— Moja głowaaa... ja pierdolę. — jeknęła blondwłosa i spojrzała na swoją przyjaciółkę.
— Co ty pierdolisz w ogóle... — spojrzała na nią zażenowana, po czym kontynuowała. — Jak Tooru nie patrzy musimy korzystać z okazji i pić.
— Iwa-chan też nie lubi alkoholu... — odpowiedziała jej.
— Noo... Hajime jest chociaż kochany i nie gwiazdorzy jak ten pozer jebany. — przytaknęła brunetka. — Jak ty.
— Weź wypierdalaj pecie.
Rachel wyszła z sali, by poczekać na Kenme, który poszedł się przebrać. Jej oczom ukazały się dwie dziewczyny trzymające papierosy w dłoni. Jedna z nich to niska brunetka, bardzo niska. Ma brązowe nie za długie, nie za krótkie włosy i dość niemiły wyraz twarzy. Ubrana jest w szarą, zdecydowanie za dużą bluzę i czarne, zwyczajne spodnie. Wyższa blondyna ma nieco cieplejszy kolor włosów od Petsch, ubrana jest zdecydowanie mniej bezdomnie od swojej przyjaciółki. To były te dwie dziewczyny wcześniej spóźnione na trening.
— Co się patrzysz? — odezwała się niemiło blondynka.
Rachel nie ukrywa, że się wystraszyła. Choć dziewczyny sprawiały wrażenie pustych lalek, totalnie nie wartych żadnej uwagi i nie mających nic do zaoferowania poza wyglądem. W ciągu jednego dnia przewinęło się za dużo osób. Jej psychika była wykończona, aby zwyciężyć w walce słownej.
— Rej... Kenma czeka przy bramie. — z kłopotów wyrwał ją anielski głos Taketory. Skinęła głową i błyskawicznie ruszyła w stronę bramy wjazdowej.
Minęła resztę osób, która właśnie kierowała się na przystanki autobusowe lub szła pieszo do domu. Ona również przybrała niesamowicie szybkie tempo, by jak najszybciej znaleźć się przy Kozume. Gdy już go ujrzała niepohamowanie i bez wstępnego namysłu po prostu go przytuliła. Kenma się spiął, wręcz mocno się spiął. Na początku nie miał pojęcia czy odwzajemnić uścisk, ale zrobił to.
— Niepotrzebnie Cię tutaj zabrałem. — mruknął.
— Polubiłam Twoich kolegów z drużyny. — zaśmiała się cicho niebieskooka. — Ale tamte dziewczyny mnie trochę wystraszyły i prawdopodobnie wyśmiewały.
— Nie musisz się wszystkim przejmować. — poluźnił uścisk, a Rachel odeszła krok od przyjaciela.
— Łatwo Ci mówić. — powiedziała ściszonym głosem. — Idziesz do mnie? Na noc?
— Na co... — spuścił głowę. — Znaczy wiesz...
— Idziesz czy nie? — ponowiła pytanie zniecierpliwiona. — Brakuje mi towarzystwa.
— Mogę iść.
I tak minęły dwa następne tygodnie pełne wrażeń.
Juliet i Kylie napisały do dziewczyny z przeprosinami o wcześniejsze naskoczenie, nawet dość długo popisała z dziewczynami i naprawdę nie były takie okropne jak na początku je oceniła. Rachel od tygodnia jest kimś w stylu menadżerki Nekomy, lecz oficjalnie u dyrekcji nie ma takiego tytułu, gdyż nie uczęszcza tam do szkoły. Wcześniej poznane dziewczyny potrafiły wydobyć z Petsch resztki odwagi, a nawet wyciągnęły ją na imprezkę, z której bardzo szybko się zwinęła. Nocki z Kenmą były naprawdę bardzo często, choć wszystkie polegały na tym samym; graniu, jedzeniu i spaniu. Tak, spaniu. Zawsze mieli plan spać osobno, lecz nigdy im się to nie udało. Mimo tego nastolatce to nie przeszkadzało. Obecność Kenmy wpływała na nią uspokajająco i relaksacyjne, a sen przychodził zdecydowanie łatwiej, niż gdy spała sama. Nigdy nie wyspała się tak, jak zrobiła to w przeciągu ostatnich tygodni.Stała na zimnie przy wysokich znajomych, wszyscy czekali na Lev'a, który jak zwykle przyszedł spóźniony. Na szczęście było to tylko parę minut.
Dziś będzie pierwszy dzień obozu treningowego, w którym weźmie udział sześć szkół; Nekoma, Aoba Johsai, Karasuno, Fukurōdani, Ubugawa oraz liceum Shinzen.
Wizja tak wielu osób przerażała blondwłosą, lecz zdawała sobie sprawę, że ma przy sobie Kenme i resztę zdolnych kotów, którzy zawsze będą ją wspierać i pomagać. Nie ważne jaka by była, niektórzy z drużyny obchodzili i będą obchodzić się z nią jak z jajkiem. Czuła się bezpiecznie wśród obcych, ale tylko wtedy gdy w pobliżu był ktoś kogo kojarzyła.
W autokarze usiadła z Kenmą, oczywiście przy oknie. Całą podróż przespała, choć obiecała, że będzie patrzeć jak Kenma gra. Ma takie piękne dłonie przez, które pewnie poszła w kimę.
Ze snu została wybudzona poprzez dotknięcie w policzek. To na pewno była dłoń Kenmy, tylko on miał tak delikatne opuszki palców. Przeciągnęła się leniwie i rozejrzała po otoczeniu, by przypomnieć sobie całą wcześniejszą sytuacje. Rozmasowała obolały kark przez spanie w bardzo niewygodnej pozycji i skierowała swe kroki w stronę drzwi wyjściowych.
Wzięła swoją torbę i ruszyła w kierunku noclegowni. Pokój miała z menadżerkami Fukurōdani, które już na samym wstępie zdążyła polubić. Dziewczyny naprawdę miło ją przyjęły, były bardzo przyjazne i sympatyczne w stosunku do Petsch. Jedna z nich była piegowata, uczesana była w zwykłą kitkę i nazywała się Kaori. Yukie, czyli druga współlokatorka, miała różowe włosy i brązowe oczy.
Zajęły łóżka i ruszyły na ogólne spotkanie powitalne, które przeprowadzali trenerzy wszystkich drużyn. Obóz zaczął się krótkim posiłkiem i chwilą odpoczynku. Po południu zaczęły się mecze treningowe w trakcie, których Rachel starała się jak najbardziej przyswoić wiedzę o siatkówce i obecnych tu drużynach.
Co jakiś czas zagadywał do niej Lev, który wyraźnie się nudził siedząc i grzejąc ławkę. Blondynka zapewniała go, że każdy zdąży zagrać w naprawdę wielu meczach przez te półtora tygodnia. W końcu po to są obozy, aby każdy, bez wyjątku, poprawił swe umiejętności poznając techniki innych drużyn.
Po Kenmie można było poznać, że nie jest zbyt zadowolony z takiej liczby meczów na dzień, ale nie miał wyjścia i musiał wytrzymać. Plusem było to, że mógł odmawiać wysokiemu jasnoowłosemu wystaw po treningach, ponieważ był wyczerpany.
Gdy wszyscy skierowali się na stołówkę, by zjeść kolację, Rachel razem z Kenmą poszli do pokoju, który był pokojem wspólnym. Telewizor, duża kanapa i drewniany, nowoczesny stół, dwa fotele w podobnym stylu co kanapa, stare piłkarzyki i skrzypiące panele.
— Nie jesteś głodny? — spytała rozsiadając się na czarnej, skórzanej kanapie.
— Nie, mam dość. — mruknął zmęczony i przysiadł się. — Jak sobie radzisz?
— Jest dobrze. Dziewczyny w pokoju są serio wspaniałe i dopóki ktoś obcy do mnie nie mówi, to jest w porządku. — uśmiechnęła się do blondyna, a ten odpowiedział jej w ten sam sposób. — To miłe, że Cię to interesuje.
— Mam uraz po tamtym... Jak Cię wtedy zabrałem. — oznajmił.
— Poszłam tam z własnej woli i nic się strasznego nie stało, więc skończ. — powiedziała przyjaźnie i nadal wpatrywała się w jego piękne oczy, które tak bardzo jej się podobały. — Czekaj... Masz uraz po tym jak Cię przytuliłam?
— Tego nie powiedziałem.
— Hey! Hey! Hey! Gołąbeczki! — z zaskoczenia krzyknął sowi kapitan drużyny Fukurōdani, a zaraz za nim w wielkich, dębowych drzwiach stał Kuroo.
— Natychmiast na kolacje, a nie głodówkę sobie robicie. — burknął Tetsurou.
— Ale... — dziewczyna próbowała się wybronić.
— Nie ma żadnego ale! — krzyknął Bokuto. — Wasze hot nianie przypilnują byście wszamali kolacyjkę. No już maluszki, raz dwa na stołówkę.
___________
nienawidzę tego rozdziału, ale nie mam pomysłu, a nie chce jebnac odrazu duzego przeskoku, wiec rozdzialy o obozie uzupelniaja luke czasowa zeby nie przeskakiwac odrazu do wazniejszych kwestitroche luzu i odpierdalania bokuto tez sie przyda
CZYTASZ
Kenma Kozume
Fanfictionᴢᴀᴍᴋɴɪᴇ̨ᴛᴀ ᴡ sᴏʙɪᴇ, ᴄɪᴄʜᴀ ɴᴀsᴛᴏʟᴀᴛᴋᴀ ᴢᴀᴘʀᴏsɪᴌᴀ ᴅᴏ ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏᴄʜ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴢ ᴛᴏᴘ ɢʀᴀᴄᴢʏ. ᴄʜᴏᴄ́ ɴɪᴇɴᴀᴡɪᴅᴢɪᴌᴀ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀᴄ́ ɴᴏᴡʏᴄʜ ᴢɴᴀᴊᴏᴍᴏśᴄɪ, ᴡᴇᴡɴᴇ̨ᴛʀᴢɴʏ ɢᴌᴏs ᴘᴏᴅᴘᴏᴡɪᴀᴅᴀᴌ ᴊᴇᴊ, ᴢ̇ᴇ ᴢ ᴄʜᴌᴏᴘᴀᴋɪᴇᴍ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴍɪᴇᴄ́ ᴡɪᴇʟᴇ ᴡsᴘᴏ́ʟɴᴇɢᴏ, ɴɪᴇ ᴛʏʟᴋᴏ ᴜᴍɪᴇᴊᴇ̨ᴛɴᴏśᴄɪ ᴡʏśᴍɪᴇɴɪᴛᴇɢ...