Wielkie dzięki dla wszystkich, którzy zdecydowali się zajrzeć do AGOS, jesteście najlepsi! Dziękujemy za każdą odsłonę, komentarz i gwiazdkę! :*
Będę musiał to ze Sky jutro ustalić. Jakąś sensowną komunikację. Bo co, jeśli naprawdę coś by jej się stało?! A ja bym nic nie wiedział i czekał spokojnie do następnego dnia, na przykład?! Choć ja i spokojne czekanie to się raczej wykluczało, nieważne ile razy bym sobie powtórzył moją ulubioną mantrę „nie po maniacku, Shy".
O ile nic ci się nie stało już dzisiaj, ukochana...?!
Jak zmiłowania czekałem spotkania z moim najlepszym przyjacielem, bojąc się, że skazany sam na siebie za chwilę po prostu eksploduję. Już dosłownie na ostatnich nogach doczekałem się wreszcie przyjścia Iana na wieczorne bieganie.
Od pierwszego rzutu oka wyraźnie nie był zachwycony moim widokiem. Musiałem wyglądać na całkowicie skotłowanego, choć czekałem już na niego przebrany do joggingu i właśnie robiłem ćwiczenia rozgrzewające na podjeździe przed domem.
- Myślałem, że wszystko w porządku? - zagadnął widocznie zaniepokojony, dołączając się do mojej rozgrzewki i rozciągania.
- Na tyle, na ile to możliwe - powiedziałem ponuro. - Ale nie ufam temu śmierdzielowi. A najgorsze, że nie mam kontaktu ze Sky od kiedy w południe odprowadziłem ją na angielski. Nie dochodzą do niej nawet moje wiadomości.
I za chwilę zwariuję od tego czekania i niepewności!!!
Przyjaciel od razu wiedział, o kogo mi chodzi, oczywiście. Kenn zasłużył na wszystkie najgorsze epitety i nigdy mu ich nie szczędziliśmy. Zwłaszcza, że Ian nie należał do ludzi planujących i egzekwujących zemstę w wymiarze fizycznym, więc tyle naszego, co sobie pogadaliśmy.
Choć miałby do odgrywania się na Aidenie solidne podstawy, bo ten mega dupek od lat bruździł mu w życiorysie, a zwłaszcza w próbach rozwinięcia kariery pływackiej.
Niestety Kenn, sam wybitnie uzdolniony pływak, nie zamierzał mu na to pozwolić. Za pierwszym razem poczęstował Kennedy'ego sokiem ze środkiem przeczyszczającym. I to niestety w dniu ważnych zawodów międzyszkolnych, czym skutecznie pogrzebał szanse mego przyjaciela na zakwalifikowanie się do sekcji pływackiej w czwartej klasie podstawówki.
Aiden nigdy się nie przyznał, szedł w zaparte i twierdził, że Ian musiał zjeść coś nieświeżego. Jasne, Kennedy z jego strusim żołądkiem i apetytem czarnej dziury kosmicznej!
W piątej klasie dziwnym trafem Ian „zaciął" się w kiblu tak skutecznie, że nie wsiadł do autokaru, jadącego na te same zawody, z których rok wcześniej wyeliminował go rozstrój żołądka. Niestety, nikt się nie zorientował na czas, a Ian nie zabierał telefonu do kabiny. Musiał tam zresztą spędzić pół soboty, dopóki zawodnicy nie wrócili z zawodów i ktoś niemal cudem nie wszedł do łazienki.
W szóstej podstawówki mój przyjaciel dojechał na zawody, owszem. Tylko już na miejscu okazało się, że nie ma stroju do pływania, który po prostu zapadł się pod ziemię. Wszystko: kąpielówki, czepek, gogle. Goły przecież nie mógł wystartować, c'nie? Ani nawet w dżinsach.
Szczytem było jednak, kiedy na początku siódmej klasy Kenn udał, że się pośliznął na mokrych płytkach przy basenie. Tylko że dziwnym trafem pociągnął ze sobą akurat Iana i to tak nieszczęśliwie, że mój przyjaciel miał wstrząs mózgu i rękę złamaną w dwóch miejscach. I cały sezon mu przepadł.
A Aiden pozostał bezkarny, bo przecież to był tylko „wypadek". Nawet sam demonstrował jakiegoś żałosnego siniaka na dowód swoich rzekomych obrażeń. Masakra, naprawdę!
Mam już totalnie dosyć twojej bezkarności, Kenn!
W mediach Shy z kolegą, na pocieszenie dla Was i w nagrodę za towarzyszenie temu maniakowi w jego nakręcaniu się. Widać, że jemu towarzystwo i trochę wysiłku fizycznego też dobrze zrobiło, od razu inny chłopak! ^^ XDDD
![](https://img.wattpad.com/cover/245658269-288-k220919.jpg)
CZYTASZ
II. A Game of Skies | WYDANA
Teen Fiction"- Nawet nie wiesz, ile twoje pojawienie się zmieniło w moim życiu na lepsze!". Kiedy król szkoły zakochuje się nieprzytomnie w outsiderce z traumatyczną przeszłością, zrazu łączy ich tylko takie samo imię: Sky. Jednak chłopak podejmuje grę o serce...