tym wiem co powinnam pić, a co nie. Wracając. Zraniłeś mnie Calum i już nic tego nie zmieni. — mówiła dziewczyna, patrząc przed siebie. — Nie jestem w stanie spojrzeć na ciebie w ten sam sposób co dawniej. Powiem od razu. Już ci nie ufam. — spojrzała w jego ciemne oczy, w których dostrzegła błysk, jakby jego serce pękło.
— W pełni cię rozumiem. — powiedział chłopak, cicho wzdychając. — Sam sobie już nie ufam, więc czemu ty miałbyś mi zaufać. Nie chciałem cię tak zranić, po prostu...
— Nie dbam o to, czemu mnie zdradziłeś. — wstąpiła mu w zdanie, jednak Calum i tak nie wiedział co powiedzieć. — Może to była moja wina, może zrobiłam coś nie tak. A może to była twoja chwila słabości lub po prostu nigdy mnie nie kochałeś. Nie wiem, ale chcę żebyś ty wiedział, że wszystko z mojej strony było szczere. — mówiła, Hood uważnie jej słuchał, przechadzając się parkiem. — Co się stało, się nie oddanie i teraz musimy ponieść tego konsekwencje.
— Ale Mimi... — zaczął, wiedząc do czego to zmierza. — Kocham cię. Kocham cię nad życie. Nie chcę żebyś mnie zostawiła, szczególnie teraz. — mówił, gdy się zatrzymali przy ławce. — Dlaczego podejmujesz taką decyzję..?
— Nie, Calum. To ty podjąłeś tą decyzję w momencie kiedy mnie zdradziłeś. — powiedziała, a po chwili westchnęła. — Jeśli chodzi o dziecko. — dziewczyna usiadła, a zaraz za nią Hood. — Nie chcę utrudniać ci z nim kontaktu. Jest tak samo moje jak i twoje. Jesteś ojcem i masz takie same prawa. — Calum uważnie jej słuchał, gdy ta starała się uciekać wzrokiem, byle by nie patrzeć na jego cudowne oczy.
— A co z pieniędzmi? Możemy się dogadać... — spytał w końcu chłopak, a Mimi pokiwała głową.
— Nie oczekuje od ciebie pieniędzy. — mówiła pewnie, bo chodź to było ich wspólne dziecko, nie chciała pieniędzy. — Chce jedynie, żebyś miał z nim jak najlepszy kontakt. Nie mam zamiaru nadstawiać tego dziecka przeciw tobie, tylko dlatego, że mnie zraniłeś. Wiem, że będziesz dobrym ojcem, chodź nie potrafiłeś być dla mnie dobrym partnerem.
— Dziękuje. — odpowiedział, a głos zaczął mu się załamywać. — Dziękuje za wszystko. Jakim ja byłem idiotą, że tak bardzo to zepsułem. Jesteś wspaniała kobietą. Tak bardzo cię zraniłem, a ty jeszcze jesteś dla mnie taka dobra... — mówił, a Mimi słysząc jego słowa chciała się popłakać. — Nie wiem, czy kiedykolwiek mi wybaczysz, ale kocham cię, Mimi.
— Ja ciebie też kocham, Cal. — szepnęła, po czym westchnęła głęboko. — Muszę już iść. Luke i Sierra na mnie czekają.
Dziewczyna kłamała, ale nie mogła znieść widoku Caluma i tylu emocji, więc po prostu odeszła, gdy Hood za nią patrzył. Po drodze do domu nie obyło się bez łez, które opuszczały jej szare oczy, aby spłynąć po gorących policzkach. W mieszkaniu jej brata emocje zupełnie jej puściły. Całe jej ciało się trzęsło, a dłonie i nogi najbardziej. Odłożyła wszystkie swoje rzeczy na miejsca, a kłujący ból brzucha nie puszczał. Zrobiła sobie ciepła herbatę, ale ta zamiast pomóc, jakby jedynie nasiliła objawy. Czuła straszne skurcze. Idąc do toalety się załatwić, poczuła, że coś jest nie tak. Łzy przerażenia zasłoniły jej widok, gdy dostrzegła plamę krwi na swoich spodniach, a jej gardło puścił tragiczny szloch.
_______________________________________
Wielu z was prosiło, a ja nie miałam serduszka odmówić, dlatego postała druga cześć!
_______________________________________
CZYTASZ
no shame |5SoS imagines|
RandomImaginy i imagify z chłopkami z 5 Seconds of Summer! Podobieństwo do innych dzieł jest przypadkowa! (Wyjątek: „wildflower" autorstwa @marchewkowo, gdzie pojawiły się imaginy mojego autorstwa!)