123 8 2
                                    

-Pani, musisz wstać...
-Nie jestem dla ciebie panią, Nori.
-To nie zmienia faktu, że musisz wstać, Cirie.
-Dlaczego...?-zabierał mi moje cenne minuty snu
-Bo Thorin postanowił opuścić już to miejsce.
-Nie wiem, co mu się tu nie podoba...-miałam zamiar sturlać się z łóżka, ale zapomniałam, że jest ono dość wysoko- Ałć. 
Skończyłam na zimnej i nieprzyjemnej podłodze. Jak zawsze, nie dosyć, że ta wyprawa wznowi kłopoty, to jeszcze nie mogli tu podgrzewanej podłogi zrobić.
-Egh...-Nori zdążył się w międzyczasie ulotnić, a mi się z tej podłogi definitywnie wstawać nie chciało
- Wygodnie?-miał miły, melodyjny głos, lubiłam go słuchać
Nie miałam pomysłu na odpowiedź i jedyne, co zrobiłam, to zaczęłam się śmiać w stronę koca, z którym się sturlałam. Nie widziałam go, ale wystarczył mi głos i delikatne kroki, by wiedzieć, kto to. Po chwili poczułam ciepły oddech na szyi.
-Nie wygodnie tu. -sam sobie na to pytanie odpowiedział- Czemu więc spoczywasz, Moja Droga, tutaj, jak już wiem, że nie jest tu wygodnie?
-Ten uparty krasnolud postanowił, że właśnie teraz jedziemy dalej. Próbowałam wstać, ale słabo mi to idzie.
-Właściwie, to w ogóle nie idzie, bo nadal leżysz.
-Ratuj...

Wstał, podniósł mnie razem z kocem, zaniósł i postawił przed szafą z moimi rzeczami. Idealnie. Jednak, moje oczy zwiększyły swój rozmiar, gdy zobaczyłam szafę wypełnioną pięknymi, zdobionymi strojami, kiedy ja sama przyjechałam tu z dwoma szarymi kompletami.
-Ou!...
-Poprosiłem służki o znalezienie kilku strojów dla ciebie.-ale mi się cieplutko zrobiło, gdy dotarło do mnie, że pomyślał o takiej drobnostce
-Dziękuję...-oplotłam jego ciało i przyklejona do jego ramienia, uśmiechnęłam się
-Ubierasz się? -a ja nadal przyklejona do jego ramienia pokiwałam tylko twierdząco głową- Nie patrząc na ubrania? -pierwszy raz usłyszałam, jak cicho zaśmiał się
Jego śmiech niczym nie różnił się od głosu. Tak samo melodyjny i mimo wszystko męski, a do tego uroczy.
-Wybierz coś dla mnie.
-Myślę, że najwygodniej ci będzie w zielonym.
Wybrał dla mnie dopasowany, wygodny strój, z kilkoma zdobieniami nie ograniczającymi ruchów. Złapałam go i pobiegłam przebrać się. Jeszcze bardziej podobał mi się, kiedy miałam go na sobie.
-Dziękuję.-jeszcze raz wtuliłam się w jego ramiona-Muszę cię opuścić, ale mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Poczułam, że złapał moją dłoń i dał mi kawałek czegoś zimnego. Potem spojrzał prosto w moje oczy, swoimi przebijając mnie na wylot.
-Powiedz "ti amo", a będę wiedział, że mnie potrzebujesz.
Oderwałam się od jego oczu i spojrzałam w stronę naszych dłoni. Na mojej leżał taki sam pierścień, jaki miał na swoim palcu Elrohir. Przy tych dwóch słowach obydwa pierścienie zaczęły mienić się różnymi kolorami.
-Dziękuję-stając na palcach położyłam rękę na jego szyi, zmuszając go do lekkiego pochylenia się
Gdy już sięgałam do jego ust, musnęłam je i ponownie spojrzałam na jego oczy.
-Nadal kontrolujesz emocje?
-Przy tobie się nie da, piękna.
Ostatni raz uśmiechnęłam się do niego, mając szczerą nadzieję na ponowne spotkanie.


Burza. W górach. Na bardzo, bardzo wąskim i śliskim szlaku. Świetnie.
A miałam taki ładny strój...
-Musimy znaleźć schronienie!-no, odkrywca, nie wpadłabym na to
-Czy to, czy to nie były czasem walki olbrzymów?
-Legendy nie kłamały, one naprawdę istnieją!
-Bofurze, skończ już z tym. Pełnisz dzisiaj pierwszą wartę.-księżniczka zmoknięta i zmęczona widocznie

Znalazłam sobie kątek, w miarę przytulny i wypakowałam tam mój koc. Spokoju jednak nie zaznałam.
Thorin przywlókł swoje rzeczy do mnie i zaraz obok się rozpakował.
-Księżniczka nadal na mnie zła?
-Mogłem cię z elfami zostawić. Byłoby tam więcej pożytku z ciebie.
-Czyli zły. Ale nie zostawiłeś, dlaczego?
-Nie lubię elfów.
Jakoś mi ta odpowiedź niczego nie tłumaczyła. Milczałam, ale dostałam to, o co prosiłam.
-...nie zostawiłbym im tak cennego skarbu.
Nie czułam w tym momencie potrzeby przetarcia czoła, a tylko chwilę na opanowanie emocji twarzy. Były one dość...zaskakujące. Zakryłam ręką uśmiech. Czysty, szczery uśmiech. Nie panowałam nad tym, ale wystarczyło jedno miłe słowo z jego ust, a ja cieszyłam się, aż tak bardzo. Wystarczył jeden jego uśmiech, a ja czułam ciepło na serduszku. Niebezpiecznie przekonująco działał na mnie.
Spojrzałam na niego, uchylając usta i próbując znaleźć odpowiedź. To jednak mi się nie udało, a Thorin cały czas mi się przyglądał. W wyrazie przegranej zamknęłam usta i odwróciłam wzrok.
Wtedy, w prawie idealnej ciszy usłyszałam przesypujący się piasek.
-Wstawać!-Thorin zbladł i nagle wstał
Wstałam też, ale to i tak nic nie dało. Podłoga pod nami załamała się i wszyscy spadliśmy w przepaść. Lądowanie nie było zbyt przyjemne, kiedy upadłam na zimną i mokrą deskę, będącą kawałkiem jakieś klatki postawionej pośrodku otaczającej nas kolejnej przepaści. Od razu dopadły do nas okropne, nieduże stwory i brudnymi łapskami zaczęły nas szarpać. Nie miałam ochoty na dotyk tego paskuda.
-'Nie dotykaj mnie!'
Nie miał w sobie siły. Żadnej. I ładnie łapska zabrał. Mogłam iść w miarę godnie.
-...gobliny, paskudne, małe ścierwa-usłyszałam szept popychanego Thorina zaraz nad moim prawym uchem
-'Od niego łapska z dala.'
Ten też był słaby. A sam Oakenshield był zdziwiony, jak paskuda zabrała brudne kończyny.
-Nie dziękuj...
Nie miał czasu na zadanie jakichkolwiek pytań. Dotarliśmy do jakiejś większej wysepki na końcu wąskiego mostu.
-Kogo my tu mamy?...-zobaczyłam ogromnego i jeszcze bardziej obleśnego goblina
-Byli we frontowym przedsionku.
-Kim jesteście?-zapytał bardziej natarczywie i nie skierował tego pytania w losowe miejsce
-Kupcami wędrującymi do Żelaznych Wzgórz.-Balin wystąpił przed szereg, próbując cokolwiek zdziałać
-Zwykłymi zabawkarzami, którzy przypadkiem zabłądzili pośród szczytów.-Nori też próbował pomagać
-Mają ze sobą broń!-to małe paskudztwo przy prawej ręce wielkiego goblina popsuło nam kłamstwo
-Nie chcecie powiedzieć prawdy? Wypiszczycie ją! Dać łamacz kości!
Cały tłum goblinów zaczął śpiewać jakąś piosenkę, od której zaczęły boleć mnie uszy. Po chwili za nimi znalazła się maszyna, o której działaniu przekonywać się nie chciałam.
-Dajcie najpierw najmłodszego...
Wtedy przed szereg wystąpił Thorin, zatrzymywany wcześniej przez Balina.
-Czy mnie oczy nie mylą? Oto Thorin Dębowa Tarcza, Król pod Górą. Ale czekaj, przecież nie masz góry! W takim razie jesteś NIKIM!-okropny śmiech poniósł się po tysiącach goblinów
-Przekaż, że mamy kogoś, kim będzie zainteresowany.-powiedział do tej małej niekształtnej pokraki wciśniętej w rozpadający się wagonik, a ona odjechała przyczepiona do liny biegnącej w ciemność
Koniec tego. Musiałam coś zrobić. Nie mogłam kontrolować więcej niż jednego goblina, a ich były całe tłumy. Musiałam kontrolować władcę.
-'Kochaj mnie'
-Tak, piękna.-łatwo poszło
Delikatnie wyminęłam stojącego przede mną goblina i stanęłam obok Thorina.
-Naprawdę?
-Tak. Powiedz mi swoje imię.
-Jestem Cirie. Teraz powiedz, czy zrobiłbyś dla mnie wszystko?
-'Obiecaj to i w żadnym wypadku nie łam przysięgi.'
-Tak.
-Jesteś obleśny. Nie chciałabym chociażby Cię tknąć. To ty jesteś nikim! A Thorin... On jest jak z marzeń. -ten przerośnięty goblin nadal patrzył na mnie przesłodzonym wzrokiem, mimo że docierały do niego moje obelgi, był taki słaby- Najprzystojniejszy krasnolud, jakiego kiedykolwiek widziałam. Każdy cal jego ciała jest stokroć doskonalszy od ciebie. Każde jego słowo dotyka mojego serca. Każdy jego ruch jest tak męski, płynny i majestatyczny, że gdy go widzę, czuję ciarki na całym ciele. To jego pragnę.-z każdym moim kolejnym słowem gobliny robiły się coraz bardziej niespokojne widząc dziwną reakcję władcy
Ja swój plan wdrożyłam i szedł jak na razie idealnie. Może nie planowałam tak dużo moich prawdziwych uczuć pokazać, ale... stało się.
Od pierwszego słowa o Thorinie, zaczął się on wpatrywać we mnie, jak w różowego warga. Z czasem jego zdziwienie mijało, a kątem oka widziałam, jak moje słowa dają mu siłę i dumę. Był po prostu szczęśliwy, a ja budowałam jeszcze jego najsilniejszą cechę - pewność siebie.
Tego, co zrobiłam zaraz po przemowie, do końca nie planowałam.
Odwróciłam się w stronę Thorina i wbiłam się w jego usta, kładąc dłonie na jego szyi.
On sam, chyba też nad tym do końca nie panował, oddając mój pocałunek.
To była chwila, którą musiałam szybko przerwać, chociaż bardzo pragnęłam nadal tak trwać. Jego ciało, tak idealnie pasujące do mojego. Czułam jego zapach, którym mogłam się odurzyć. Jego ciepło, które przejmowało kontrolę nad moim rozsądkiem. Naprawdę go pragnęłam, całą sobą. Chciałam poczuć go, być z nim. Imponował mi i ciągnęła mnie do niego niewyobrażalna siła. A do tego był królem. Cholernie przystojnym i silnym królem.

~Julaa313 -1260 słów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~Julaa313 -1260 słów

Nowe Światło Dnia Durina || Thorin Oakenshield ᚺᛟᛒᛒᛁᛏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz