114 8 0
                                    

-Oddaj im broń i puść wolno.
-Nie. Kocham cię. Jesteś moja. A oni niech uciekają.-głupi goblin
Znalazł w sobie jakieś resztki siły, co totalnie psuło plan. Nie panowałam już nad niczym. Goblin zepchnął mnie w stronę śmierdzącego tronu i stanął naprzeciw Thorina.
-Ona jest moja! Moja!-wykrzyczał w stronę krasnoluda
Oakenshield potrzebował tylko chwili na podniesienie swojego miecza i zadanie ciosu. Goblin padł na kolana, łapiąc się za przecięty brzuch. Po chwili obleśny i przerośnięty paskud nie miał też głowy.
-Męża mi zabiłeś!-wykrzyczałam sarkastycznym tonem, z uśmiechem na twarzy
-Twój prawdziwy mąż ma teraz chęć zobaczenia słońca! Wychodzimy stąd!
Wtedy znikąd pojawił się Gandalf i powalił na chwilę gobliny jasnym promieniem.
-Za mną, szybko!-czarodziej poprowadził nas do wyjścia
Po pokonaniu kilkunastu tuneli wybiegliśmy z tych jaskiń. Słońca nie zobaczyliśmy, gdyż zdążyło zajść już.
-...Fili, Kili...trzynastu, czternastu...Gdzie hobbit?
Szmer zadziwienia i wzajemne obarczanie się winą przeszło po krasnoludach.
-Ja wam powiem. W drodze do domu. Od samego początku myślał tylko o swoich książkach, fotelu i podwieczorku. - Thorin w kilka minut przechodzi z sarkastycznego i żartobliwego podrywu w czystą złość. I zrozum go tu.
-Tak, często myślę o swoim domu. Ale wy go nie macie. I jestem tu po to, żeby pomóc wam go odzyskać.-i wtedy zza nie wiadomo jakich krzaków wyskoczył Bilbo. A wydawał się zawsze takim opanowanym, ułożonym hobbitem.

Ale, czy był czas na cokolwiek jeszcze? Nie. Nasłana przez goblina banda orków właśnie zdołała nas dogonić.
To wszystko działo się tak szybko.
Kompania zmęczona, osłabiona i z częścią broni została zmuszona do ucieczki na drzewa. Najlepszą bronią były płonące szyszki Gandalfa. Nasza sytuacja wisiała nad przepaścią, dosłownie. Widziałam też znaczne poruszenie między nimi, gdy ujrzeli największego, bladego orka.
Akcja toczyła się w ekspresowym tempie. Thorin, nadal pełen negatywnych emocji poszedł przez ogień na nierówną walkę o honor i życie. Teraz przypomniałam sobie opowieści Balina i wiedziałam już dobrze, o co chodziło. Nie zdążyłam nawet zareagować, kiedy powalonego na ziemię Thorina bronił ten mały, delikatny hobbit, z krótkim mieczem w dłoni. Za dużo nie zdziałał, a zwycięzca pojedynku był o milimetry od podjęcia decyzji o usunięciu przeciwników z pola bitwy na dobre.
Wiedziałam, że do umysłu orka włamywać mi się wręcz nie wolno. To było tak silnie ciemno magiczne stworzenie, że mogło nawet nade mną przejąć kontrolę. Ale, miałam miecz i sztylet, oraz siłę. Nie było innego wyjścia.
Rzuciłam się w stronę orków. Całą dostępną mi siłą wbiłam miecz w sam środek łba bladego warga. Udało się.
Zwierzę padło martwe zrzucając swojego już lekko zirytowanego pana.
A ten, zamiast zaatakować stanął nieruchomo kawałek przede mną. Mnie sparaliżował strach i też tkwiłam w bezruchu.
-Jesteś orkiem.
Och, fajnie wiedzieć. Ale, zauważyłam nadlatujące orły, które po kolei zgarniały krasnoludy. Odetchnęłam z ulgą. Gdy zobaczyłam mojego orła, krzyknęłam tylko na pożegnanie, bez nadziei na ponowne widzenie.

Wzgórze, na którym zostawiły nas orły było daleko od orków, ale też nadal daleko od Samotnej Góry, przedzierającej się powoli przez chmury na horyzoncie.
-Niziołek, gdzie jest niziołek.-Thorin szeptał podnosząc się z ziemi
Bilbo podszedł do krasnoluda, pamiętając dobrze swój strach, nad którym przeważył honor i serce. Tak mężne serce w tak małym hobbicie.
-Powiedziałem, że nie nadajesz się! Że nie powinno cię tu być! Ostrzegałem czarodzieja, że się pomylił!-księżniczka z okresem i wahaniami nastroju, uwaga, teraz jest zła- Nigdy się tak nie myliłem...-podszedł do Bagginsa i go przytulił
Albo tak świetny aktor, albo on ma naprawdę okres.
Zobaczyłam, jak w moją stronę idzie Kili.
-Zabiłaś białego warga. Należą ci się ukłony. -po czym, ku mojemu zaskoczeniu, cała kompania zwrócona w moją stronę pochyliła na chwilę głowy, łącznie z lekko zaskoczonym Thorinem
-Kogo pokonała?-zapytał przywódca
-Białego warga. I była o krok, od równego pojedynku z Azogiem, ale orły przyleciały.-Fili włączył się do rozmowy
-Pokonałaś warga, który na swoim grzbiecie nosił bladego orka?-Thorin powoli i ostrożnie podszedł do mnie, a będąc wystarczająco blisko położył swoje dłonie na moich ramionach
W odpowiedzi pokiwałam znacząco głową.
-A Azog powiedział mi wtedy, że jestem orkiem.
-Czy to istotne?-po chwili ciszy, ponownie zabrał głos- Myślę, że twój udział w tej wyprawie nie był przypadkowy. I że nie wszystko jest jeszcze wyjaśnione. Nie wiem, jak ty to zrobiłaś, że goblin oszalał na twoim punkcie, a warg dał się po prostu zabić. I jak nie chcesz, albo nie wiesz jak to wytłumaczyć, to nie musisz. Tylko wiedz, że możesz na nas wszystkich liczyć.

Przejechał swoimi dłońmi z moich ramion, na moją twarz, którą przez chwilę ujmował, jakby zastanawiając się na kolejnym ruchem. Zdecydował się jednak odsunąć i wrócić do rozmowy z Gandalfem. 

-Nie martw się, nie przypominasz orka.-usłyszałam głos za plecami, szybko odwracając się w celu zlokalizowania właściciela tych słów

-Dzięki, Kili.-z uśmiechem na ustach, w sarkastycznej odpowiedzi szybko zrozumiałam głupi, żartobliwy tekst krasnoluda

-z uśmiechem na ustach, w sarkastycznej odpowiedzi szybko zrozumiałam głupi, żartobliwy tekst krasnoluda

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~Julaa313 -755 słów

Nowe Światło Dnia Durina || Thorin Oakenshield ᚺᛟᛒᛒᛁᛏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz