5. Słabe ogniwo

1.1K 62 67
                                    

Witam w urodziny Shy'a, zaczynamy obiecany maraton! ^^

Jeszcze będzie trochę powtórzeń, bo choć AGOS jest bezpośrednią kontynuacją AGOH, to jednak zakładam i taką możliwość, że ktoś kiedyś pojawi się tutaj zupełnie na świeżo, a wtedy my gotowi, zapraszamy i witamy tym, co mamy najlepszego. Czy to ma dla Was sens? ;)

Uroczyście jednak Was zapewniam, że podczas maratonu dojdzie do przełomu, więc stay tuned! Uwielbiamy Was, także za cierpliwość! i szturchańce (as_like_me). :P <333 :*


Kennedy aż zagwizdał, ze zdziwieniem, ale i niekłamaną uciechą.

– No tak, tylko marne są szanse, że Wu wyrzuci Srajdena ze szkoły za samowolne opuszczenie gabinetu dyrektorskiego – stwierdził jednak rozsądnie. – Zwłaszcza jak mu właśnie dał zawias.

– No raczej – zgodziłem się. – Ale powiedział mocną rzecz na koniec, to znaczy dyr.

– Że co? – oczywiście chciał wiedzieć mój przyjaciel.

– Że zakwalifikował zachowanie Kenna wobec Sky jako niepożądane zainteresowanie seksualne i molestowanie.

– O, to grubo! – skomentował Ian, a na jego twarzy zadowolenie z decyzji nauczyciela walczyło o lepsze z obrzydzeniem dla tego seksualnego predatora.

– Nie wiem, co dokładnie Skylar powiedziała Wu, ale dyrektor coś wspominał, że doszły go wcześniej słuchy o podobnych przypadkach – przypomniałem sobie.

– Co za podły śmierdziel – uniósł się Kennedy, który co jak co, ale kobiety zawsze bardzo szanował i adorował, a nie wykorzystywał i molestował, grrrr.

– Coś mi się zdaje, że nie docenialiśmy Aidena, w tym gorszym znaczeniu tego słowa – przyznałem ponuro. – I im dłużej o tym wszystkim myślę, tym bardziej się boję, że to się teraz nie skończy na zawieszeniu.

– Wyrzucą go? – zaproponował z nadzieją blondyn.

– O Jezu, no bardzo bym chciał – nie ukrywałem. – Ale raczej miałem na myśli, że odwrotnie. Bo coś nie spodziewam się, żeby po tym wszystkim Kenn położył uszy po sobie. Wyskoczył z gabinetu z żądzą mordu w oczach, dlaczego miałoby mu przejść przez dwa tygodnie obijania się na chacie?

– Aha – zrozumiał Ian. – Czyli że najpierw dostał po łapach ode mnie, następnie od Sky, potem od ciebie, a na koniec Wu go zawiesił.

– Dobre podsumowanie – pochwaliłem chłopaka. – Zgadza się. Jakbyś ty był na jego miejscu i miał taki niefart, też byś się wkuł, nie?

– Eee, no znasz mnie – zastanowił się uczciwie Kennedy, u którego zemsta nigdy nie okupowała wysokiego miejsca na liście życiowych priorytetów.

– No fakt – zrozumiałem, co mi chciał powiedzieć. – Ale jakbyś był takim skurwielem, jak Srajden?

– O, to bym teraz chciał roznieść Greentown High – stwierdził z przekonaniem przyjaciel. – To psychopata.

– Dokładnie – zatruchtałem w miejscu, bo Ian przystanął i zaczął się rozciągać. – Też doszedłem do tego wniosku dzisiaj. I zacząłem się jeszcze bardziej bać o Sky.

– Cholera – zgodził się ze mną mój prawie brat.

– Wyobraźnia mi ruszyła, stary – zwierzyłem się. – Przecież jak Kenn teraz ma dużo czasu i krew go zalewa, to raczej nie pójdzie na warsztat antystresowy albo terapię śmiechem.

– Nie, będzie snuł plany zemsty – potwierdził moje intuicje Ian.

– Sky też o tym pomyślała, od razu po wyjściu z gabinetu – poinformowałem go. – Starałem się ją pocieszyć i uspokoić, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej sam się zaczynam nakręcać.

– Bo to do niej się przyczepi przede wszystkim –trafił w sedno mój przyjaciel.

– Bingo! – pochwaliłem go ponuro. – Może w szkole, zwłaszcza pod jego nieobecność, będzie na razie dość bezpieczna. Ale Kenn będzie miał teraz dość czasu, żeby spróbować jej uprzykrzyć życie dla odmiany poza szkołą.

– Stary, a może my przesadzamy – spróbował spojrzeć na jasną stronę Kennedy. – Może jednak skorzysta z dwóch tygodni laby, zabaluje i mu przejdzie?

– Scenariusz marzeń – sarknąłem. – Ale nie widziałeś tej jego wściekłej, wrednej gęby, gdy na nas spojrzał u dyra. Alarm mi się w głowie rozdzwonił. Chciałbym przegrać, ale mogę się założyć, że będzie chciał coś odwalić.

– No to musimy się zastanowić, co robimy. Czy czekamy na jego ruch, czy sami bierzemy sprawy we własne ręce – myślał głośno przyjaciel.

– Jak się Sky znajdzie, to mam nadzieję, że do końca weekendu będzie jeszcze spokój – wyraziłem swoje ostrożne nadzieje. – Porządnie oberwał, heheh, może go łeb będzie bolał. I nochal. Przynajmniej jutro. Ale potem to słabo to widzę...

– Trzeba porozmawiać z Gardiner – zdecydował Kennedy. – I z bliźniakami.

– Trzeba. Jak się odnajdzie... - zgodziłem się z drżącym sercem

Sky, odezwij się, proszę cię, kochanie. Włącz telefon...


W mediach prezent urodzinowy od Shy'a dla Was. Ale się chłopak postarał, c'nie?! ^^

Ja tylko nie wiem, czemu Miller się ciągle podszywa pod Gardenera?! Shame on you, Raf! ;*

II. A Game of Skies | WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz