Weszła razem z chłopakami na halę, ponieważ już niedługo miał zacząć się trening. Siatkarze chcieli być odrobinę wcześniej, by odpowiednio się rozgrzać i mieć po prostu czas na zapas. Kozume oczywiście trochę ponarzekał, że nie potrzebnie tracą wolne
chwile. Mogliby je przeznaczyć na cenny odpoczynek. Zaczęli od podstawowych ćwiczeń, by rozciągnąć odpowiednio swoje ciało, a następnie zaczęli ćwiczyć typowo odbicia i inne rzeczy związane z siatkówką.Następną drużyną jaką zjawiła się w pomieszczeniu była Aoba Johsai. Rachel nie była zbyt zadowolona widok ich kapitana, ale starała nie zwracać na nich szczególnej uwagi. Trzymała się blisko chłopców z Nekomy.
Treningowe mecze nie są, aż tak przepełnione emocjami w roli kibica. Można powiedzieć, że bardziej śmieszą, niż trzymają w napięciu. Jak patrzy się na te wszystkie odpały i zabawne sytuacje w wykonaniu siatkarzy, po prostu nie da się nie uśmiechnąć.
Czuła się ciągle obserwowana, choć życie pozwoliło jej się już przyzwyczaić do tego uczucia. Teraz to nie była tylko głupia nadwrażliwość, a faktycznie przyglądał się jej Oikawa, na zmianę z Kenmą.
Próbowała udawać, że czuję się komfortowo, lecz wcale tak nie było. Oikawa wywiercał w niej dziurę, a Kenma patrzył się beznamiętnie. Czasami też spoglądał na kapitana drużyny przeciwnej z lekką pogardą. O ile Kozume tak w ogóle potrafi.
— Kenma, przecież dziewczyna Ci nie ucieknie. — zaśmiali się chłopcy z Nekomy.
— Wy też powinniście sobie kogoś znaleźć. — odpowiedział im obojętnie rozgrywający, czym lekko uraził ich męską dumę.
Rachel zamiast skupiać się na siatkówce zaczęła studiować zdanie, które wypowiedział blondwłosy. Nie zaprzeczył, nie przeszkadzało mu to, że nazywają ją jego dziewczyną. Niby taka błahostka, a bardzo poprawiła humor menadżerki. Co nie umknęło pozostałym.
Ten trening wydawał się chorobliwie długi. Po zakończeniu siatkarze udali się do szatni, by wziąć szybki prysznic i przebrać się z tych przepoconych ciuchów. Petsch czekała na schodach prowadzących do hali sportowej. Kenma zazwyczaj uwijał się bardzo szybko, lecz dziś nastąpił wyjątek. Widziała już Yaku i Yamamoto, którzy kierowali się na posiłek, a Kenma nadal siedział w pomieszczeniu.
Westchnęła ciężko i postanowiła podnieść się z zimnych schodów. W trakcie wstawania poczuła popchnięcie w plecy, ale nie za mocne, bo dała radę utrzymać się na nogach. Obróciła agresywnie głowę i znów ujrzała tego irytującego szatyna. Tym razem rozmawiał przez telefon.
— To ty. — uśmiechnął się podejrzliwie. — Jesteś taka mała, że Cię nie widać. — prychnął i nadal tłumaczył się przez komórkę, prawdopodobnie swojej dziewczynie.
— Mały to jest twój kutas. Też go nie widać. — skwitowała go środkowym palcem i ruszyła przed siebie. Ku jej zdziwieniu ujrzała parę kroków dalej Kenmę, który był równie zdziwiony jak Oikawa zachowaniem nieśmiałej niebieskookiej.
Rachel nie ukrywała, że równie jak oni, wręcz można powiedzieć, że bardziej, była zaszokowana swoim nagłym przypływem odwagi i to z ,,przeciwnikiem" o trzy razy większym i zdecydowanie bardziej gadatliwym.
Przyjaciel nic się nie odezwał, choć w środku był bardzo dumny ze swojej przyjaciółki. Ona również się nie odezwała, ale Kenma nadal milczał. Może ma gorszy humor, a nie chce pogarszać sytuacji i nie chce się z nią kłócić. Postanowił być ostrożny.
Dotarli na stołówkę i usiedli do stolika przy, którym siedziała reszta chłopców z ich drużyny. Oboje mieli nadzieję na miły i przyjemny posiłek, lecz docinki ze strony chłopców na temat ich ,,związku" nie ustępowały. Jedynie cicho siedział Kuroo, choć Kozume zdawał sobie sprawę, że wystarczająco dużo nasłucha się od niego jak będą na osobności.
Menadżerka zjadła posiłek dość szybko, choć całe jedzenie nie do końca znikło z talerza. Odstawiła naczynia do okienka i usiadła przy objadających się jeszcze chłopcach.
— Kenma! Jedz więcej! — krzyknął Kuroo, na co blondwłosa zachichotała.
— Najadłem się. — mruknął siedzący obok chłopak i wpatrywał się w resztę przyjaciół.
Yaku wyzywał Lev'a od nieudaczników, Yamamoto próbował podbijać do menadżerki z Karasuno i debatował o czymś z Tanaką. Shoyo słuchał podekscytowany historii Bokuto, a sam sowi kapitan sprzątał potłuczone przez siebie naczynia, które potłukły się przez nadmierną gestykulację atakującego. Akaashi i Tsukishima co jakiś czas rzucali w ich stronę jakąś ciętą ripostą. Kageyama był nad wyraz spokojny do czasu, gdy zszokowany Shoyo pod wypływem niesamowitych zwierzeń Koutarou, wypluł na rozgrywającego Karasuno ryż.
Wszyscy, którzy nie chcieli oglądać kolejnej zadymy postanowili wyjść ze stołówki. Czyli znaczna większość w niej zebranych. Niektórzy skierowali się do pokoju wspólnego, inni zaś do swoich pokoi, a Rachel z Kenmą poszli w ustronne, ciche miejsce, by pobyć w swoim prywatnym gronie. Nikt by nigdy nie powiedział, że rozgrywający będzie uwielbiał czyjeś towarzystwo.
Usiedli na dachu budynku. Dziś był naprawdę ciepły dzień, jak na jesienną porę oczywiście. Co nie zmienia faktu, że ubrania blondwłosej były cieniutkie i bardzo przewiewne. Na jej szczęście Kenma był bardzo spostrzegawczy i niepewnie, delikatnie ją przytulił.
Kozume wbrew pozorom był naprawdę przekochaną osobą. To nie tak, że nie potrafi okazywać uczuć. Okazuje je, ale tylko gestami i tylko gdy są na osobności, co bardzo cieszy Rachel, bo czułaby się nieswojo jak robiłby to przy znajomych.
Nie sprzeciwiają się gdy ktoś nazywa ich parą, pasuje im to, choć oficjalnie nie chcieliby tego zmieniać. Taka relacja im w zupełności wystarcza. Są blisko siebie, mogą na siebie liczyć, okazują sobie wsparcie... Jakby ująć to mocnymi słowami to tak, kochają się. Nie zdają sobie z tego do końca sprawy, ale mają podejrzenia co do swoich uczuć.
— Ale zaorałaś dziś Tooru. — przerwał ciszę.
— Słyszałeś to? — zaciekawiła się Petsch. — To było żenujące... — dopowiedziała.
— Było okej. — uśmiechnął się delikatnie. — Jak na Ciebie.
— Kutas. — prychnęła urażona jego ostatnim zdaniem.
— Mnie nie wyzywaj. — obronił się.
— Przecież się tylko śmieję. — poczochrała go po włosach, na co zareagował fuknięciem. — Ciągle na niego wpadam, nie przepadam za nim.
— Może wpadłaś mu w oko. — mruknął pod nosem niezbyt zadowolony z tego faktu. — Albo zauważył, że może robić Ci na złość, bo...
— Bo jestem słaba. — dokończyła za niego.
— Nie to miałem na myśli. — przewrócił oczami zirytowany zbyt wczesnym wyciąganiem wniosków przez dziewczynę. — Bo to Oikawa. Kuroo mówił, że już taki jest.
— On ma dziewczynę, więc nie mogłam mu się spodobać. — stwierdziła po chwili. — Nawet rozmawiał z nią przez telefon.
— Myśle, że dla niego dziewczyna, to nie problem. — odpowiedział szeptem. — Problemem jest... — przerwał.
— Co? — oczekiwała zniecierpliwiona dalszej wypowiedzi.
— Nie ważne. — wzruszył ramionami i spojrzał przed siebie.
— Jak już zacząłeś to dokończ. Kenma...— nalegała nastolatka. — Co jest tym problemem?
— Że mogłaś się mu spodobać. — dokończył obojętnym tonem głosu, lecz jego policzki stawały się lekko różowe. Rachel spojrzała mu głęboko w oczy i wtuliła się jeszcze bardziej, chowając swą czerwoną twarz w jego klatkę piersiową.
__________
HI MY FRIENDS
CZYTASZ
Kenma Kozume
Fanfictionᴢᴀᴍᴋɴɪᴇ̨ᴛᴀ ᴡ sᴏʙɪᴇ, ᴄɪᴄʜᴀ ɴᴀsᴛᴏʟᴀᴛᴋᴀ ᴢᴀᴘʀᴏsɪᴌᴀ ᴅᴏ ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏᴄʜ ᴊᴇᴅɴᴇɢᴏ ᴢ ᴛᴏᴘ ɢʀᴀᴄᴢʏ. ᴄʜᴏᴄ́ ɴɪᴇɴᴀᴡɪᴅᴢɪᴌᴀ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀᴄ́ ɴᴏᴡʏᴄʜ ᴢɴᴀᴊᴏᴍᴏśᴄɪ, ᴡᴇᴡɴᴇ̨ᴛʀᴢɴʏ ɢᴌᴏs ᴘᴏᴅᴘᴏᴡɪᴀᴅᴀᴌ ᴊᴇᴊ, ᴢ̇ᴇ ᴢ ᴄʜᴌᴏᴘᴀᴋɪᴇᴍ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ᴍɪᴇᴄ́ ᴡɪᴇʟᴇ ᴡsᴘᴏ́ʟɴᴇɢᴏ, ɴɪᴇ ᴛʏʟᴋᴏ ᴜᴍɪᴇᴊᴇ̨ᴛɴᴏśᴄɪ ᴡʏśᴍɪᴇɴɪᴛᴇɢ...