-Czy oni...czy oni właśnie weszli do fontanny?-nie wierzę, przetrwać z nimi tyle czasu i nie zwariować, wyczyn
-Nie przejmuj się, Moja Droga. Nie są przecież winni swojej naturze.-ten elf był nie do pokonania, oni mogli mu rozmontować pałac, a on nie mrugnąłby ze złości
-Nie irytuje cię to?-udzielał mi się ten jego spokój
-Irytuje. Po prostu, nie mam 300 lat, żeby nie panować nad emocjami.
-Mogłabym mieć nawet 3000, a i tak bym uważała, że uczucia mi są potrzebne...
-Tego nie powiedziałem.-spojrzał na mnie z góry, bo tak na mnie patrzył, nawet jak siedzieliśmy obok siebie na ławce- I tak nie uważam. Ale lubię je kontrolować.
Dopiero teraz odwzajemniłam jego spojrzenie, które wypalało kawałek mojego ramienia.
Miał ciemnobrązowe oczy, przy których czułam ciepło, mimo że widziały moją każdą małą tajemnicę.
-Ale na przykład, ja mam pewność, że nasza rozmowa się skończy elegancko i w sumie nic ciekawego się nie wydarzy, na pewno nie coś, zainicjowane z twojej strony.
-O czym mówisz?
-Nie pocałowałbyś mnie teraz.
I całe jego lata nauki poszły się święcić, kiedy walczył z uniesieniem kącika ust. Łatwo było mu pokazać, że uczucia są silniejsze, chociażby takie zaskoczenie.
-Nie, nie zrobiłbym tego chcąc opanować emocje.-odsunął się, spoglądając na korytarz za sobą-Twój przywódca tu idzie.
I czemu ta wysoka larwa się zaczęła tak uśmiechać.
Chwila dzieliła Thorina od wejścia na balkon, na którym siedzieliśmy. Już miałam zobaczyć krasnoluda w drzwiach, gdy cały widok zasłonił mi Elrohir pochylając się nade mną i łapiąc za kosmyk moich włosów. Malinowe usta delikatnie rozchylając się pokazywały swoje pragnienia, a wzrok niby momentem zagubił się.
Poczułam falę ciepła i nagły dreszcz zimna, gdy jego palce musnęły moją skórę. Rzuciłam wzrokiem na jego oczy, które właśnie przeglądały moje ciało, jakby należało już do nich.
-Masz we włosach...-i zapomniałabym o krasnoludzie, który na te słowa odwrócił się na pięcie i poszedł tym samym korytarzem-...magię...-dopowiedział szeptem z uśmiechem na ustach
Odsunął się i oparł dłoń za głową. Wyglądał na zupełnie wyluzowanego, opanowanego i...przystojnego oraz cholernie pewnego siebie. Był totalnym przeciwieństwem mnie. Ja siedziałam jak na szpilkach, nie mając nawet planu a na opanowanie się.
Przez chwilę nikt się nie odzywał, a on udając, że nie widzi mojego pytającego, speszonego wzroku patrzył pewnie w tą już pustą fontannę.
-Co to było?
-Opanowane emocje.
-Jakie?!
-Opanowane. Ja mam wszystko pod kontrolą, młoda.
Jak tak gramy. Mi nie potrzebny krasnolud, do wyprowadzenia go z równowagi.
Zrobiłam to powoli i płynnie. Wstałam z ławki i stanęłam przed nim. Byłam malutka w porównaniu do jakiegokolwiek elfa, choć nie utrudniało mi to planu.
Delikatnie przechyliłam się do przodu, ostatecznie opierając ręce na jego umięśnionym brzuchu. Kolanami oparłam się na ławce, ostatecznie siadając na jego kolanach.
Powoli przesuwałam ręce po jego ciele, idąc w stronę szyi.
Nie musiałam o nic pytać, żeby wiedzieć, że już nie panuje nad emocjami. Mogłabym przestać, ale w niewytłumaczony sposób nadal chciałam to ciągnąć. Ostatecznie oplotłam ręce wokół jego szyi i położyłam głowę na jego klacie. Czułam każdy oddech.
On po chwili oplótł mnie w talii i przyciągnął do siebie. To było bardzo blisko. Bardzo.
-Nadal panujesz nad emocjami?
-Mam powiedzieć szczerze, czy to na co liczysz?
-Nie musisz nic mówić, między tymi dwoma i tak nie ma różnicy.
Nie zaprzeczył.
Podobało mi się to.
Ale, to była tylko gra.~Julaa313 -530 słów
CZYTASZ
Nowe Światło Dnia Durina || Thorin Oakenshield ᚺᛟᛒᛒᛁᛏ
أدب الهواةSiła, ona jest największa, najlepsza i najistotniejsza. Powieka, w brutalny sposób niszcząca wszystko, co żyjące. Mrugnięcie, dla nieba trwające chwilę. Oczyszczające wszystkie winy. "Nowe Światło Dnia Durina" to definitywnie bardzo dużo Thorina. Ch...