Rozdział 11

2.3K 152 45
                                    

Opadła ciężko na łóżko i patrzała w sufit. Oczy mimo parogodzinnego naświetlenia nie ukazywały zmęczenia, co coraz bardziej irytowało blondynkę. Mimo, że mózg chciał wreszcie zasnąć mocnym, stabilnym snem, jej ciało nie pozwalało.

Kozume Kenma, rozgrywający w drużynie siatkarskiej, liceum Nekoma, klasa druga. Cholera, to brzmi tak uroczo. Przyjaciel przekazał jej, że gra pojutrze kolejny mecz. Tak bardzo by chciała przyjść, zobaczyć jak gra, porozmawiać z nim, ale wiedziała, że stchórzy. Bycie aspołecznym do tego stopnia było męczące i poniekąd przerażające. Inni powiedzieli by, że to antropofobia, lecz lekarz nic takiego nie stwierdził.

Przerażały ją przyjaźnie, bliskie relacje z ludźmi. Nigdy nie miała przyjaciela, z którym porozmawiała by w cztery oczy, wyżaliła się i obejrzała film. Jedynie tych internetowych, których nigdy nie widziała na oczy i byli z drugiego końca kraju. Był też Kenma, który mieszkał wyjątkowo blisko i coś korciło nastolatkę by go poznać.

  Czemu ciągle o nim myślała? Przecież to tylko jeden z kolegów w grze, z którym miło się gra. Może zauroczenie? Nie, Rachel nawet nie wie co to miłość, strata czasu, nerwów... Złamane serce, nasilający się strach, to jedyne wyrażenia, które kojarzyły jej się z miłością.

  Zatracona w myślach, debatując nad problemem czy zjawić się na meczu Kenmy i dostać zawału, czy jednak lepiej zostać w domu i wytłumaczyć mu cały problem na spokojnie. Blondynka zasnęła bardzo płytkim i niestabilnym snem.


Sobota, 4 listopada. Rachel obudziła się wczesnym rankiem, spała zaledwie dwie godziny. Przetarła zaspane oczy i włączyła telefon. To dziś Kozume miał mecz i jak postanowiła, tak zrobi. Zjawi się.

Mimo, że w jej myślach pojawiały się same sprzeciwy i tak postanowiła iść, choć nawet nie wiedziała jak chłopak wygląda. Miejmy nadzieje, że on ją rozpozna. Kiedyś powiedziała mu, że jej włosy są koloru blond i jest dość niska. Tylko czy on to pamiętał? I czy te informacje wystarczą?

  Wygramoliła się powolnie z łóżka i zeszła na dół do kuchni. Jej ojca jak zwykle nie było, zostawił tylko żałosny liścik i pieniądze na blacie, pieprzony pracoholik. Tradycyjnie zrobiła sobie tosty z serem i zaparzyła herbatę. Usiadła na kanapie w salonie przeglądając media społecznościowe i zajadając się śniadaniem.

  Troszkę zasiedziała się wpatrzona w ekran. Niestety, bądź stety musiała iść się powoli szykować, by wyglądać choć trochę jak człowiek. Ruszyła, więc w stronę toalety. Spojrzała mozolnie w lustro i nieco się skrzywiła widząc swą białą cerę i przekrwione oczy. Zaczęła myć zęby, następnie umyła twarz, przetarła swe coraz mocniejsze sińce pod oczami i przeczesała włosy.

Westchnęła głęboko i wyszła z pomieszczenia do swojego pokoju, by wybrać ciuchy. Ubrała szare dresy i za dużą bluzę, by jak najbardziej nie rzucać się w oczy. Założyła kaptur na głowę i ubrała buty. Wzięła kurtkę pod pachę, zamknęła drzwi i ruszyła w stronę hali sportowej, którą podał jej Kozume. Mimo, że minęła naprawdę małą ilość osób, ciągle myślała, że patrzą się na nią jak na dziwadło, jakby była całkowicie nie z tej planety. Momentami miała ochotę zapaść się pod ziemię lub zwyczajnie wrócić do domu i napisać Kenmie, że się rozchorowała.

  Na jej szczęście dziś nie przyszło za dużo osób, by kibicować. Weszła przez ogromne drzwi do środka i napotkała na swojej drodze coś twardego, tak zdecydowanie to była sylwetka jakiegoś mężczyzny. Stała dosłownie jak wryta, ukrywając zaczerwienioną twarz pod kapturem i długimi blond włosami. Delikatnie odsunęła się w bok by przepuścić chłopaka, lecz ten stał w miejscu i nadal się na nią patrzał.

— Patrz Kenma jaka urocza... — oznajmił białowłosy i po chwili dodał — Przepraszam, powinienem patrzeć na innych. — dziewczyna mruknęła tylko w odpowiedzi i zdobyła odwagę, by spojrzeć na ich dwójkę.

— Rusz się Lev. — mruknął chłopak stojący za nim, który podniósł wzrok z nad konsoli na Rachel. To na pewno był Kozume.

— Już, już. — zachichotał wyższy i poszli w kierunku innych chłopców ubranych w takie same barwy.

  Blondwłosa zdała się na delikatny uśmiech i ruszyła w stronę trybun. Usiadła w jak najbardziej odizolowanym miejscu i znów przeglądała media społecznościowe.

  Nekoma wygrała dwa sety. Rachel nie wiedziała, że siatkówka może ją tak wkręcić i wydobyć z niej tyle emocji. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Po zakończeniu meczu weszła do holu, by odrazu skierować się w stronę drzwi wyjściowych, ale znów ujrzała blondyna. Tym razem stał sam, oparty o ścianę i wpatrzony w konsolę. Nie mogła odwrócić od niego wzroku, chciała z nim porozmawiać, ale brakowało jej odwagi. W mózgu kotłowały się różne myśli; zagadać czy po prostu oszczędzić sobie wstydu.

— Już taka odważna jak w internecie nie jesteś? — spojrzał na nią swoimi kocimi oczami, a dziewczyna o mało nie dostała zawału.

— Mówiłam Ci coś na ten temat... — prychnęła udając lekko urażoną wcześniejszą docinką ze strony znajomego. — Uhh... — wpatrywała się w swoje buty jakby były najciekawszą rzeczą w otoczeniu.

— Nie sądziłem, że przyjdziesz. — podszedł do dziewczyny. Kenma wydawał się mniej wstydliwy niż zazwyczaj, być może to wina tego, że dziewczyna była mniej rozgadana od niego.

— Chciałam Cię tylko... Zobaczyć. — spojrzała niewinnie na siatkarza, był na pewno wyższy od niej. — Powinnam już iść... — zacięła się, ale po chwili kontynuowała. — Możemy dziś popisać.

— No, to cześć. — pożegnał się i odszedł.

Tak, to zdecydowanie była najbardziej krępująca rozmowa w jej życiu. I tak do tej pory nie wie co się odpierdoliło.

  Brakowało im czasu na porozmawianie, było też za dużo ludzi, którzy tylko pogarszali stan, w którym znajdowała się Rachel. Nie dość, że nie chciała wyjść na aspołeczną idiotkę przy Kenmie, to jeszcze ludzie patrzyli na nią jak na dziwadło. Stała w miejscu przez dłuższą chwilę myśląc, co wydarzyło się pare minut temu. Otrząsnęła się gdy poczuła delikatne szturchnięcie w ramię i ciche przepraszam jakiegoś przechodnia. Westchnęła pod nosem i ruszyła w stronę swojej dzielnicy, by poczuć się już bezpiecznie.



_____________
yahooo, przepraszam ze tak krotko i do tego pozno, bo rozdzial mial byc w wekeend ale jest dzis bo mnie poniosl melanz i zdycham

obiecuje ze nastepny bedzie o wiele dluzszy ciekawszy i lepiej zrobiony

pozdrowiam zycze milego dnia

Kenma KozumeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz