Rozdział 16

1.7K 128 49
                                    

W ramach rozrywki i odpoczynku od treningów opiekunowie i trenerzy zabrali młodzież do wesołego miasteczka. Wiele osób była negatywnie nastawionych, niektórych to wręcz nie obchodziło, a reszta skakała z podekscytowania. Tymi ostatnimi byli zazwyczaj pierwszoklasiści i Bokuto.

Szli w kierunku parku zabaw drużynami, ewentualnie pomieszani z drużyną, z którą najlepiej się dogadują. Rachel razem z rozgrywającym Nekomy szła parę metrów od reszty ich drużyny i Fukurodani. Co jakiś czas wymienili się pojedynczymi słowami, była chwila gdzie tkwili w zaciętym dialogu, który bardzo szybko się skończył. To nie tak, że było między nimi niezręcznie, po tym co powiedział Kenma na dachu, bo o tym już dawno zapomnieli. Ich dzisiejsza rozmowa wyglądała jak wszystkie inne, gdy są w towarzystwie.

  Weszli przez wielką, oświetloną kolorowymi światełkami bramę. Rachel rozejrzała uważnie się po miasteczku. Było bardzo kolorowe i głośne, choć jej to nie przeszkadzało. Atrakcji było naprawdę dużo, lecz pierwsze co Lev z Shoyo zaciągnęli ich po watę cukrową.

— A Wy nie bierzecie? — spytał jasnowłosy środkowy i spojrzał na rozglądającą się po okolicy Petsch oraz znudzonego Kenme.

— Nie jesteśmy głodni. — odpowiedział mu Kozume widocznie wyrażając niechęć do rozmowy z wyższym kolegą.

Było tu naprawdę pięknie. To miejsce miało swój klimat, niczym z amerykańskich filmów. Jedyne co psuło Rachel zabawę, to ogromne tłumy przy atrakcjach jak i na ścieżce. Trzymała się jak najlbiżej Kenmy i próbowała mieć na oku dwójkę wcześniej wymienionych pierwszaków, którzy uwielbiali robić przypałowe rzeczy, całkiem nieświadomie.

— Jaka nuda. — mruknął pod nosem siatkarz.

— Myślałam, że lubisz się nudzić. — zaśmiała się blondwłosa.

— Ale nie w taki sposób. — westchnął i ruszył w dalszą drogę kierując się za resztą drużyny.

  Menadżerka zauważyła, że Kozume ma dziś słabszy dzień i popsuty humor. Nigdy często się nie uśmiechał i rzadko pokazywał jakieś emocje, lecz był przy tym obojętny, a dziś jest po prostu odizolowany i odpowiada często w zlewający sposób.

  Skierowali się w stronę punktu widokowego na pokaz fajerwerek. Poszli osobno w odludne miejsce, ale takie, by nadal było z niego widoczne widowisko. Odrazu usiedli na ławkę dając swoim kończynom odpocząć.

— Coś się stało Kenma? — zapytała zmartwiona.

— Chciałbym już odsapnąć we własnym łóżku. — odpowiedział jej zobojętniałym głosem.

— Ja nawet we własnym nie potrafię odsapnąć. — szepnęła pod nosem i głośniejszym tonem dopowiedziała. — Jeszcze dwa dni.

— Nadal masz problemy ze snem? — zmartwił się Kozume. — Po obozie możesz spać u mnie, wtedy padasz szybciej, niż niemowlę.

— To nie będzie dziwne, że każdą noc spędzamy razem? I to tylko z takiego głupiego powodu, że nie mogę zasnąć. — głowiła się dziewczyna.

— Nie. I to nie jest głupi powód. — odpowiedział dość agresywnym tonem, lecz wyczuwalnym tylko dla najbliższych, tych którzy dobrze znali siatkarza.

Rachel odpowiedziała tylko małym uśmiechem i oparła głowę o ramię rozgrywającego. Odwzajemnił uśmiech i delikatnie objął ją jedną ręką. Milczeli i wpatrywali się w pokaz kolorowych fajerwerek, które rozjaśniają dzisiejsze gwiaździste niebo.



  Oglądała swoją chudą, zmarnowaną twarz w lustrze. Było jakoś ledwo przed szóstą, a ona wyglądała jak trup, bardziej niż zwykle. Przeczesała blond włosy, umyła zęby i pomalowała rzęsy. Wzięła zapakowane już torby i ruszyła w stronę autokaru.

  Podróż minęła jej bardzo podobnie do poprzedniej. Poszła odrazu spać, oczywiście jak najbliżej Kenmy. Tak mniej więcej wyglądało uzależnienie od drugiego człowieka. Rachel nie chciała od niego odejść na krok, gdy tylko byli w pobliżu. On miał podobnie. Coś bardzo przyciągało rozgrywającego do nastolatki.

  Odrazu po wysiadce z autobusu skierowali się w stronę domu siatkarza, bo obiecał, że Petsch porządnie się wyśpi, a on jej w tym pomoże. Ojcu menadżerki wkręcono kit, że obóz przedłużył się jeszcze o jeden dzień, choć on i tak by nie zauważył jej nieobecności.

Zdjęła zgrabnie buty w przedsionku i przywitała się z mamą swojego przyjaciela, która rozweseliła się bardzo na jej widok. Kenma zaciągnął ją odrazu do swojego pokoju, by przypadkiem jego rodzicielka nie rozgadała się za bardzo.

  Blondwłosa odrazu położyła się na wygodnym łóżku. Zdecydowanie było bardziej miękkie, niż te na obozie treningowym. Rozgrywający również położył się obok niebieskookiej i przyglądał się jej szczupłej, zmęczonej twarzy. Dziewczyna czuła, że Kenma się na nią patrzy, lecz nie zdobyła na tyle odwagi, by na niego spojrzeć. Sufit był zdecydowanie ciekawszy.

— O czym myślisz? — mruknął na swój sposób uroczo.

— Właściwie to o niczym, a ty? — spoglądnęła w jego błyszczące się oczy.

— Nie wiem też... — wzruszył ramionami.

— Kenma dasz mi pograć na konsoli? — spytała wstydliwie. — I pouczysz mnie tak jak wtedy, gdy uratowałam Cię przed deszczem? — chłopak spojrzał na nią niepewnie, lecz spełnił jej prośbę i sięgnął po konsole.

  Podnieśli się do siadu. Rachel siedziała pomiędzy jego nogami, a on przez jej ramię zerkał na mały ekranik, czasami łapiąc ją za rękę i poprawiając ruchy, które wykonywała.

  Nie zauważyli gdy zniknęła pomiędzy nimi bariera wstydu, która dziś u menadżerki była naprawdę bardzo duża. Rozmawiali jakby znali się od dzieciństwa, a zachowania, które przedstawiają osoby będące w związku, dziś nie były im obce. Największym osiągnięciem jakim dokonała Rachel było delikatne pocałowanie Kenmy w nos. O dziwo atmosfera wcale nie zesztywniała. Blondyn lekko się zarumienił, ale kąciki ust same delikatnie podwijały się ku górze. Zaśmiali się cicho z zaistniałej sytuacji i wrócili do rozgrywki.

  Grali tak może z dwie dobre godziny. Postanowili iść się ogarnąć i powoli kłaść spać. Obaj byli wyczerpani taką ilością treningów, choć rozgrywający zdecydowanie bardziej padał na ryj. W końcu to on grał, a Rachel się tylko przyglądała i udawała, że coś rozumie.

  Uwinęli się dość szybko i wpełznęli pod miłą, ciepłą pierzynę. Każde z nich zastanawiało się jakim tematem zarzucić, więc Kenma postanowił odezwać się jako pierwszy.

— Co stało się z Twoją mamą? — spytał zaciekawiony.

— Nie żyje. — odpowiedziała krótko i beznamiętnie, a jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

— Przepraszam. — wydusił z siebie.

— Nie przepraszaj. — zaśmiała się i odrazu kontynuowała. — Sama powinnam Ci powiedzieć. Umarła na nowotwór złośliwy. Po jej śmierci zaczęłam bać się ludzi, bo ona była moim jedynym wsparciem. Ojciec zawsze zapatrzony był w pieniądze.

Kenma wbił w nią swój wzrok i ze współczuciem słuchał wszystkich dobrych wspomnień, które właśnie opowiadała mu Rachel. Był zdumiony, że nastolatka dała radę przeżyć takie okrucieństwo w tak młodym wieku. Gdy zaczęły spływać jej pojedyncze łzy i słychać było cichy szloch, pozwolił się jej wtulić w jego klatkę piersiową. Głaskał ją po głowię mając nadzieję, że wszystkie smutne wspomnienia właśnie od niej odejdą. Możliwe, że podziałało, bo zasnęła naprawdę twardym snem.


____________
gowno rozdzial ale jest nastepny bedzie super! lekko wtedy przeskoczymy w czasie ale lekko serio

Kenma KozumeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz