6. Lekcja miłości

1.1K 57 144
                                    

Rozdział z tych nieco popychających do przodu, mam nadzieję. <333

Ze specjalnymi pozdrowieniami od Iana dla Evy Lohman, na razie wciąż jeszcze ze słonecznej Kaliforni (I Don't Need A Boyfriend Anyway od as_like_me), oraz Very Irons od Shane'a (A Game Of Hearts). Spodziewajcie się ZMIAN, właśnie się zaczynają kroić i to poważne! ^^


– Shy, ty maniaku, ogarnij się – próbował mnie postawić do pionu Kennedy.

– Oczywiście, że Skylar się odnajdzie! Tutaj mam dobre przeczucie, o! – Poklepał się z przekonaniem po żołądku.

No tak, w sumie też czasem miałem wrażenie, że u mojego przyjaciela to żołądek jest centrum wszelkiego życiowego dowodzenia, więc kto wie, może także źródłem jasnowidzenia? Uśmiechnąłem się do niego krzywo, bardzo chcąc, żeby miał rację.

– No, a jak tylko się odnajdzie, to musisz ją przekonać, żeby się nas teraz bardziej trzymała! Żeby nie było takich akcji, jak dzisiaj. Po szkole najlepiej też – snuł optymistyczne plany Kennedy.

– Świetny pomysł – sarknąłem – tylko cholernie trudno wykonalny. Sky jest uparta jak osioł w takich sytuacjach. Pewnie i tak uważa, że już przez nas nie ma życia.

– To przez Srajdena nie ma – zauważył słusznie Ian.

– Już nawet pomyślałem, żebyśmy może razem z nią jutro pogadali? – kusiłem go, choć część mnie modliła się, żeby Kennedy się nie zgodził. – Rano, w bibliotece?!

– Eeee, że o siódmej?? – spojrzał na mnie ten śpioch, cały spanikowany.

– Dobra, zapomnij – zgodziłem się szybko. – Sam napocznę temat, a jak nie dam rady, to wrócimy wszyscy razem podczas lunchu.

Ian zawrócił już w stronę mojego domu i widziałem, że pokiwał głową z aprobatą.

– Ty, a co się właściwie stało dzisiaj, że bliźniacy zawitali na ziemi niczyjej? – przypomniało mi się.

– Trochę byli ciekawi Sky, a trochę to Shane się kolejny raz pokłócił z Kylie – poinformował mnie przyjaciel. – Albo Kylie z nim.

– O, znowu poszedł na spalone? – zgadywałem, pomny epizodów niewierności rudzielca.

– Podobno nie. Żalił się, że Kylie się zrobiła nieznośna ostatnio – powiedział w zamyśleniu Ian.

– Serio? Pogorszyło jej się? – zaciekawiłem się, zastanawiając się jednocześnie, na ile napięcia w związku naszego kapitana wiązały się z ostatnimi scysjami wokół osoby Gardiner.

I z nasileniem syndromu psa ogrodnika u pięknej cheerliderki, w odniesieniu do osoby mojego przyjaciela.

– No wiesz, ja z nimi nie mieszkam – przypomniał mi kpiąco Kennedy. – Ale może i Shane zaczyna wreszcie przeglądać na oczy na jej temat? U mnie jak już coś drgnęło to potem poszło lawinowo.

– Wyleczony jesteś? – zainteresowałem się z nadzieją.

– Leczę się i wytwarzam przeciwciała odpornościowe. W dużej ilości – roześmiał się mój przyjaciel, choć bez prawdziwej wesołości.

– Tym lepiej dla ciebie – klepnąłem go w ramię serdecznie.

– Wiem. Ale... – chciał coś powiedzieć Ian, ale w końcu tylko machnął ręką.

Czyżby jednak się łamał? Liczył na wolne miejsce przy boku Kylie? Oby jednak nie, choć gdyby tak zdecydował, mógłbym go tylko wspierać przecież.

– Co ale? – postanowiłem mu nie odpuszczać. Niech wyrzuci z siebie, co go najwyraźniej tak mocno gryzie.

– Czasem mi tak do dupy, wiesz? Chciałbym wreszcie... No, osiemnaście lat i ciągle sam – otworzył się wreszcie Kennedy.

– Z tego dwa zmarnowane na Kylie. Więc się zastanawiam się, czego mnie miała nauczyć ta miłość? Skoro wszystko się dzieje po coś? – myślał głośno.

– Żeby się bardziej cenić i nie zgadzać na bycie upchniętym we friendzone? – rzuciłem pomysł, dość oczywisty, kiedy pomyśleć, jak przyjaciel tak długo i wytrwale adorował zupełnie nim niezainteresowaną dziewczynę.

– A może od razu lepiej lokować swoje uczucia? – przebił mnie Ian.

– Żółwik, stary – wystawiłem pięść z uznaniem.

– Żółwik – zgodził się przyjaciel, dziwnie jednak markotnie.

Kochać ciężko, nie kochać jeszcze ciężej, prawda?


W mediach Shane, od razu widać, że wymęczony tą miłością, c'nie?! :P

II. A Game of Skies | WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz